www.fgks.org   »   [go: up one dir, main page]

Verizane 30

Page 1

BEZPŁATNY MAGAZYN LOKALNY 30 | 16 grudniaISSN20162449-7916 to nasz wspólny temat

HarasJakub

Magdalena i Adam

Krzysztof Łach Redaktor Naczelny

Samotni, chociaż nie sami 6 Patryk Gabriel 8 Wyróżnienie dla PKS i Zespołu Szkół Zawodowych 10 Rusza Projekt „Zdolni z Pomorza” 10 Siła kobiecości 11 Wielki rodzinny biznes 12 Magdalena i Adam Jakub Haras16 Spotkanie opłatkowe przedsiębiorców 21 Ręcznie klejone, po brzegi wypełnione 22 Widziałem - felieton Remigiusza Grzeli 24 Trenerski team 29

32016 | 30 w numerze

tuż,Świętatuż,więc

Święta Bożego Narodzenia to czas serdeczności, przebaczenia, re fleksji oraz wzajemnego okazywania sobie troski i miłości. Są to jed nak też najbardziej skomercjalizowane Święta, które dla marketin gowców są idealnym polem działania. Patrząc na to, co dzieje się w sklepach i sklepikach, dochodzę do wniosku, że ta tak powszechnie stosowana w naszym słownictwie „Magia Świąt” w dalszym ciągu działa i to, ku uciesze handlowców, bardzo skutecznie. Okazuje się bowiem, że dla wielu z nas w tym okresie swoistymi „świątyniami” stają się hipermarkety i galerie handlowe, w których z lubością od dajemy się obrzędom robienia zakupów. No cóż, taka zapanowała tradycja, nad którą nie mamy już żadnej kontroli. Pozwolę w tym miejscu przypomnieć sobie i Państwu, że wokół nas żyją też inni, którzy potrzebują wsparcia i to nie tylko materialnego. Pomagając im, pomagamy i sobie, bo ten szczęśliwy, co nie tylko dostaje, ale i daje. Wystarczy tylko spuścić wzrok z czubka swojego nosa i się Wrozejrzeć.imieniu całej redakcji życzę Państwu radosnych, spokojnych Świąt pełnych ciepła i rodzinnej atmosfery, odpoczynku od zawo dowych zobowiązań, a w nadchodzącym Nowym Roku samych pomyślnych dni i wiele optymizmu, bo to on pozwala nam przezwy ciężać trudy życia codziennego. Do następnego numeru.

Kolekcja 4

Redaktor naczelny: Krzysztof StarogardAdreszgodymateriałówRozpowszechnianiezai skracania.sobieniezamówionychRedakcjaCREATIVEAgencjaWszelkiecopyrightCREATIVEAgencjaWydawca:e-mail:Reklama:KrzysztofŁukaszMałgorzataZespółkrzysztof.lach@verizane.plŁachredakcyjny:RogalaRocławskiRudekreklama@verizane.plPrasowo-Reklamowa©2016prawazastrzeżonePrasowo-ReklamowaniezwracatekstóworazzastrzegaprawoichredagowaniaRedakcjanieodpowiadatreśćzamieszczanychogłoszeń.redakcyjnychpublicystycznychbezwydawnictwajestzabronione.redakcji:Gdański,ul.Reymonta1

nawet jeśli bym chciał to nie wypada mi się wyzło śliwiać, bo życie i tak wystarczająco daje nam w kość. Z tą myślą od pierwszego wydania Verizane staramy się na naszych łamach odkrywać ludzi interesujących, a przy tym wpływających na innych pozytywnie. Wierzymy w to, że taką właśnie postawą nawet u „nie godziwców” możemy wykrzesać iskrę szlachetności. Przecież świat widział już różne przypadki ludzkich przemian. Starajmy więc nie skupiać się tylko na ich wadach, ale dostrzegajmy w nich zalety.

kolekcja

Dworzec PKP zdjęcie Krzysztof Rudek

osamotnienie ma nawet pewne plusy. Daje nam ono czas na przemyślenie różnych spraw, odpoczynek od nadmiaru bodźców i myśli. Jest wręcz w życiu każ dego człowieka niezbędne. Samotność długotrwała i chroniczna, która nie jest związana ze szczególnymi wydarzeniami, a raczej ze stanem wewnętrznej pustki i wyizolowania sprawia, że człowiek cierpi. Taka samotność może prowadzić do de speracji, a nawet swoistego „obumiera nia”. Wiele badań udowadnia, że samot ność potrafi być toksyczna i wyniszczają ca. Ludzie odizolowani od innych są mniej szczęśliwi, szybciej podupadają na zdro wiu, ich umysł pracuje gorzej i żyją krócej od tych, którzy nie są samotni.

społeczeństwo

Czas magiczny i wyjątkowy, na który większość z nas czeka cały rok. Są jednak ludzie, którzy za nim nie przepadają, bo właśnie wtedy czują się najbardziej samotni i to wcale nie dlatego, że Święta spędzają sami. chociaż nie sami

będziemy warci miłości. Wiele badań po kazuje, że dobre i szczęśliwe życie oparte jest na dobrych związkach. W dzisiejszych czasach niestety lubimy szybkie rozwią zania, takie „instant”. Pragniemy osiągać wszystko w 5 minut, tak jak przygotowu jemy zupkę chińską, a przecież tworzenie udanych związków to ciężka praca, która trwa całe życie. Właściwie nigdy się nie kończy – mówi Miłosława Peplińska, psy cholog, od 10 lat związana ze Szpitalem dla Nerwowo i Psychicznie Chorych, obec nie pracuje na Oddziale Psychiatrii Sądo wej dla PowszechnieNieletnich.uważa się, że najbardziej sa motne czują się osoby starsze, owdowiałe,

Samotność zazwyczaj kojarzy nam się z fi zycznym rozstaniem. Mówimy o niej kiedy z kimś lub czymś się rozstajemy lub kiedy ktoś rozstaje się z nami. Mamy ją na myśli także wtedy, gdy w naszym życiu coś dia metralnie się zmienia. Przykładem może być śmierć kogoś bliskiego, rozwód, sepa racja, ciężka choroba, przejście na eme ryturę, utrata pracy, czy przeprowadzka. Jest to tak zwana samotność sytuacyjna, wynikająca z okoliczności. Charakteryzu je ją tymczasowość. Prędzej czy później Chwiloweprzemija.

PrzedSamotni,namiŚwiętaBożegoNarodzenia.

tekst Małgorzata Rogala

chore, niepełnosprawne, przebywające w szpitalach. Jednak samotnym można być bardzo różnie. Doświadczenie samotności jest zazwyczaj czymś bolesnym, a dla nie których nawet przerażającym. W dzisiej szych czasach samotność jest doznaniem odczuwanym przez wiele dzieci i młodych ludzi. Dzieje się tak zazwyczaj kiedy w trudnym okresie życia dziecka jego ro dzina jest uczuciowo oddalona albo nie obecna. Rodzice są zabiegani, pochłonięci pracą lub własnymi problemami. Dramat rozpoczyna się wtedy, gdy dziecko wokół siebie nie ma nikogo, do kogo mogłoby zwrócić się o pomoc. W tym okresie ważna jest potrzeba akceptacji, przyjaźni i bli skości pomiędzy rówieśnikami. Jeżeli i na

– Często wydaje nam się, że szczęścia po winniśmy szukać na zewnątrz. Myślimy, że jak będziemy mieć lepszą figurę, większy dom, lepszy samochód, to wtedy dopiero

stwo energii starając się przedstawiać siebie z jak najlepszej strony. Można po wiedzieć, że ludzie boją się siebie nawza jem. Obawiają się różnic. Budują mury zamiast mostów. Boją się zranienia, braku akceptacji, tego, że jak pokażą prawdzi wych siebie, to inni się od nich odwrócą. W rezultacie trudno jest nam wejść w prawdziwy kontakt ze sobą oraz z inny mi. I tak pojawia się samotność – twierdzi pani SamotnośćMiłosława.najbardziej doskwiera w okre sie Świąt. Większość z nas spędza je w gronie najbliższych. W tym czasie chyba najbardziej pragnie się czyjegoś towarzy stwa. – Pacjenci szpitala, w którym pra cuję z niecierpliwością oczekują na Święta Bożego Narodzenia. Zawsze towarzyszy im nadzieja, że spędzą ten czas w domu z bliskimi. Niestety często jest to dla nich je den z najtrudniejszych momentów w roku.

Przyczyny osamotnienia człowieka może my odnaleźć analizując jego życiową histo rię, osobowość i sferę emocjonalną. Należy oczywiście odróżnić bycie samym od do znania samotności. Nie liczy się tylko liczba naszych znajomych. Niektórzy mają ich na przykład kilka tysięcy na Facebooku. Liczy się jakość naszych relacji z innymi. Można czuć się samotnym w małżeństwie, czy wśród tłumu. Można też być szczęśliwym jako singiel. Problem pojawia się wtedy, gdy taka sytuacja wynika z okoliczności, których nie akceptujemy. Chociaż i w takim przypadku nie można się poddawać. Jako ludzkie doświadczenie samotność może mieć także swoje pozytywne strony. Może być przestrzenią do pracy nad sobą, ideal nym momentem na poszukiwanie nowych

Osoby naprawdę nieszczęśliwe rzadko proszą o pomoc. Dobrze rozejrzyjmy się zatem wokół. Być może w swoim otocze niu także mamy kogoś, kto jest bardzo samotny. Poświęćmy mu czas i uwagę. Nasze zainteresowanie może sprawić, że i człowiek, do którego wyciągniemy po mocną dłoń i my sami przeżyjemy praw dziwe Boże Narodzenie, które będzie czymś więcej niż tylko feerią kolorowych światełek, szałem zakupów, drogimi pre zentami i suto zastawionym stołem, bo jak mówiła Matka Teresa z Kalkuty:

72016 | 30

tej płaszczyźnie się nie powiedzie, pozosta je tylko rozpacz. Każdy z nas ma wrodzoną potrzebę kontaktu fizycznego, emocjonal nego i uczuciowego. Każdy chce czuć się ważny i potrzebny. Kiedy nasze podstawo we potrzeby nie są zaspokojone i brakuje nam prawdziwej bliskości, to ogarnia nas poczucie opuszczenia i samotności. Wielu ludzi wewnętrzną pustkę wypełnia alkoho lem, narkotykami, nadmiernymi zakupami, grami komputerowymi, hazardem i tym sa mym stopniowo eliminuje pragnienie kon taktu z innymi ludźmi.

