www.fgks.org   »   [go: up one dir, main page]

OdNowa! Znam Kościół, który żyje

Page 1

rozmawiają

Znam

Kościół, który żyje

Renata Czerwicka Marcin Zieliński

Projekt okładki

Paweł Panczakiewicz| PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN

Fotografie na pierwszej stronie okładki:

Dorota Czoch

Zdjęcia w książce

Mateusz Karski (@different.angle.art)

za zgodą Fundacji „Rozpal Wiarę”

Konsultacja merytoryczna

Ks. dr hab. Tomasz Szałanda

Redaktor nabywający

Adam Gutkowski

Redaktorka prowadząca

Marta Brzezińska-Waleszczyk

Opieka redakcyjna

Paulina Gwóźdź

Adiustacja

Barbara Wójcik

Korekta

Barbara Gąsiorowska

Aleksandra Kiełczykowska

Łamanie

CreoLibro

Copyright © for this edition by SIW Znak sp. z o.o., 2024

Copyright © by Renata Czerwicka & Marcin Zieliński

ISBN 978-83-240-6923-1

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl

Wydanie I, 2024. Printed in EU

Rozdział I Kościół, czyli co?

Co w Kościele nie działa i dlaczego?

Co z wolnością w Kościele?

O potrzebie głoszenia żywego Słowa

Renata Czerwicka: Marcinie, co by się musiało wydarzyć, żebyś odszedł z Kościoła?

Marcin Zieliński: O, bardzo ciekawe pytanie… Jeszcze nikt nie zadał mi go tak wprost… Powiem szczerze, że ciężko mi sobie wyobrazić, żebym miał odejść z Kościoła. Tak naprawdę całe moje życie jest w Kościele. Najpiękniejsze momenty mojego życia są związane z Kościołem… Zarazem, gdy pomyślę sobie o tych najtrudniejszych próbach, które przechodziłem, i o zmaganiu się z trudnymi ludźmi, to też jest to Kościół. Ciekawe, prawda? Jak w życiu, są momenty piękne i trudne, ale to czyni całą tę moją „przygodę” prawdziwą i autentyczną. Możliwe, że gdybym przeżył w nim tylko te pozytywne chwile, a z ludźmi Kościoła nie doświadczył trudów, to moja miłość do Kościoła byłaby luźniejsza i płytsza.

A jednak przez to, że nieraz oberwałem po głowie, a wciąż jestem tu, gdzie jestem, uważam, że jest to szczere i ugruntowane. To jest tak jak w ogóle w relacjach: kiedy dzieją się

same dobre rzeczy, jest super, pięknie, fajnie, ale nie jest to wypróbowana relacja. Ta, która przeszła swoje kryzysy i trudności, to ta, o której możesz powiedzieć, że stała się solidna i ugruntowana. Myślę, że tak samo jest u mnie z miłością do Kościoła.

Marcinie, dużo cię ostatnio słychać i widać. Rozmowy, wywiady, naprawdę sporo, w wielu różnych miejscach.

Tak, ale to dobrze, że w różnych miejscach. Zgadzam się na te wszystkie rozmowy głównie dlatego, żeby dotrzeć do różnych środowisk i różnych ludzi. Niekoniecznie tych superwierzących.

Znamy się już od kilku lat, ale chyba nie rozmawialiśmy wcześniej tak wprost czy tak szeroko o Kościele, szczególnie o twojej wizji Kościoła, a masz w tym „pewne” doświadczenie.

Myśląc o całej naszej rozmowie, interesuje mnie, jak ty postrzegasz Kościół. Jaka jest wizja człowieka, który od kilkunastu lat aktywnie działa, jest w drodze, dużo widział, wychodzi przed szereg, nie bez problemów, ale niezmiennie… …w Kościele jest.

8
***

Może zacznijmy od najprostszej, choć nieoczywistej wcale rzeczy. Kościół, czyli co?