–ścieżek.Nie

„Zawsze ilekroć uśmiechasz się do brata i wyciągasz do niego rękę jest Boże Narodzenie. Jest ono zawsze, ilekroć milkniesz, by wysłuchać innych. Zawsze, kiedy rozdajesz nadzieję. Zawsze, kiedy niesiesz pomoc zrezygnowanym, zniechęconym, słabym. Zawsze, gdy przyznajesz jak małe są Twe możliwości, gdy sam prosisz o pomoc. Zawsze wtedy jest Boże Narodzenie!”

istnieją żadne gotowe recepty na stworzenie szczęśliwych relacji. Bywa, że to nie brak ludzi jest problemem, tylko są nim wewnętrzne bariery, które nie pozwa lają wyjść do innych. Poczuciu samotno ści sprzyja negatywny obraz siebie. Kiedy uważamy, że jesteśmy mało atrakcyjni, nieciekawi, nie mamy żadnych uzdolnień i talentów, to sami wolimy się izolować, aby inni nie dostrzegli naszych słabości – po wiedziała psycholog Miłosława Peplińska.

Serdeczna, wszechobecna bożonarodze niowa atmosfera kieruje ich myśli ku rodzi nie. Wtedy ich osamotnienie staje się jesz cze bardziej dotkliwe. Niewielu pacjentów otrzyma przepustkę do domu. Z różnych powodów. Czasami jest tak, że po prostu nie mają dokąd ani do kogo pojechać na Święta – opowiada Miłosława Peplińska.

społeczeństwo

Warto zastanowić się nad tym, kiedy tak naprawdę czujemy, że z kimś jesteśmy bli sko. Czy wtedy, gdy opowiadamy o tym ile udało nam się osiągnąć, ile posiadamy, jacy jesteśmy wspaniali, czy może wtedy, kiedy dzielimy się własnymi słabościami, wąt pliwościami? – Żyjemy w kulturze, w któ rej odsłanianie prawdziwego „ja”, swoich lęków i niedoskonałości postrzegane jest jako słabość. To jest coś od czego ucieka my, zakładamy maski i tworzymy sztuczne tożsamości. Próbujemy jak „kameleon” dopasowywać się do innych. Tracimy mnó

rozmowa

Czego nauczyła Pana praca w samorządzie? Samorząd to gra zespołowa. Konkurujemy w trakcie wybo rów i gdybyśmy porównali to do piłki nożnej, to reprezen tujemy różne kluby, ale już po wyborach gramy w jednej re prezentacji, która nazywa się Starogard, powiat, Pomorze. To realne życie i nie można się na nie obrażać. Wiem, że może brzmi to nieco idealistycznie, ale ja właśnie w ten sposób rozumiem naszą pracę. I jest mi czasami przykro, kiedy nie którym ideologia przysłania zdrowy rozsądek.

Ze względu na obwarowania przepisów często urzędnik po strzegany jest jako człowiek pozbawiony empatii. Zgadza się Pan z taką Unikałbymopinią?posługiwania się tego typu stereotypami. Choć oczywiście znam różnych urzędników, tak jak różnych księ ży, nauczycieli, czy lekarzy.

Pan za dobrego samorządowca?

8 30| 2016

W stosunkowo młodym wieku próbował Pan walczyć o prezyden turę miasta a potem senatora. Niewiele zabrakło Panu do wygra nej. Z perspektywy czasu jakie wnioski się Panu nasuwają? Przyznam, że jakoś szczególnie nie analizowałem skutków tych startów dla mojej skromnej egzystencji. Z perspektywy czasu widzę jednak, że oprócz ciężkiej pracy należy też mieć wiatr historii wiejący w plecy, czyli po prostu trochę szczę ścia. Oczywiście to nie dotyczy tylko kwestii wyborów.

Z wiekiem przybywa pokory i wszelkie oceny stają się mniej ostre. A jednocześnie zdobywa się trudne do przecenienia doświadczenie. Bardzo lubię swoją pracę. Nie boję się decy zji. Lubię i cenię ludzi, z którymi współpracuję i chyba ich należałoby zapytać o tę ocenę. Tym bardziej, że bez nich nie byłoby mowy o jakichkolwiek, nawet drobnych sukcesach.

tekst Krzysztof Łach

Uważadecyzje.się

Z rozmawiaZarząduZprzybywawiekiempokoryPatrykiemGabrielem,członkiemPowiatuStarogardzkiegoKrzysztofŁach.

Od ponad 10 lat działa Pan w samorządzie. Czym musi charak teryzować się, Pana zdaniem, dobry samorządowiec, dobry Tourzędnik?specyficzna praca. Podlega stałej ocenie mieszkańców, których reprezentujemy. Są oni naszymi klientami , a jed nocześnie pracodawcami. Żeby było jeszcze ciekawiej - to nasi sąsiedzi, znajomi, koleżeństwo ze szkoły. Spotkamy się na co dzień w sklepach, na wywiadówkach, na pizzy czy ba senie. W takich społecznościach jak nasza niczego nie da się ukryć, nie sposób udawać kogoś innego, niż się jest w istocie. Bardzo szybko demaskowane jest lenistwo, brak zaangażo wania, obłuda czy fałsz. Dlatego przede wszystkim należy być szczerym i uczciwym wobec siebie i innych. Nie można grać kogoś innego, niż się jest naprawdę. Trzeba lubić ludzi, być otwartym na zmiany i gotowym na ciągłe uczenie się. I wreszcie należy nie bać się decydować. Trzeba podejmować

Ze stresem należy nauczyć się sobie radzić. Oczywiście nie jest to proste, ale jest jedna sprawa, która niezwykle w tym

Patryksięciolatków.Gabriel

jest znaczącą postacią w lokalnych strukturach Platformy Obywatelskiej, która zdaniem niektórych obserwato rów sceny politycznej ma najlepszy okres za sobą. Czy się od Mambudujecie?nadzieję, że kierownictwo Platformy zda egzamin z przywództwa i będzie umiało powiedzieć obywatelom dla czego mają głosować właśnie na nas w wyborach do Parla mentu za trzy lata. Jestem daleki od jakiegoś defetyzmu, ale oczywiście bywaliśmy w lepszej kondycji – przynajmniej jeśli idzie o sondaże. Przyznam, że w samorządzie będziemy mo gli zameldować wyborcom wykonanie zadania – realizujemy milionowe inwestycje ze wsparciem unijnym, konsekwentnie inwestujemy w edukację i służbę zdrowia. Nie prowadzimy ideologicznych sporów i potrafimy w naszych decyzjach wznieść się daleko poza partyjne podziały. Na samorządzie znamy się jak żadne inne ugrupowanie, dorobiliśmy się też znacznego grona dobrze przygotowanych, doświadczonych ludzi i to z pewnością będzie nasz atut w wyborach lokal nych za dwa lata

Start w wyborach na tak znaczące stanowiska wymagają mimo wszystko pewnej odwagi. Człowiek musi się poddać publicznej ocenie. Zmierzenie się nie jest chyba łatwe?

pomaga: rodzina. A w rodzinie po prostu mogę liczyć na bez warunkowe wsparcie. Jesteśmy bardzo blisko z rodziną mojej żony i moją. Wszyscy po prostu się kochamy. Niestety czas leci i trzeba też zadbać o ciało, dlatego staram się przyzwo icie odżywiać i bardzo dużo się ruszam – właściwie codzien nie albo biegam, albo pływam, albo gram z bratem w tenisa.

Działalność samorządowo-polityczna pochłania mnóstwo cza su kosztem życia prywatnego. Jak Pan regeneruje organizm, który często w takiej pracy narażony jest na stres?

rozmowa

Taka jest specyfika tej pracy. Jeśli tego się nie akceptuje, to należy szukać szczęścia w innej branży. Odważni to byli żołnierze Armii Krajowej, czy działacze antykomunistycznej Jakaopozycji.jestw

Święta już wkrótce. Jaki prezent sprawiłby Panu najwięcej ra Powiemdości? szczerze, że już nie mogę się ich doczekać, ponieważ w tym roku po raz pierwszy w historii naszych rodzin wigilia będzie u nas w domu. Dotychczas na zmianę spędzaliśmy ją u moich rodziców i teściów, a w tym roku wszyscy przyjeżdża ją do nas. I to jest coś, co sprawia mi ogromną frajdę i będzie dla mnie najlepszym prezentem. Właśnie podobnych uczuć życzę Redakcji i wszystkim Czytelnikom Verizane!

Pana ocenie lokalna polityka?

Już co nieco na ten temat powiedziałem wyżej, ale są rzeczy, które mnie trochę martwią. Mianowicie niewielkie zaintere sowanie nią obywateli, a już w szczególności ludzi młodych. Niesie to określone konsekwencje – trudność w prowadzeniu merytorycznej debaty, a właściwie jej brak. Po drugie – nie wielkie zainteresowanie braniem odpowiedzialności za naszą społeczność przez dotychczasowych jej liderów – ludzi wy kształconych, z dorobkiem zawodowym, posiadających wła sne zdanie. Po trzecie, wszystkie rady stają się coraz starsze – niemal kompletnie brakuje ludzi przed trzydziestką, a za młodych uważa się dzisiaj czterdziesto- czy nawet pięćdzie

wydarzeniach rozwijających kompetencje Projektspołeczne.ma na celu wspieranie uczniów ze szkół gimnazjalnych oraz ponadgim nazjalnych z terenu powiatu starogardz kiego o szczególnych predyspozycjach w zakresie matematyki, fizyki i informatyki. Wsparcie uczniów uzdolnionych przy czyni się do wzrostu poziomu osiągnięć edukacyjnych mierzonych zarówno wyni kami egzaminów zewnętrznych, jak i skalą uczestnictwa w konkursach przedmioto wych i olimpiadach.

Podczas spotkania wigilijnego, którego organizatorem był Starogardzki Klub Biznesu - Związek Pracodawców, nie brakowało bardzo miłych akcentów dla Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Starogardzie Gd. i Zespołu Szkół Zawodowych im. mjr Henryka Dobrzańskiego. Obie instytucje zostały wyróżnione.

projektu to 993 689,40 zł (z tego 944 004,93 zł to dofinansowanie ze środ ków Unii Europejskiej).

ak wygląda projekt w powiecie staro gardzkim krok po kroku? W okresie wakacyjnym odbyła się rekrutacja. Na badania diagnostyczne do Poradni Psy chologiczno-Pedagogicznej w Starogardzie Gdańskim wpłynęło 170 wniosków, z czego 151 zakwalifikowało się do diagnozy psy chologicznej w celu identyfikacji uzdolnień. 116 osób zakwalifikowało się do Testów Uzdolnień Kierunkowych. Testy zostały

że dwie jednostki ściśle związane z sa morządem Starogardzkipowiatowym.PKSotrzymał statuetkę ministra gospodarki za efektywność w kształceniu zawodowym młodzieży. Wyróżnienie odebrał prezes Andrzej Pograniczny. Z kolei Zespołowi Szkół Za wodowych w Starogardzie Gd. przyzna

no medal SKB-ZP za rozwój i wspieranie przedsiębiorczości. Medal odebrał dyrek tor szkoły Andrzej Bona. - Te dwa wyróżnienia pokazują, że nasze inwestycje w szkolnictwo zawodowe to dobry kierunek - przyznaje Patryk Gabriel, członek Zarządu Powiatu Starogardzkie go.

przeprowadzone w Lokalnym Centrum Nauczania Kreatywnego, które mieści się przy I Liceum Ogólnokształcącym w Starogardzie Gd. Przeprowadzenie te stów pozwoliło wyłonić 80 uczestników projektu oraz 85 osób, które znalazły się na liście rezerwowych. W grudniu rozpoczną się zajęcia pozalekcyjne z matematyki, fizyki oraz informatyki, zostaną również zorganizowane wyjaz dy na uczelnie wyższe. W planach na przyszły rok jest m.in. zakup pomocy dydaktycznych (np. komputer wraz z oprogramowaniem, sprzęt niezbędny do doświadczeń itd.), a także stypendia dla ok. 50% uczestników projektu, udział w

Wartość

wydarzenia

10 30|S2016

potkanie wigilijne, w którym bio rą udział władze samorządowe oraz szerokie grono pracodawców, jest już tradycją Starogardzkiego Klubu Bizne su. Oprócz dzielenia się opłatkiem ważnym punktem uroczystości było wręczenie wy różnień i odznaczeń. Nagrodzone zostały firmy działające na terenie powiatu, ale tak

Rusza uczestnicyStarogardzieNauczaniainaugurującym„ZdolnioficjalnieWe„ZdolniprojektzPomorza”wtorek,20grudniaogodz.16rozpoczniesięprojektzPomorza”.WspotkaniuwLokalnymCentrumKreatywnego(ILOwGd.)wezmąudziałprojektuwrazzrodzicami.

Wyróżnienia dla PKS i Zespołu Szkół Zawodowych

J

w tym także bezszwowej, jak i seksownych kompletów na wieczór we dwoje. W ofercie znaleźć można też bieliznę modelującą, czy Wtermoaktywną.Starogardzie Gdańskim salon firmowy Gatty znajduje się przy Alei Jana Pawła II 1b. Prowadzi go Edyta Cegłowska. – Gat ta uwzględnia potrzeby wszystkich kobiet. Proponujemy stylowe rajstopy i pończochy dla ceniących klasyczną elegancję, jak i odzież treningową dla lubiących aktywność fizyczną. Oferujemy rozwiązania dla kobiet wymagających, którym zależy na wysokiej jakości, staranności wykonania oraz wygo dzie użytkowania. Cieszę się, że mogę za proponować starogardziankom wyroby tej marki, ponieważ Gatta to polska firma szy jąca u polskich producentów – mówi Edyta WCegłowska.okresie przedświątecznym wszyscy rozglądamy się za prezentami dla naj

rozwiązań poprawiających komfort przy za gwarantowaniu perfekcyjnego wyglądu. Marka elastycznie reaguje na rosnące i co raz bardziej zróżnicowane potrzeby kobiet. Obok klasycznych rajstop i pończoch w ofercie znajdują się również modele funkcyj ne, na przykład wyszczuplające, chłodzące, matujące, kryjące niedoskonałości, aktyw nie zwalczające cellulit, czy też przeciwdzia łające powstawaniu żylaków. W ramach kil ku różnych linii w ofercie znajdują się rajsto py gładkie, jak również te zdobione licznymi wzorami. Klientki mogą wybierać pomiędzy trwałymi, supercienkimi rajstopami a grub szymi, idealnymi na chłodniejsze pory roku. Asortyment wzbogacony został o kolekcję ślubną pończoch i rajstop, linię modnych ko stiumów kąpielowych, a także odzież spor tową. Wszystko to powstaje z połączenia wiedzy na temat materiałów oraz rozwinię tej technologii produkcji. Ubrania tworzone są zgodnie z aktualnymi trendami. Bielizna tej marki łączy w sobie kobiecość, wygodę i świetne dla skóry materiały. Nie brak zarówno klasycznej bielizny na co dzień,

Gatta od wielu lat oferuje kobietom wysokiej jakości rajstopy, bieliznę, ubrania i dodatki. Kolekcje produktów tej marki dostępne są w ponad 130 salonach firmowych w Polsce. 4 czerwca salon Gatty został otwarty także w Starogardzie Gdańskim.

bliższych. Z pewnością warto zajrzeć do salonu firmowego Gatty. Panie mogą ku pić coś nie tylko innym, ale i same sobie. Wybierając produkty marki Gatta z pew nością poczujecie siłę swojej kobiecości. A Wy Panowie, jeśli do tej pory nie mieliście pomysłu na prezent gwiazdkowy dla bli skich sobie kobiet, to może właśnie Wam go podsunęliśmy.

oczątki marki Gatta sięgają lat dzie więćdziesiątych XX wieku. W 1993 roku na polskim rynku pojawiła się firma Ferax będąca jej właścicielem. Był to moment przełomowy dla krajowej branży wyrobów pończoszniczych i stanowił ka mień milowy w jej rozwoju. Kolejne lata obecności marki na rynku cechował stały progres. Obecnie Gatta jest liderem wśród krajowych producentów rajstop. Może po chwalić się także rozrastającą się ofertą odzieży, bielizny i strojów kąpielowych. Jej starania doceniło liczne grono użytkowni czek, czego niezaprzeczalnym dowodem jest wielokrotne wyróżnienie Gatty Zło tym Laurem Konsumenta. Marka zyskała uznanie nie tylko na rodzimym gruncie. Jej wyroby sprzedawane są również w Rosji, Wielkiej Brytanii, Francji, a nawet w USA i SukcesyAustralii.Gatty to wynik wytężonej pracy nad przygotowaniem nowych technologii rajstop oraz w ostatnich latach bielizny i odzieży. O jej pozycji na rynku zadecydowa ło także wytrwałe dążenie do poszukiwania

112016 | 30 moda

P

Siła kobiecości

ten dzień. Wysiadł mi kręgosłup i żona busem przywiozła mnie do domu, do którego dostać się pomagali mi nasi pracownicy. Wtedy przeprowadziliśmy się do Starogardu. Zaczęliśmy mieszkać, żyć i pracować w tym mieście. Michał miał wtedy 7 lat, a Maciej 2 – na gali zorganizowanej z okazji 25-lecia działalności gospodarczej opowiadał Roman Chajewski.

z pewnością go pamiętają, bo istniał długo. Później był drugi, trzeci sklep. Od 1993 roku rozpoczęliśmy prace budowlane przy ul. Wybickiego. Wybudowaliśmy obiekt, w którym zaczęliśmy prowadzić najpierw sklepy spożywcze, następnie po drugiej stronie ulicy mieliśmy hurtownię, a właściwie plac magazynowy. Sprzedawaliśmy materiały budowlane. W 1996 roku zakupiliśmy nieruchomość przy ulicy Sadowej. Tam, gdzie jest dzisiaj betoniarnia, a kiedyś hurtownia materiałów budowlanych. Od tego czasu nieprzerwanie prowadzimy

12 30|C2016

hajewscy to chyba najbardziej rozpoznawalna w Starogardzie Gdańskim rodzina biznesowa. Renata i Roman oraz ich synowie Maciej i Michał wspólnie zarządzają kilkoma firmami. Każdy ma oczywiście jasno wyznaczony zakres działań. Wszyscy się jednak wspierają i wspólnie budują markę swojej działalności. Niedawno hucznie obchodzili jubileusz 25-lecia jej Wszystkoprowadzenia.zaczęło się 20 sierpnia 1991 roku. – Bardzo dokładnie pamiętam

biznes

Dwadzieścia pięć lat temu Roman Chajewski rozpoczął swoją pierwszą działalność gospodarczą. Z pomocą najpierw żony, a później synów rozwinął ją na ogromną skalę. Dzisiaj rodzina Chajewskich zarządza kilkoma spółkami działającymi na różnych polach i wszystkie prowadzi z powodzeniem.

rodzinnybiznes

WIELKI

Państwo Chajewscy swoją pierwszą działalność otworzyli 1 grudnia 1991 roku. Był to sklep Euros, który mieścił się na Rynku. – Wszyscy starogardzianie

tam działalność gospodarczą. Później budowaliśmy tam hale. W 1999 roku kupiliśmy Iwiczno. Wtedy też wybudowaliśmy budynek przy ulicy Nowowiejskiej i tym samym rozpoczęliśmy drugą gałąź naszej działalności, czyli tę komercyjną. Od tego czasu zaczęliśmy budować rynek komercyjny na terenie całej polski. Od 2005 roku, po podpisaniu umowy z firmą Eurocash, jeszcze bardziej ekspansywnie ruszyliśmy na teren całego kraju. Dzisiaj mamy duży dorobek nieruchomości. 2008 rok to następna gałąź, którą założyliśmy, czyli gastronomia. Bardzo się przed nią broniliśmy, ale niestety hotel i sytuacja na rynku zmusiła nas do tego, żeby samodzielnie prowadzić tę działalność. Udało nam się ją rozwinąć. Rozbudowaliśmy Iwiczno oraz bazę hotelowo-gastronomiczną w Starogardzie Gdańskim. Myślę, że tak będzie dalej. Ta branża wymaga niezwykle dużo zaangażowania i bardzo dużo samozaparcia, bo jest to bardzo trudna działalność. Wszyscy wiedzą, że ile smaków, tyle gustów i ile gustów, tyle smaków. Chcemy, aby każdy był zadowolony. Staramy się temu sprostać –mówił Roman Chajewski.