I tu się często rozjeżdżamy, bo dużo mówi się o Kościele w mediach i innych miejscach. Problem polega na tym, że mówiąc o Kościele, mamy w głowie bardzo różne definicje. Dla wielu to po prostu budynek. Mówią: „Idę do kościoła” albo „Zbudowali kościół”. Tymczasem w Nowym Testamencie najczęściej słowo „Kościół” to „ ecclesia”, czyli zgromadzenie ludzi wezwanych i zebranych w jednym celu. W naszym kontekście to zebranie ludzi powołanych przez Boga, wierzących. Kościołem jesteśmy więc my, ludzie wierzący. Tak naprawdę nawet ja i ty jesteśmy tutaj jako Kościół, bo spotkaliśmy się w to samo imię, imię Jezusa, i spotkaliśmy się jako osoby wierzące. Więc dla mnie Kościół to jest wspólnota wierzących.

Zawsze tak to widziałeś?

Na pewno to jakoś ewoluowało, bo byłem jednak wychowany na definicji kościoła budynku, a nie wspólnoty. Zobacz, nawet gdy mówimy o parafii, wydaje mi się, że dla większości ludzi kojarzy się ona z czymś odległym, dalekim od mojego życia, z czym styczność mam raz w tygodniu na mszy i raz w roku podczas kolędy. Parafia z założenia jest miejscem relacji, w praktyce jednak to często nie działa.

Kościół, czyli co? 9

Za granicą jest trochę inaczej. Pojeździłem po świecie i faktycznie jest tak, że gdy Polonia, nasi rodacy przychodzą do kościoła, na przykład na Wyspach Brytyjskich, to po mszach często zostają, rozmawiają, budują relacje. To jest nieco inny kontekst. U nas w parafii raczej mało kto się zna. Zwykle są to duże liczby ludzi, duże zgromadzenia, w których jest godzinka wspólnej, ale anonimowej modlitwy i wraca się do domu.

U mnie zmiana myślenia zaszła dopiero w momencie, kiedy doświadczyłem spotkania z Panem Bogiem, o czym powiem później. To doświadczenie sprawiło, że bardzo wiele rzeczy mi się zredefiniowało.

A kiedy słyszysz w telewizji albo czytasz nagłówki artykułów, że Kościół wtrąca się na przykład do wychowania seksualnego młodych albo Kościół zabrania czegoś, to o który Kościół wtedy chodzi?

Pewnie pierwszym skojarzeniem ludzi, gdy słyszą słowo „kościół”, jest ksiądz, biskup, instytucja odległa od zwykłego człowieka, czyli pewnie też sfera zakazów i nakazów, bo tak się już utarło. Spotykam ludzi, którzy mówią, że Kościół stał się dla nich odległy, bo w ich parafiach księża raczej odstraszali z mównicy, niż zachęcali do relacji z Panem Bogiem. To, co słyszeli, w żaden sposób nie odpowiadało realnym potrzebom, z którymi mierzą się w życiu.

Kościół, czyli co? 11

to będziesz czuł się zaproszony do bycia w Kościele, który On powołał, z wszystkimi zaletami i wadami, jakie tam znajdziesz. Bóg nigdy nie wzywał ludzi do bycia w pojedynkę, widzimy to na kartach Biblii. Powołał dwunastu apostołów, żeby byli razem, a wcale nie byli bezproblemowymi czy bezbłędnymi ludźmi. To był jednak pomysł Boga.

A Kościół daje szansę, żeby spotkać Boga żywego?

Znam zbyt wiele historii, że tak się stało, żeby temu zaprzeczyć, ze mną na czele. Musiałbym mocno poszukać, aby znaleźć historię kogoś, komu Jezus objawił się na łące czy w polu. A nawet jeśli tak się stało, to zawsze taka osoba potrzebowała do swojego wzrostu drugiego człowieka – Kościoła.

Oczywiście swoje problemy z Kościołem miałem, bo z jednej strony, mówiąc szczerze, największe trudności, niezrozumienie i przykrości w związku z moim działaniem spadły na mnie od ludzi związanych z Kościołem (mimo to nigdy nie myślałem o tym, aby z Kościoła odejść). Z drugiej strony, ogromne wsparcie przyszło również od ludzi Kościoła. Pamiętam, w trudnej dla mnie chwili, gdy spadł na mnie duży hejt, bo to nie była zwykła krytyka, zadzwonił do mnie jeden z biskupów i powiedział: „Marcin, wiem, że jest ci ciężko, wiem, że nie dostałeś tyle wsparcia od swojego Kościoła, ile potrzebowałeś, ale pamiętaj, kto przekazał Ci wiarę. Jezus dał Ci wiarę

Kościół, czyli co? 13

przez Kościół”. Bardzo mnie to poruszyło. I wiem, że tak jest. Wiarę, która jest dla mnie tak cenna, dał mi Kościół. Stało się to przez głoszenie słowa i posługę księdza Marcina, który był wtedy wikariuszem w mojej parafii. Bez Kościoła i całej jego struktury, która wielu wydaje się dziwna, głupia i niepotrzebna, nie miałbym tego doświadczenia, które zmieniło moje życie. Ja też nie jestem tym, któremu Bóg objawił się pod drzewem w parku, spotkałem go w Kościele.

Znając Go, to pewnie mógłby i w parku, ale dobrze, że uczynił to w Kościele.

Gdyby był bardzo zdesperowany, to pewnie tak [śmiech], ale odczytuję jasno to przesłanie: „Marcin, objawiłem ci się w Kościele, dałem ci Siebie tutaj, więc co by nie było, szanuj tych ludzi, to miejsce i kochaj je, Ja też tu jestem”.

To co według ciebie dzisiaj nie działa w Kościele, co jest jego największym wyzwaniem?

Dzisiaj młody człowiek może mieć problemy, żeby odnaleźć się w Kościele. Kiedyś rozmawiałem z chłopakami, którzy reprezentowali „klimaty” niekoniecznie wierzących i pytali mnie o to samo, co moim zdaniem powinno się zmienić, żeby młodzi wrócili do Kościoła. Odpowiedziałem: „Po pierwsze, powinno być w kościołach ciepło”. Oni zaczęli się śmiać i kiwać głowami. I to jest może

14

z jednej strony trochę śmieszny przykład, powierzchowny, ale z drugiej strony ważny.

Wydaje mi się, że dziś w Kościele jest duszpasterska luka w stosunku do młodych. Jeśli chciałbym zaproponować komuś młodemu przyjście do kościoła, to jeżeli nie ma tam wspólnoty mniejszej niż parafia, wspólnoty, w której może poznać rówieśników, żeby mógł z nimi budować relacje i używać języka, który jest dla niego zrozumiały, to nic go tu nie zatrzyma. Bez tego musiałby mieć na początku turbomocną relację z Panem Bogiem przez to, że tak go wychowano, i to byłby jego bonus na start. Nie oszukujmy się jednak, mało kto dzisiaj ma dobry start w życiu wiarą, rodziny są rozbite, piętrzą się trudności i dzieje się wiele niedobrych rzeczy. Jako młody człowiek potrzebujesz znaleźć wspólnotę ludzi, którzy będą w twoim wieku, którzy będą cię rozumieli, którzy będą rozumieli język, jakiego używasz, i „czuli ten sam klimat”. Duszpasterstwo masowe, które nie zwraca uwagi na to, że inaczej trzeba głosić słowo do dzieci, inaczej do młodzieży, a jeszcze inaczej do młodych dorosłych i dorosłych, nie przetrwa. Niektórzy proboszczowie, z którymi rozmawiam, mają czasami takie myślenie, że tak, jak było zawsze, powinno być zawsze. Nie rozumieją, co się właściwie obecnie dzieje. Zadają pytania, czemu tych ludzi, zwłaszcza młodych, nie ma w kościele, czemu są głównie ci starsi. Przecież młodzi powinni tu być… Tak było kiedyś. Tradycja i kultura. Dzisiaj tak już nie jest.

Kościół, czyli co? 15

Tradycja i kultura mają coraz mniejszy wpływ, a po pandemii już w ogóle.

Otóż to.

Wydaje mi się, że pandemia „rozgrzeszyła” ludzi z tego, że chodzili do kościoła tylko z przyzwyczajenia. Nagle przestali chodzić i okazało się, że…

…da się żyć.