132016 | 30

biznes

Eurobud Spółka Jawna to matka, która wokół siebie skupia kilka spółek powiązanych kapitałowo. Są to: Eurobud Spółka z o.o., Spółka Ren oraz Browar Kociewski, który działać zaczął stosunkowo niedawno. – Myślę, że na razie udaje nam się prowadzić go z sukcesem. Dążymy do tego, żeby się rozwijać. Chcemy, aby ta gałąź naszej działalności w dalszym ciągu była unowocześniana, bo tego po prostu

Właściciel Eurobudu na gali z okazji 25-lecia prowadzenia działalności gospodarczej podziękował wszystkim, którzy przez ten czas wspierali jego i całą rodzinę Chajewskich. Stwierdził, że ich lojalność jest najważniejsza. Nie brakuje jej też w samym sercu tej działalności. Renata, Roman, Michał i Maciej Chajewscy stanowią zgraną drużynę. Bez ich wzajemnego zrozumienia, wsparcia i szacunku, jakimi się nawzajem obdarzają nie odnieśliby tego wielkiego wspólnego, rodzinnego sukcesu.

14 30| wymaga2016

rynek. Podobnie jest zresztą w branży betonowej. Na dzień dzisiejszy mamy 5 wytwórni betonu. Zamierzamy je mnożyć. Nieustanne inwestycje są konieczne w każdej branży. Jest to niezbędny aspekt każdego przedsiębiorcy pozwalający mu utrzymać się na rynku –stwierdził właściciel Eurobudu.

betonu. – Rynek wymaga tego, żeby się umacniać, być prężnym, konkurencyjnym, dorównać tym wszystkim, którzy mają więcej, bo zaczynali wcześniej. My jesteśmy za to bardziej pracowici, dlatego próbujemy się z nimi mierzyć. W najbliższych latach planujemy też rozwój budynków komercyjnych oraz gastronomii. Zamierzamy następne lata spędzić bardzo pracowicie. A co będzie za trzy, cztery? Nie wiem, ale myślę, że będzie to czas na sukcesy – z nadzieją mówił Roman Chajewski.

Firma EUROBUD specjalizuje się w produkcji różnego rodzaju be tonu towarowego. W swojej działalności łączy tra dycję z nowoczesnością, dbając jednocześnie o ochronę środo wiska. Jako lider w produkcji ma teriałów budowlanych, zapewnia kompleksową obsługę inwestycji dostosowaną do potrzeb klienta i wymagań realizowanej inwestycji. Przy większych projektach propo nuje produkcję betonów z wyso kowydajnych wytwórni mobilnych, które są montowane bezpośred nio w miejscu budowy.

Chociaż rodzina Chajewskich na swoim koncie ma ogromny sukces biznesowy, to nie spoczywa na laurach. W ciągu następnych dwóch, trzech lat zamierza mieć w swoim posiadaniu 10 wytwórni

biznes

Wicemarszałek województwa pomorskiego Krzysztof Trawicki – Osobiście chciałbym Wam serdecznie podziękować i pogratulować, a oficjalnie jako przedstawiciel zarządu

Gala 25-lecia

Prezydent Starogardu Gdańskiego Janusz Stankowiak – W ostatnim czasie dużo mówi się o patriotyzmie. Jest on omawiany na różne sposoby, natomiast bardzo mało albo wcale nie mówi się o patriotyzmie gospodarczym. Chciałbym podziękować właśnie za ten patriotyzm gospodarczy. Za to, co robicie dla miasta, w którym miesz kacie i dla jego mieszkańców. Przy tej okazji, gratulując dotychczasowych sukcesów, mówię w imieniu swoim oraz mieszkańców: Prosimy o więcej.

województwa pomorskiego chciałbym wręczyć medal marszałka województwa pomorskiego. Przyjmijcie go w dowód wdzięczności i Dyrektoruznania.biura zarządu Starogardzkiego Klubu Biznesu Edward Sobiecki – W imieniu 170 przedsiębiorców zrzeszonych w naszej organizacji i tych tak licznie tutaj obecnych chciałbym życzyć Wam, abyście dalej byli konsekwentni w inwestowaniu na starogardzkim rynku, dając pracę i budując nowe obiekty. Przewodniczący rady nadzorczej firmy Iglotex Tadeusz Włodarczyk – To jest piękna grupa kapitałowa o pięknych sięlatToprowadzeniajakiewartościami,przeplatanyodpowiedzialnyprowadzonegoprzykładfundamentach.zbudowanapodwalinach,nasilnychTojestpięknyodpowiedzialniebiznesu.Tojestbiznes,któryjestniezmiennymiprzyjaźniami,przezczasjegozostałyzawarte.jestwielkasztukaponad20prowadzićbiznesiszczycićjeszczeprzyjaźniąludzi.

152016 | 30

tekst Krzysztof Łach

M: Od dziecka wzrastałam w otoczeniu różnych ciekawych przedmiotów w pracowni mojego ojca, a prace plastyczne dosłownie powstawały na moich oczach. Mój tata, plastyk, kończył gdańską ASP. Podziwiałam go. Potrafił zrobić niemal wszystko, jednak w większości zajmował się sztuką użytkową. To on był moim przewodnikiem i nauczył mnie naprawdę bar dzo wielu rzeczy. Wspominam taką scenę. Mając czternaście lat pomagałam tacie malować napis na miejskim witaczu. Li terki miały być równe. Malowałam, nie było równo (śmiech) i co chwilę pytałam, czy jest dobrze. W odpowiedzi usłyszałam, że sama muszę to wiedzieć. Ścierałam farbę i poprawiałam. Ścierałam i poprawiałam. Wiele razy. W końcu zaczęło wycho dzić. Mam zadatki na perfekcjonistkę (śmiech)

zdjęcia Krzysztof Rudek

A: Brat mojego ojca jest profesorem na Akademii Sztuk Pięk nych. To na pewno miało na mnie wpływ, bo mając kogoś takiego w rodzinie musiałem tym wszystkim nasiąknąć. Gene ralnie więcej jest we mnie zdolności manualnych niż przysło wiowej matematyki. Na pewno nie mógłbym być księgowym. My mamy swoje plany, a życie ma swoje. Tak się po prostu ułożyło. Taką wybrałem profesję. Działam raczej intuicyjnie. I to właśnie intuicja podpowiedziała mi, żeby takimi sprawami się zająć.

Pochodzicie z rodzin o tradycjach artystycznych. Miało to chyba niebagatelny wpływ na Wasze wykształcenie?

i Adamem Jakubem Haras rozmawia Krzysztof Łach.

Z Magdaleną Haras

rozmowa

rozmowa

Jakie dla Was były najprzyjemniejsze opinie od osób oglądających Wasze prace? Zdaję sobie sprawę, że niełatwo o sobie mówić, tak więc niech Magda powie o Adama sytuacjach, i na odwrót. M: Zawsze przyjemnie jest, gdy zostajemy docenieni. Szczegól nie, gdy pozytywna opinia wystawiona jest przez znawcę tematu. Parę lat temu, gdy Adam przygotowywał wystawę Franciszka Sta rowieyskiego, mieliśmy zaszczyt parokrotnie gościć w domu Mi strza polskiej szkoły plakatu i teatru rysowania. Ciekawe miejsce, fantastyczne rozmowy... Profesora fascynował temat drzew i gdy oglądał prace mojego męża o tej tematyce, stwierdził, że są bardzo dobre. Polecił pewnemu potentatowi. Powstał wówczas na zamó wienie cykl prac graficznych. Siłą rzeczy, mistrz dostał pierwsze odbitki. Byłam dumna, gdy usłyszałam komentarz pana Franciszka o pracach Adama. To były same superlatywy. A: Magda robiła kiedyś pracę zatytułowaną „Dwie odsłony pamięt nika”. Dostała prestiżową nagrodę na międzynarodowym konkur sie sztuki i książki. Jakimś sposobem ta praca znalazła się na profi lu amerykańskiego pisarza Jonathana Carrolla. On ją bardzo ładnie opisał. Potem Magda dostała lawinę maili z pytaniami: Czy taką pracę można kupić? Za ile? Były maile z propozycjami wystaw. Jedną z nich była bardzo prestiżowa wystawa we Włoszech pre zentująca książki. Magda przekazała tę pracę do Muzeum Sztuki w Łodzi, także nie mogła nią dysponować. Ale samo to, że taki pisarz zauważył Magdę, opisał pracę i zamieścił to w Internecie, to już była duża satysfakcja.

Ale nie jest to prosta i łatwa droga. Pracowałam będąc jeszcze na studiach. Jak już wspomniałam przeszłam przez warsztat mojego ojca, zdobywałam doświadczenie przy konserwacji zabytków, pra cowałam w zakładzie witrażownictwa robiąc lampy witrażowe, pracowałam też w reklamie, robiłam projekty wystroju wnętrz, czy aranżacje wnętrz obrazami. Umiejętności doskonali się latami. Ale fantastyczne jest to, że można je wszechstronnie wykorzystywać. Obecnie w dużej mierze zajmuję się edukacją plastyczną. Jednak nie wyobrażam sobie, bym mogła porzucić malarstwo. A: Żeby funkcjonować, trzeba zarabiać pieniądze. Znam osoby, które żyją ze sztuki. Myślę, że ja bym tak nie chciał. Znudziłoby mnie to. To jest bardzo trudne. Tak, jak muzycy, którzy spędzają na przykład 200 dni w roku w hotelach, a na koncertach zawsze muszą udawać szczęśliwych. Lepiej jeżeli są to prace wykonane z czystej chęci ich zrobienia. Wolę to traktować jako profesję niż zawód. Wtedy mógłbym się po prostu znudzić.

M: Tak, jest to nasz wspólny temat. Ale nie tylko rozmów. Po trafimy godzinami zwiedzać zabytkowe miejsca, galerie sztuki i muzea i wymieniać się spostrzeżeniami. Ostatnio, będąc w stolicy wybraliśmy się na świetne wydarzenie, jakim była pre zentacja najlepszych dyplomów warszawskiej ASP - Coming Out. Każdy z nas miał innych faworytów, ale animacja Urszuli Reszczyńskiej zachwyciła nas oboje.

A: Rzeczywiście tak jest. To na tyle specyficzna „branża”, że nie można zostawać w tyle. Ciągle trzeba o tym myśleć. Jeśli się o tym nie mówi, to zostaje się na poziomie „zastanym”. My ślę, że tak jest w każdej dziedzinie. Trudno się nie dokształcać. Jeśli dokształcamy się sami, bo po prostu to lubimy, to jest to o wiele bardziej efektywne niż w szkole. W ogóle uważam, że 90% posiadanej przez człowieka wiedzy jest tym, co zdobył sam, a nie tym, co dała mu szkoła. Jeśli poszukujemy, bardziej się rozwijamy.