Piekło ich nie pochłonęło, policja kościelna po nich nie przyjechała, gdy nie poszli. Nic się nie stało, to po co mają wracać?

To też obnażyło, mam wrażenie, poziom naszego duszpasterstwa do tej pory. Sporo podróżuję, widziałem wiele parafii i obserwuję, co się dzieje. Okazało się, że wcale nie byliśmy aż tak wierzącym społeczeństwem, jak sugerowały liczby, statystyki. Osobiście jestem bardzo zaskoczony, że aż tak wielu ludzi nie wróciło do kościołów po pandemii. Zadaję sobie jednak pytanie, co ich wcześniej trzymało w Kościele, jeśli nie jedynie przyzwyczajenie. To smutny wniosek. Ja nie mogłem się doczekać, kiedy powrócą duże spotkania, wspólne msze. Tęskniłem za normalnością.

Ale zdarzają się też zaskakujące sytuacje, bo choć trudno w to uwierzyć, są parafie, które zyskały na pandemii.

16

Znam takie parafie, na przykład jedną na Opolszczyźnie, która organizowała w trakcie pandemii dwa razy więcej mszy niż normalnie. Ludzie słuchali tam dobrych homilii, bez polityki, widzieli, że księża cieszą się z ich obecności, w kościele było ciepło, i do dzisiaj ludzie przychodzą tam tłumnie, niestety, kosztem innych parafii, w których albo głoszenie słowa, albo szeroko pojęte duszpasterstwo nie jest, i raczej nigdy nie było, priorytetem. Polityczne wycieczki z ambony…

Tak, myślę, że nie są one nikomu potrzebne. Dlaczego nie doświadczamy dzisiaj mocy Ewangelii? Odpowiedź jest prosta: bo jej nie głosimy! Zamiast dzielić się nią, upubliczniamy z ambony własne polityczne upodobania. Wiadomo, że ludzie wierzący są potrzebni w polityce, ale to jest inna kwestia. Natomiast agitacja polityczna absolutnie nie jest potrzebna w Kościele. Jeśli wychodzi ksiądz na ambonę, to jego obowiązkiem wobec nas, wierzących, jest głosić nam słowo Boże. Niestety, nieraz byłem świadkiem, jak w trakcie homilii, zamiast komentarza do Bożego słowa, głoszone były treści, które koło Ewangelii nawet nie leżały. Przed chwilą usłyszeliśmy solidną porcję słowa, było pierwsze czytanie, drugie czytanie, psalm, Ewangelia, a tu nagle ktoś zaczyna opowiadać jakąś legendę niezwiązaną z Ewangelią, gdzie jest zero odniesienia do życia z Bogiem! Jeszcze jeśli ktoś

Kościół, czyli co? 17

zacznie od legendy, a skończy na Ewangelii, to jest okej. Jeśli jednak jest to w ogóle oderwane od rzeczywistości ewangelicznej, od tego, co przed chwilą słyszeliśmy, to ja mam w głowie i sercu tylko jedno pytanie do tego księdza: „Czy naprawdę nie masz mi nic do powiedzenia o Jezusie?!”. To niestety nie wystawia dobrego świadectwa o życiu wiarą kaznodziei głoszącego homilię… Czasem patrząc na ludzi podczas kazania, mówiłem sam do siebie, że to naprawdę cud, że ci ludzie nadal przychodzą do tej parafii. Może to brzmi z moich ust dość mocno, ale są to dla mnie poważne sprawy.

Dlaczego uważasz komentowanie słowa Bożego przez księży za tak ważne? Nie wystarczy słuchać samej Ewangelii? Aż tak potrzebujemy, aby ksiądz nam to skomentował?