Jesteście małżeństwem artystycznym. Dużo chyba w domu roz mawiacie o sztuce?

Kiedy kończyliście swoje uczelnie myśleliście o tym, że malarstwo będzie waszym sposobem na życie, czy też twardo stąpaliście po M:ziemi?Od dziecka znałam wielu plastyków, którzy bardzo mocno stą pali po ziemi...i jeszcze ciężej pracowali. Tak więc, dla mnie artysta bujający w obłokach to mit po prostu. U mnie w domu królowa ło takie powiedzonko „Nic pan nie robi, tylko pan maluje”. Wiele osób myśli, że to jest bardzo łatwe zajęcie. Kiedy patrzy się na ręce, które z łatwością tworzą coś z niczego, wydaje się to takie proste.

Artyści to dosyć osobliwe jednostki. Wydaje mi się, że macie od mienne charaktery. W życiu codziennym to pomaga, czy przeszka M:dza?Nie zniosłabym kogoś, kto miałby taki sam charakter jak ja. A:(śmiech)Plusi minus się przyciągają. Gdybyśmy mieli podobne charakte ry to byłoby trudne, a tak jest po prostu twórcze. Poza tym robimy zupełnie inne rzeczy. Mamy inne spojrzenie na sztukę. To pomaga. Jedno drugie troszeczkę podgląda, inspiruje się. Mówimy o sztuce, a tutaj różnice są konieczne.

M: Jest mnóstwo tematów, które mnie fascynują. Nie lubię się ograniczać. Ostatnio towarzyszyły mi portrety. Coraz częściej maluję bliskie mi osoby. Ludzie, którzy towarzyszą mi w życiu są dla mnie fantastyczną inspiracją. Po pierwsze tą mentalną. Ale także jako modele moich obrazów. Niektórzy już niestety odeszli. W zeszłym roku zmarła moja kochana babcia w wie ku 100 lat. Ale zanim to się stało, sportretowałam ją w cyklu prac wykonanych tuszem. Są dla mnie jak talizman. Portrety te zostały wyróżnione podczas II Triennale Sztuki Pomorskiej. Gdy babcia dowiedziała się o tym, była niezwykle szczęśliwa.

Co najchętniej przedstawiacie w swoich pracach?

M: Chciałam powiedzieć parę słów na ten temat jako od biorca. Pierwszy raz przyjechałam do Starogardu w 1993 roku. I oczywiście odwiedziłam Galerię A. Od tej pory nie wiele się w niej nie zmieniło. Wiem, że to źle zabrzmia ło, ale wszystko wokół zmieniamy na korzyść, a galeria wygląda jak z poprzedniej epoki. W wielu miastach o po dobnej wielkości powstają fantastyczne centra sztuki, ze współczesnym profesjonalnym systemem ekspozycji i za pleczem. Uważam, że są to dobrze zainwestowane pienią dze. Przyciągają turystów, promują region. Przypomnijmy sobie ile razy o Starogardzie mówiono dobrze w mediach ogólnopolskich. Nie często, prawda? Najbardziej utkwiło mi w pamięci to, że gdy była wystawa grafik: Albrechta Durera, Guntera Grassa, Ryszarda Stryjca, pokazano uję cia z galerii. Dobrze zorganizowane wydarzenia kultural ne nie tylko mają wartość edukacyjną. Mogą też promo wać miasto w regionie.

Przychodząc na wernisaże nie trudno zauważyć, że grono ludzi chcących poznawać malarstwo jest dosyć wąskie. Co trzeba zrobić, by w Starogardzie więcej ludzi zaczęło się in teresować sztuką?

A: Zgadza się. Kilka razy poruszałem już tę kwestię. Starogard zasługuje na dużą galerię, gdzie można byłoby organizować jednocześnie kilka wystaw profesjonalnych, ale powinna być też galeria szkolna, amatorska, gdzie po prostu mogłoby być bardzo dużo wystaw. Wszystko miałoby być po to, żeby za chęcać ludzi do tego, by działali w zakresie ogólnie pojętej kultury. Myślę, że kiedyś to się ziści. Taka potrzeba widoczna jest gołym okiem. Galeria „A” działa od 40 lat. Trudno znaleźć w Polsce podobne galerie, które liczyłyby tyle lat.

lat związany jesteś zawodowo z Galerią „A”, która po trzebuje chyba większej przestrzeni do eksponowania dzieł, ja kie niejednokrotnie są w niej wystawiane.

A: Mamy problem z informacją i przekazem. Bez infor macji trudno funkcjonować. Przebicie się z nią jest trudne ze względu na brak środków. Dyplomowa wystawa ASP w Warszawie była rozreklamowana po całym mieście. Wszędzie wisiały plakaty i to bardzo blisko siebie. Uświa domiłem sobie wtedy, ile musiał kosztować druk takich

rozmowa

A: Ważny jest i temat i technika. Nie można się ograniczać. Wchodzimy w czasy dużej różnorodności. Sama grafika jest wspaniała, ale niemożliwe jest, żeby za jej pomocą przekazać wszystko. Mój ulubiony temat to człowiek i jego emocje oraz Adamprzyroda.od

Za co siebie podziwiacie, lubicie?

A: Myślę, że byłoby to coś związanego z manualnymi rze czami. Można być na przykład mistrzem w robieniu butów. Raczej interesują mnie rzeczy jednostkowe niż hurtowa pro dukcja. Można zrobić piękne dmuchane szkło. Tysiące rzeczy, które będą jednostkowe i będą piękne. Na pewno nie mógłbym pracować w „papierach”.

A: Magda jest konsekwentna w tym, co robi. Jest przewidująca i dobrze zorganizowana. Ja niestety działam intuicyjnie i dużo rzeczy mi ucieka. Gdyby nie Magda, byłoby słabo. Podziwiam ją za możliwości manualne, które w sobie ma, bo naprawdę mogłaby się równie dobrze zajmować rzeźbą i każdą inną dzie dziną sztuki. Ma wyobraźnię przestrzenną. Potrafi zrobić mu ral. W mistrzowski sposób potrafi opanować różne dziedziny. Ja raczej nie aż tak.

M: Uważam, że dzisiaj najważniejsza jest edukacja. Dlaczego na zachodzie w wydarzeniach kulturalnych takich jak wysta wy biorą udział również młodzi ludzie? To jest praca wielu pokoleń. Edukacji i świadomości. Smak, gust trzeba wyrobić. Jest to wartość. Nie przyjdzie sama. Wymaga wysiłku. Ale też dobrego programu skierowanego właśnie do młodzieży. Mło dzież, z którą mam zajęcia, bardzo chętnie uczestniczy w lek cjach

rozmowa20 30| 2016

M: Adam jest inteligentnym i bardzo interesującym człowie kiem. Jest fantastycznym opowiadaczem, zawsze „ma pod ręką” jakieś śmieszne anegdoty, nierzadko dotyczące świata sztuki. Jest prostolinijny i uczciwy. To właśnie te cechy dają mu łatwość w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi, bowiem szybko budzi zaufanie i sympatię u innych. Mogłabym długo wymieniać... Ale powiem tylko to, że zaskakuje mnie wciąż swoimi twórczymi pomysłami. Ma nieograniczoną wyobraź nię i nie boi się eksperymentować, dzięki temu wciąż tworzy świetne prace.

plakatów i rozmieszczenie ich. Reklama powtarzana przynosi efekty. Trzeba dotrzeć do jak największej ilości ludzi.

Załóżmy,galeryjnych.żemalarstwo nie odgrywałoby w Waszym życiu takiej roli jak teraz. Jak myślicie, w czym realizowalibyście się równie M:dobrze?Ale mogę teraz pomarzyć? Świetnie realizowałabym się po dróżując (śmiech)

Patrząc z perspektywy artystów, a więc osób o wyrobionej es tetyce, co podoba się w naszym mieście a co nie?

M: Starogard jest miastem przepięknie położonym. I tu leży, moim zdaniem, jego potencjał. Jeziora, lasy, które są tak bli sko, to bezpośredni czynnik rozwoju agroturystyki. A miasto, które ma naprawdę ciekawe centrum z Rynkiem, mogłoby przyciągać turystów, których w regionie nie brakuje. Potrzeb ny jest tylko dobry pomysł. Być może brzmi to nierealnie. Pa miętam jak moi rodzice, będąc w Szwajcarii, wybrali się do miasta kwiatów. Ta mała miejscowość zachwycała. I przyjeż dżali tam zwiedzający z wszystkich stron. A nie był to przecież zadziwiający projekt, powiedziałabym nawet, że raczej prosty. Ale też nie było tam reklam na każdym budynku, tylko prze piękne girlandy kwiatów. Osobiście żałuję, że w Starogardzie jest tak mało parków i przestrzeni zabaw dla dzieci. Chodząc na spacery, gdy patrzyłam na połacie ziemi, rozciągające się od ulicy Kociewskiej, oczami wyobraźni widziałam tam park w stylu angielskim. To było takie fantastyczne marzenie. Teraz powstają w tym miejscu kolejne osiedla mieszkaniowe. Jestem ciekawa, czy pomyślano choćby o oazie zieleni? A: Lubię nasze piękne stare miasto. Jest ono co prawda zanie dbane, ale wiem, że są projekty, które mają to zmienić. Dobrze byłoby, gdyby odbyły się na przykład konsultacje z plastyka mi. Czasem zbiór różnych pomysłów daje dobry efekt. Jedna, czy nawet dwie, trzy osoby, które projektują coś takiego, a są z zewnątrz nie zawsze czują ten klimat. Gdyby ktoś robił projekt na zmianę całego Rynku, to powinien być wyłożony kostką, bez krawężników. Tak jak to było kiedyś. Powinno się wrócić do starych zdjęć i zobaczyć jak wyglądały kamieniczki. Mu siałyby one wrócić do swojej pierwotnej formy, bo zaczynają robić się z nich domki szeregowe. Co do ruchu, to może powi nien być on częściowy, bo nie można go zakazać całkowicie. Starogard to nie jest Kraków, czy Wrocław, które odwiedzane są przez tysiące turystów. Ale jest szansa, że będzie się rozwi jać. Więcej małych przedsiębiorstw i zakładów usługowych tak samo może zabezpieczyć pracę mieszkańcom, tworząc przy tym przyjaźniejszy klimat, niż same wielkie zakłady produk cyjne. Myślę, że naturalny rozwój jest lepszy niż wielki skok.

ne - „aby w życiu udało się realizować słowa św. Jakuba Apostoła, który wzy wa do zgodności pomiędzy wiarą a po stępowaniem”. Ksiądz Biskup również poświęcił opłatki wigilijne. Życzenia przekazali również wice marsząłek Województwa pomorskie goKrzysztof Trawicki, prezydent Staro gardu Janusz Stankowiak i wicestarosta Kazimierz Chyła. Miłym akcentem było wspólne zainto nowanie kolędy przez wicemarszałka Krzysztofa Trawickiego i prezydenta Ja nusza SpotkanieStankowiaka.przebiegło w miłej i podnio słej atmosferze, było okazją do wymia ny poglądów i uwag na temat rozwoju Kociewia.