Myślę, że po to wybiera się kapłaństwo i jest się wyświęconym dla ludu, aby to robić. Aby dawać światu Chrystusa, a głoszenie Bożego słowa jest tego jednym z ważniejszych przejawów. Na msze przychodzą ludzie z różnym poziomem rozumienia Ewangelii, rozumienia Pana Boga. Czasami jest czytanie ze Starego Testamentu, a to zwykle Nowy Testament wyjaśnia Stary i nie da się zrozumieć Starego bez kontekstu Nowego, czyli tego, że w Panu Jezusie wszystko jest rozświetlone. Ten tekst ze Starego Testamentu jawi się więc trochę jak zagadka. Niewielu ludzi ma wiedzę czy zna odpowiedni kontekst,

18

aby te treści właściwie zrozumieć. Nieraz latami mamy w głowie tylko jedną interpretację konkretnych fragmentów Pisma Świętego. Często ludzie w Kościele utykają na pewnym poziomie wiary i nie idą dalej, nie rozwijają się. Niestety, można się zatrzymać na poziomie rozumienia relacji z Bogiem czy słownictwa takiego jak na przykład „paciorek” albo „bozia”, czyli na poziomie przedszkolaka.

Nie wiem, czy słyszałeś jedną z konferencji ojca Szustaka Targ zamknięty, gdzie między innymi mówił o „bozi” i zastanawiał się, kim ona jest, którą Osobą Trójcy Świętej… czy może żoną Pana Boga.

Właśnie [śmiech]. A poza tym właściwy obraz jest przedstawiony w słowie Bożym, w Ewangelii, i ktoś nam musi to wyłożyć. Święty Paweł jasno mówi, że przez głupotę głoszenia słowa spodobało się Bogu zbawiać wierzących (por. 1 Kor, 21). Przez głupotę głoszenia słowa, przez taką prostą Ewangelię, która nie jest skomplikowana, ale jest głoszona. Ktoś kiedyś fajnie to porównał do flakonika z lekarstwem. Możesz mieć lekarstwo na najgorszą chorobę świata zamknięte we flakoniku, możesz je trzymać i pokazywać światu, ale nikomu to nie pomoże, dopóki go nie odkorkujesz i nie dasz skosztować. Ewangelia sama w sobie jest jak lekarstwo we flakoniku. Możesz mówić wszystkim, że Ewangelia zbawia i ratuje, ale

Kościół, czyli co? 19

dopóki nie zaczniesz jej głosić i nią żyć, nie zobaczysz efektów. I chociażby dlatego powinniśmy słyszeć głoszoną Ewangelię, bo Bogu spodobało się przez to zbawiać ludzi.

To ciekawe, bo rzeczywiście zdecydowana większość osób nawracała się pod wpływem głoszenia, pod wpływem słów ludzi, którzy tłumaczyli im Ewangelię. Osobiście znam tylko jedną osobę, którą nawróciło samo słowo.

Bóg potrafi.

I uważasz głoszenie słowa za obowiązek?

Tak. Może to znowu zabrzmi mocno, ale będę szczery.

Gdy nie ma kazania podczas mszy świętej, zawsze wyrywa się ze mnie to pytanie: „Czy naprawdę nie ma mi ksiądz nic do powiedzenia o Jezusie, dla którego zostawił ksiądz całe swoje życie?”.

Może trzeba reagować? Może nikt nigdy nie podszedł do takiego księdza i nie powiedział mu: „Bardzo liczyłem na księdza homilię, potrzebowałam jej”.

Może powinniśmy tak robić. Czasem to właśnie zaniedbanie nas, świeckich, że nie poruszamy z księżmi

20

Możesz mieć lekarstwo na najgorszą chorobę świata zamknięte we flakoniku, możesz je trzymać i pokazywać światu, ale nikomu to nie pomoże, dopóki go nie odkorkujesz i nie dasz skosztować. Ewangelia sama w sobie jest jak lekarstwo we flakoniku.

Spis treści Rozdział I Kościół, czyli co?  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  5 Rozdział II Po co Kościołowi cuda, znaki i proroctwa? . . . . . . . . . .  47 Rozdział III Marcin, czyli kto? 105 Rozdział IV Kto komu służy w Kościele? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  159 Rozdział V Czy Kościół jest dla każdego?  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  189 Rozdział VI Intymność z Bogiem  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  211 Rozdział VII Przyszłość Kościoła  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  235 Spis ilustracji  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  245
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.