ODZNACZENIA I MEDALE

Prezes SKB-ZP Grzegorz Borzeszkowski

Spotkanie opłatkowe przedsiębiorców

9 grudnia Starogardzki Klub Biznesu – Związek Pracodawców zorganizował uroczyste spotkanie opłatkowowigilijne, w którym udział wzięło ponad 200 przedsiębiorców oraz przedstawicieli samorządów, urzędów i instytucji.

Gośćmi tego uroczystego spotkania był m.in. Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa Kazimierz Smoliński, wicemarszałkowie woj. po morskiego Krzysztof Trawicki i Ryszard Świlski oraz Biskup Pelpliński Ryszard Kasyna. Podczas uroczystości minister wręczył przedsiębiorcom Honorowe Odznaki przyznane przez poszczególne resorty. Kazimierz Smoliński przekazał życzenia świąteczne i noworoczne staro gardzkim przedsiębiorcom, podkreślając zasługi i prężność działania SKB-ZP na rzecz środowiska, organizacji, która nie ma na sobie odpowiednich w innych tego typu miastach i regionach. Również ks. Biskup Ryszard Kasyna przekazał przedsiębiorcom serdeczne życzenia bożonarodzeniowe i noworocz

Z okazji Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia oraz nadchodz¹cego Nowego Roku 2017 wszystkim naszym cz³onkom, sympatykom, partnerom i przyjacio³om sk³adamy najserdeczniejsze ¿yczenia zdrowia,wszelkiej pomyœlnoœci oraz sukcesów w ¿yciu osobistym i zawodowym.

„Za zasługi dla rozwoju gospodar Tadeuszki” Włodarczyk - „Iglotex”

Dziêkuj¹c za dotychczasow¹ wspó³pacê wyra¿amy nadziejê, ¿e nadchodz¹cy rok przyniesie nam wzajemne korzyœci i zadowolenie.

„Za zasługi dla budownictwa” Roman Gilla - „Gillmet” Starogard KazimierzGdański Ginter - „Ginter” Chojnice Andrzej Stella - „Stella” Starogard MariuszGdańskiTuchlin - „Dek-Pol” Pinczyn „Zasłużony dla rolnictwa”: Jerzy Gardzielewski - „Barpol” Bar Mariuszłożno Stankowski – „Kooperol –„ZaGraal”zasługi dla ochrony środowi ska i gospodarki wodnej” Tadeusz Kolbusz - „Koltel” Eugeniusz Piechowski - „Pestar”

Medal SKB-ZP „Za Wspieranie Roz woju Przedsiębiorczości” Józef Dębiński – Właściciel Kancelarii AndrzejPrawnej Bona – Dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych Józef Peka – Właściciel Zakładu Sto larskiego w Zblewie Lidia Skalska – Właścicielka firmy „Almax” w Bytonii Wiesław Szajda – Prezes Pomorskiej Izby Rzemieślniczej MSP

212016 | 30

na zjeść pierogi nie tylko na miejscu, ale i zamówić na wynos. Zamówienia moż na też składać pod numerem telefonu –786 839 299.Chociażdziałamy właściwie od niedaw na, to już z pełną odpowiedzialnością

Od niedawna w naszym mieście funkcjonuje nowe miejsce, w którym można dobrze zjeść. Ambasada już zachwyciła wiele osób, a przede wszystkim miłośników pierogów. kuchnia

Nowa

pierogarnia znajdująca się przy ul. Chojnickiej 27, tuż przy Urzę dzie Skarbowym, otwarta zosta ła 24 października. Już pierwszego dnia przyciągnęła wielu smakoszy. Wszystkim spodobało się to, że w Ambasadzie moż

Ręcznie klejone,po brzegi wypełnione

mogę powiedzieć, że mamy stałych klien tów. Kto raz do nas przyszedł na ogół wra ca i próbuje nowych smaków. Wielu gości po zjedzeniu swojej porcji kupuje pierogi z chłodziarki pakowane do sprzedaży. Bar dzo się z tego cieszę, bo tym sposobem

– Teraz sezonowo sprzedajemy pierogi z sosem kurkowym. Co sezon będziemy zmieniać te smaki i wprowadzać nowe. Zamierzamy wprowadzić pierogi z kaczką, pierogi bezglutenowe, pierogi dla wegeta rian, którzy właściwie już teraz mogą coś u nas wybrać, ale chcemy tę ofertę po szerzyć. Sprzedajemy też pyszne ciastka i moją ulubioną kawę Vergnano – powie działa właścicielka pierogarni. Beata Pawlikowska jest otwarta na różne propozycje. Chętnie stworzy warunki na przykład na spotkania autorskie z twórca mi kultury. Nie zamyka się także na mło dych adeptów sztuki kulinarnej. Niedawno Ambasadę odwiedziły dzieci, które miały okazję poznać tajniki pierogarni. Własnymi rękoma skleiły pierogi. Przekonały się ile pracy, siły, zaangażowania i czasu potrze

W menu Ambasady znaleźć można: pie rogi wytrawne (ruskie, z mięsem, ze szpi nakiem, z kapustą i grzybami, z mięsem drobiowym, kosznajderskie); pierogi słod kie (z serem, jogurtowe); pierogi owocowe (z truskawkami, z jagodami, z wiśniami).

pozytywną energią. Pewnie właśnie dla tego w Ambasadzie już od progu czuje się miłą atmosferę. W takich warunkach tworzone według sprawdzonych receptur, pyszne, ręcznie klejone i po brzegi wypeł nione nadzieniem pierogi smakują każde mu.

ba, żeby pierogi powstały. Oczywiście po klejeniu pierogów, którego dzieci chęt nie się podjęły, wszystkie z apetytem zjadły swoje wyroby. Ich zadaniem jest pomóc rodzicom w przygotowaniach do Świąt Bożego Narodzenia. Nawet jeśli z tą pomocą będzie różnie, to po wizycie w Ambasadzie dzieci na pewno bardziej do cenią potrawy, które znajdą się na świą tecznych stołach w ich domach. Prowadzenie pierogarni sprawia Beacie Pawlikowskiej niezwykłą radość. Kiedy opowiada o swoich pomysłach, tryska

Salon firmowy TIFFI Al. Jana Pawła II 1E Starogard Gdański kuchnia

dowiaduje się o nas więcej osób i przyby wa nam klientów – mówi właścicielka Am basady Beata Pawlikowska. Nazwa pierogarni w ogóle nie kojarzy się z jedzeniem. – To miejsce nazwaliśmy Am basadą, ponieważ jego misją jest sprzedaż pierogów nie tylko na miejscu tak, jak w ty powej pierogarni, ale też, tak jak w sklepie, w opakowaniach, w których znajdują się pierogi do podgrzania w domu – tłumaczy Beata Pawlikowska, która jest właściciel ką nie tylko Ambasady, ale i produkującej pierogi firmy Deliss. – Nasza rodzinna fir ma, którą prowadzę wspólnie z mężem, na rynku jest już od czterech lat. Działa w Czersku, gdzie od dwudziestu lat miesz kam. Z wykształcenia i z powołania jestem kucharzem. Uwielbiam gotować. Robię to z prawdziwą przyjemnością. Już dawno, dawno temu myślałam o tym, żeby otwo rzyć pierogarnię. Zaczęłam od produkcji pierogów, a teraz spełniłam swoje marze nie. Wybrałam Starogard Gdański, bo bar dzo mi się podoba. Lubię to miasto – opo wiada pani Beata.

Po lewej stronie ronda, patrząc od Cen trum, wejście na Stadion Narodowy i Aleja Zieleniecka. W latach 90. stadion był naj większym bazarem Europy, można było kupić wszystko od skarpetek po kałasza. Naprzeciw Park Skaryszewski. Idąc Ziele niecką w stronę ulicy Targowej dochodzi się do Teatru Powszechnego. Wówczas był jednym z najchętniej odwiedzanych teatrów Warszawy. Tłumy ściągali Krysty na Janda, Joanna Szczepkowska, Joanna Żółkowska, Franciszek Pieczka, Zbigniew

Warszawa wyraźnie jeszcze była podzie lona Wisłą. W przeciwieństwie do innych stolic europejskich, rzeka nie łączyła mia sta. Do dzisiaj zresztą za Pragą ciągnie się opinia tej biedniejszej, brzydszej, mniej bezpiecznej dzielnicy. Moja relacja z Pragą jest dosyć złożona. Kiedy zamieszkałem w Warszawie, nie zapuszczałem się zbyt da leko za drugą stronę rzeki. Ograniczałem się do najbliższej okolicy Ronda Waszyng tona, choćby urokliwej ulicy Francuskiej i jej sąsiednich, wartych osobnego tekstu.

24 30| 2016Dwadzieścia

Zija/Piórofoto

felieton

umierają nieśmiertelni” kreśli rys psycho logiczny Romana Polańskiego, jak i Char lesa Mansona, który w willi Polańskiego zabił jego będącą w zaawansowanej cią ży żonę Sharon Tate i trzy inne osoby. Uważam „Nieśmiertelnych” za jedno z najwybitniejszych dokonań reportażu. Do klasyki gatunku przeszedł jego zbiór „Co u pana słychać?”. Kąkolewski piętnaście lat po wojnie odwiedził byłych nazistów i zadał im tytułowe pytanie. Była końcówka lat 90., kiedy poszedłem do niego na wy wiad. Słyszałem, że nie jest w formie, ma obsesje i wierzy w teorie spiskowe. Prze konałem się o tym w jego mieszkaniu na Rondzie Waszyngtona. Poprosił żonę, aby protokołowała rozmowę. Usiadła na dy wanie z maszyną do pisania, wkręciła w nią dwie przedzielone kalką kartki. Zada

RZEKI

lat temu przyjechałem do Warszawy ciężarówką, w towarzystwie mamy. Jechaliśmy nocą. - Po prostu ktoś, kto przewoził towar zgodził się nas zabrać z tym, z czym mogłem za czynać – paroma kartonami książek, elektrycznym czajnikiem, małym telewizorem, którego – jak się okazało na pierwszej stan cji na Sadybie - jednak nie miałem prawa używać. Przez te lata spotkałem bardzo wiele fascynujących postaci i poznałem wiele miejsc, które dzięki nim stały się bliskie. I chyba najwyższy czas zapisać te fragmenty. Będę je regularnie publikował w „Veriza ne”, bo pomyślałem, że jeśli komuś je opowiedzieć, to po prostu –

W wieżowcu na rondzie mieszkał Krzysz tof Kąkolewski, jeden z najwybitniejszych polskich reporterów (na studiach uczono nas, że reportaż to „3 x K” – Krall, Ka puściński, Kąkolewski). Dzisiaj jest, z tej trójki, najmniej czytany. W książce „Jak

wałem pytania. Kąkolewski dyktował: „Py tanie. Dwukropek. Czy uważa pan…” itd. Powiedział, że niczego nie wolno mi zmie nić. Każdy z nas musiał parafować każdą ze stron. Dostałem jeden egzemplarz ste nogramu. Nigdy go nie opublikowałem.

POWidziałemSwoim.tekstRemigiuszGrzelaDRUGIEJSTRONIE

Zapasiewicz, Janusz Gajos, Marek Kon drat, Mariusz Benoit, Kazimierz Kaczor a także młodzi aktorzy Dorota Landowska (absolwentka starego ogólniaka), Domini ka Ostałowska, Edyta Olszówka, Agniesz ka Krukówna. Teatr brutalistów jeszcze się w Polsce dobrze nie zaczął. Grzegorz Jarzyna objął dyrekcję Teatru Rozmaitości na Marszałkowskiej, zamieniając go w TR Warszawa w 1998 roku i dopiero wtedy krwioobieg warszawskich teatrów zaczął inaczej pulsować.

natychmiast. Zadałem różne pytania. Pan Marek, dzielący życie między Londyn i Szczecin, pisał m.in. „Ob razy dziadka w większości są abstrakcją, nie są ładne dla laika jak ja, ale niektóre są piękne i właśnie te mam w swoim domu w Szczecinie. Cały jego zbiór obrazów trzy mam na slajdach, gdzieś w mojej piwnicy. W ostatnich latach życia mojego dziadka, widywałem go raz w miesiącu. Córki nigdy nie chciały zabrać go do siebie, pobyć z nim czy pomóc. Stosowały politykę: jak najdalej od niego, a on nigdy nie poczu wał się do odpowiedzialności za kogoś. Był lekkoduszny, żył chwilą i faktycznie nie zo stawił po sobie nic oprócz obrazów i ksią żek. Cieszę się, że ktoś o nim pisze, bo taki facet nie powinien zgasnąć jak świeca, nie

kilka lat temu, czyli ponad jedena ście lat od mojego wpisu na blogu, dostaję komentarz do wpisu, przesłany e-mailem: „Jestem wnukiem Pana Dolatkowskiego, trafiłem tu przypadkiem, dziadek miał tyl ko dwie córki bliźniaczki. Jedna wyjechała do USA, a druga do Syrii. Zawsze żył sam i nie wiem czy to lubił, ciągle kogoś zacze piał i zapraszał! Wydał upragnioną książkę Aforyzmy, mam po nim obrazy. Przetrwał interesujący zbiór korespondencji z Wit Odpowiedziałemkacym”.

Teatr Powszechny grał znakomicie napisa ne, świetnie wyreżyserowane i wspaniale zagrane dramaty. Publiczność odpłynęła dopiero po odejściu z zespołu Krystyny Jandy i późniejszych perturbacjach w te Kilkakrotnieatrze. widziałem tu „Masterclass” o Marii Callas i „Shirley Valentine”, czyli naj słynniejsze monodramy Krystyny Jandy, gra je zresztą do dzisiaj, tyle że w swoich teatrach Polonia i OCH. Poszedłem kiedyś do Powszechnego zobaczyć „Masterc lass” w towarzystwie Krystyny Graban, legendarnej bibliotekarki starego ogól niaka, dzięki której, co muszę przyznać, w ogóle czytałem poważne książki. Oczywi ście postanowiliśmy po spektaklu pogra tulować Krystynie Jandzie. Wchodziło się od tyłu budynku, od podwórka, czekało się w dużej grupie przy wejściu do por tierni. Krysia Graban zawsze reagowała „z serca”, tak i teraz, widząc aktorkę, po wiedziała, co czuje. Zapytała: „Czy mogę panią przynajmniej pogłaskać?”. Krysty na Janda, może jedynie trochę zdziwiona, pozwoliła. No i Krysia pogłaskała swoją ulubioną aktorkę. Anegdota ma swój fi nał w innym miejscu. Kilka lat później by liśmy w nieistniejącym już Teatrze Małym (mieścił się na tyłach Domów Towarowych Centrum), oglądaliśmy gościnnie spektakl Teatru Wybrzeże „Szary anioł” o Marlenie Dietrich ze wspaniałą Joanna Bogacką. Na widowni był pan Andrzej Seweryn, z któ rym miałem już doświadczenia zawodowe. W przerwie przedstawiłem Krysię, która zapytała: „Czy ja mogę pana pogłaskać?”. I żeby się usprawiedliwić dodała: „Miałam kiedyś przyjemność pogłaskać panią Jan dę”, zapominając, że byli małżeństwem. Andrzej Seweryn roześmiał się i powie dział: „Sprowokowała mnie pani, więc odpowiem. Ja też miałem kiedyś przyjem ność pogłaskać panią Jandę”.

Anegdoty, pozornie nieistotne historie, przelotne spotkania lubią mieć swoją kon tynuację i swoje puenty.

do tramwaju „25” jadącego na Pragę. Już za Wisłą, gdzieś w okolicach Ronda Wa szyngtona, a może tuż przy Powszechnym odezwał się do mnie starszy pan siedzący za mną. - Czy powie mi pan, jak będziemy na Targowej? Prawie nie widzę. – Oczy wiście. – A może pan mnie odprowadzić? Mieszkam na Targowej 15. Pamiętam, że miał siwą brodę. Wyglądał jak prorok, jednak był dosyć zabiedzony. Tramwaj wjechał w Targową, pomogłem panu wydostać się z wagonu. Na ulicy zapytał mnie, czym się zajmuję. Odpowie działem, że studiuję dziennikarstwo. – A, to słyszał pan o Witkacym? – Fascynuje mnie Witkacy – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. – To był mój przyjaciel. Chodzili śmy razem na wódkę. Miałem aparat i czę sto go fotografowałem. Mam dużo listów, bo pisywaliśmy do siebie. Powiedział, że maluje, jest filozofem, au torem zbioru aforyzmów. Zapamiętałem jego nazwisko, Zdzisław Dolatkowski. Nieczęsto zdarza się spotkać kumpla Witkacego. Prawie dziesięć lat później, 24 lutego 2005 przypadała 120 rocznica urodzin Witkacego. W swoim blogu przy wołałem wówczas tamto spotkanie. Kilka osób zostawiło komentarze dotyczące pana Dolatkowskiego, m.in.: „Poznałem go na pierwszym zebraniu założonego przez niego oraz p. Ziemlańskiego (jako chłopiec znalazł Witkacego z Oknińską w Jeziorach, kiedy popełniali samobójstwo w 1939) Towarzystwa im. St. I. Witkiewicza. Biała broda, biały garnitur, dziarski staruszek w roku 1983-4. Był malarzem, korespondo wał z Witkacym o filozofii. Mam wykonane przez niego zdjęcie Witkacego z Wisły z roku 1938. Niezwykła osobowość…” „Ja poznałem Dolatkowskiego w drugiej połowie lat 70-tych. Zagadnął mnie w Te atrze Powszechnym na Pradze. Oryginał, miał wielką siwą brodę. Odwiedziłem go

252016 | 30 feletion

Była druga połowa lat 90. Wskoczyłem

raz na Targowej – zasugerował, by mó wić do niego mistrz Zdzisław, pokazywał swoje obrazy. Te obrazy nie podobały mi się. Czuł się niedoceniony, wspominał, że światem kultury rządzi sitwa. Kilka razy widziałem go na Nowym Świecie, ale teraz pewnie już nie żyje. Jeszcze na początku lat 90-tych widziałem jego listy do redak cji pism w sprawie Witkacego. Oryginał, samotnik, ale nie umiejący znaleźć swoje go miejsca i chyba niewiele po sobie zo Nagle,stawił”.

Na Targowej wsiadłem do drugiego wa gonu tramwaju 25, był pusty. Nie wsiada się wieczorem do pustego wagonu. Na na stępnym przystanku wsiadło kilku bynaj mniej nie studentów. Czytałem coś. Usiedli wokół. Ktoś stanął nade mną. Miałem na

o tym, jak opowieść prowadzi z tramwaju na Targowej dwadzieścia lat temu, do wojennej Syrii, dzisiaj płonącej, niszczonej, w której gdzieś tam, być może nadal są nigdy dotąd niepublikowane listy KilkaWitkacego.dni później, pocztą tradycyjną, do stałem od pana Marka egzemplarz „Afory zmów” Zdzisława Dolatkowskiego. Od razu trafiam na sentencję: „Jest tyle prawd, ile złudzeń i tajemnic”.

I myślę, że to nie koniec.

pozostawiając śladu w kulturze polskiej. Nie chcę tu przesadzać, ale z pewnością nie był zwykłym zjadaczem chleba”.

Z Teatru Wytwórnia mam od ponad 12 lat kotkę Tutkę. Koleżanka znalazła ją na drzewie rosnącym na terenie „Konesera”, pewnie kilkutygodniową. Powiedziała, że zostawiła u weterynarza, do adopcji. Rzu ciłem: „Jeżeli jest czarna, biorę”. „Jest Teatruczarna”.już nie ma. Nawet budynek wybu Terazrzono. bywam częściej w okolicy, bo pro jektantka mody Jola Szala prowadzi tam w Hotelu Stalowa 52 coś w rodzaju show-ro omu, a właściwie miejsca spotkań, salonu, w którym się rozmawia i poznaje ludzi, a nie tylko kupuje ubrania. Jestem amba sadorem jej marki JOSZ i nie tylko z tego powodu chętnie tam zaglądam. Lubię iść ulicą Inżynierską, gdzie swoją pracownię miał wybitny artysta Paweł Althamer, kon sekwentnie zmieniający przestrzeń. Po zostawił po sobie tablicę na murze zabyt kowej Kamienicy Towarzystwa Akcyjnego Przechowywania Mebli A. Wróblewski pod

Wciągnęła mnie ta historia, więc zadałem kolejne pytania. Stąd wiem, że kiedy bliź niaczki, czyli córki pana Dolatkowskiego miały cztery lata ich mama zachorowała na białaczkę i zmarła. Dziewczynki wycho wała babcia ze strony matki, mieszkała w Laskach pod Warszawą. Być może dlatego, że żadnej relacji z ojcem nie miały, obie wy jechały daleko. Matka pana Marka mieszka w Syrii, niszczonej w tej chwili przez okrut ną wojnę. To w jej posiadaniu są listy Wit kacego. Z powodu wojny pan Marek nie ma kontaktu z mamą, czasem tylko dostaje strzępy wiadomości od znajomych znajo

Wspomniałem, że moja relacja z Pragą jest skomplikowana. W czasie studiów dwa razy mnie tu okradziono. Pierwszy raz nie zauważenie, drugi był bardziej „spektaku larny”. Było późno, wracałem do Centrum.

sobie nową skórzaną kurtkę. Zaintereso wała ich. Ale dali mi wybór. Portfel albo kurtka. Było dość zimno i nie zamierzałem wracać w samym swetrze. Wybrałem port fel. Studencki. Na moście Poniatowskiego kazali mi wysiąść z tramwaju. Rozumiem, zabezpieczali się na wypadek, gdyby ktoś dosiadał, a ja chciałbym zareagować. Wy siadłem. Nauczyłem się ostrożności. Długo Pragę omijałem. Niesłusznie. Przez lata się zmieniała. Ma swój niepowtarzalny klimat, który należy docenić, bo tylko tu tak wie le kamienic przetrwało wojnę. Dzisiaj nie przypominają już swojej świetności, są odrapane, zaniedbane, często ze wspól nymi toaletami na piętrze, z kapliczkami w podwórkach… Targowa ciągle jeszcze taka jest, chociaż to tu siedzibę ma Lotto. Na Targowej wychowała się wielka repor terka Hanna Krall. Kiedy pod koniec lat 90. zapytałem, jaki był jej dom, mówiła: „Taki jak wszystkie – biedny. Niedawno tam zajrzałam. Jakaś pani powiedziała: Pani tu mieszkała, w trzecim podwórku. Później wyszłam za mąż i przeniosłam się na Malczewskiego. Tam było wszystko eleganckie, ale nijakie. A Targowa tętniła życiem. Dla reportera to świetne miejsce –podwórka między Dworcem Wschodnim, a bazarem Różyckiego. To taki włoski neore alizm. Bohaterką mojego reportażu Życie jest Jasia, która handlowała na bazarze. Nie musiała mi dużo mówić, wszystko było mi doskonale znane. Kiedy mówiła mi, że stała z lodami przy księgarni Gebethnera i Wolffa, natychmiast zobaczyłam to miej sce. Kupowałam tam przecież używane Targowaksiążki”.

26 30| 2016 feletion

Myślęmych.

czeka jeszcze na swój lepszy czas, chociaż zmiana jest nieunikniona, odkąd powstała tu stacja drugiej linii me tra przy Dworcu Wileńskim, aktualnie nad stacją jest elegancka galeria handlowa. Lubię zaglądać do Antykwariatu Praskiego vis a vis dworca.

Od Targowej odchodzi Ząbkowska, nie gdyś „szemrana”, która po odrestauro waniu wygląda jak Nowy Świat, ma swoje legendarne miejsca jak pub Łysy Pingwin i rewitalizowaną fabrykę Wódek Koneser, miejsce koncertów i wydarzeń kultural nych. Tutaj wiele ze swoich spektakli, m.in. „Dybuka” według An-skiego i Hanny Krall, grał teatr Krzysztofa Warlikowskiego. Na terenie Konesera działał Teatr Wytwór nia, z którym byłem związany. Miejsce ar tystycznego fermentu. To w nim powstał spektakl „Uwaga – złe psy”, monodram Małgorzaty Rożniatowskiej, według moje go tekstu o Anicie, szalonej żonie Jerzego Szaniawskiego, która pisarza odsunęła od świata, zamykała, karmiła gipsem, żyjąc

swoją urojoną miłością. Wyreżyserował go Michał Siegoczyński. „Złe psy” zgar nęły wszelkie możliwe nagrody teatralne. Małgosia Rożniatowska zagrała fenome nalnie i weszła tą rolą do historii polskiego monodramu. Pamiętam, jak z jej mężem, Adamem Marszalikiem siedzieliśmy na wi downi i Adam, który widział „Złe psy” po raz piąty, czy szósty mówił do mnie ze łza mi w oczach: „Nie poznaję swojej żony. Nie poznaję swojej żony jako aktorki”. Bo po kazała wtedy, że potrafi zagrać wszystko, że posiadła jakąś tajemnicę życia, potrafiła zejść w głąb mroku, jaki nosimy w sobie. Zaprosiliśmy na spektakl rodzinę Anity Szaniawskiej. „Właśnie taka była” – usły szeliśmy. Cieszę się, że mogłem „Psy” po kazać kilka lat temu na scenie SCK. Była z nami w Starogardzie, Agata, moja agentka, której od trzech lat już nie ma. Wciąż sły szę jej śmiech, po kolacji w moim rodzin nym domu. Pracowała długo na Pradze, przy ulicy Kowieńskiej, w agencji GRAMI Grażyny Miśkiewicz, reprezentującej m.in. Irenę Kwiatkowską, Krystynę Jandę, Kata rzynę Figurę, Urszulę Dudziak, nie mówiąc o słynnej rodzinie jazzowej Miśkiewiczów. Agata w Grami zajmowała się m.in. moimi sprawami zawodowymi. A kiedy zmieniła, na krótko, pracę, Grażyna Miśkiewicz za trudniła na jej miejsce zdolnego młodego agenta, Adama Szarmacha. Moje sprawy trafiły do Adama, który… jest bratem mo jej młodszej koleżanki licealnej, Ani, znanej wokalistki. W ten sposób zyskałem kolejne połączenie ze Starogardem. Ale przecież nie ma przypadków. Później Adam otwo rzył swoją agencję, Agata swoją.

1934 roku z Wileńskiej 33, gdzie budowa no wówczas stację benzynową. Jest naj starszą pamiątką Pragi, która kiedyś była oddzielnym miastem, a w 1791 roku, czyli cztery lata przed śmiercią Zamoyskiej, zo stała dołączona do Warszawy.

272016 | 30 feletion

numerem 3: „Tu żyje i tworzy Paweł Altha mer”. Obecnie mieszka i tworzy na Bród nie, gdzie m.in. zainicjował Park Rzeźb. Naprzeciwko Inżynierskiej 3 są studia te Czasemlewizyjne.idąc na Stalową, nie skręcam w Inżynierską, tylko idę prosto Wileńską. Za każdym razem uwagę przykuwa schowa ny w podcieniu budynku „47” za metalo wym płotkiem duży polny kamień z wypi sanymi białą farbą słowami: „Tu leży Roza lia Zamoyska. Umarła RP 1795”. „Ilustro wany przewodnik po Warszawie” z 1893 r. informował: „ Zamoyska miała być tu zamordowana i przez zbrodniarzy głębo ko w piasku zagrzebana; po odnalezieniu zwłok rodzina ten pomnik na grobie ofiary wystawiła. Najprawdopodobniejszym jest to, że musiał tu być niegdyś cmentarz. Na sąsiednim bowiem placu stanowią cym niejako rynek Nowej Pragi, na który wychodzi ulica Wileńska, odkopują mnó stwo kości i mogił ludzkich. Jest to więc jakieś cmentarzysko, na krańcach które go może pochowano Zamoyską”, która była szlachcianką. Kamień jest już tylko symbolem. Rodzina pochowała jej szcząt ki w grobowcu. A kamień przesunięto w

W oknie warzywniaka na Wileńskiej kart ka: „Sok z kiszonej kapusty na kaca”. Na Stalowej, która należała jeszcze do nie dawna do tzw. Trójkąta Bermudzkiego, wyznaczały go również ulice 11 Listopada i Szwedzka, mieszczą się dwa znakomite antykwariaty, do których lubię zaglądać, jedna oberża, kilka barów, w tym mlecz ny, jedna z lepszych galerii sztuki współ czesnej „Stalowa” (niedawno była w niej retrospektywna wystawa Ewy Kuryluk), a także galeria sztuki w Hotelu Stalowa 52, o którym wspomniałem. Spotykają się w nim, u projektantki Joli Szali jej klienci, m.in. maestro Jerzy Maksymiuk z żoną Ewą Piasecką, Andrzej Seweryn z żoną Katarzyną Kubacką. Rzut beretem, gdy by użyć „praskiej” metafory, od Stalowej, bo na Otwockiej jest „Fabryka Trzciny”, w której koncertowali i Stanisława Celińska i Woody Allen ze swoją grupą jazzową. A

teraz swoją działalność w „Trzcinie” rozpo czyna Teatr Żydowski, wyrzucony z Placu Grzybowskiego. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby kiedyś centrum miasta przeniosło się na Stalową. W końcu rzeka zaczęła łączyć miasto. Po jednej stronie latem pełne tłumów roz śpiewane bulwary. Po drugiej, Stadion Narodowy z targami książki w maju, czy wielkimi koncertami, np. Madonny. Dalej druga nitka metra. Miasto wchłania Pragę. Wyrównuje niesprawiedliwość. Cywilizuje, bo zaczęło od sztuki.

Remigiusz Grzela – dziennikarz, pisarz, dramaturg. Autor kilkunastu książek. Ostat nie to: „Było, więc minęło. Joanna Pen son – dziewczyna z Ravensbrück, kobieta Solidarności, lekarka Wałęsy”, „Złodzieje koni” (powieść), „Wybór Ireny”, „Obecność. Rozmowy”, „To, co najważniejsze. Irena Jun i Stanisław Brudny. Rozmowy”. Właśnie wyszła jego nowa książka „Krafftówna w krainie czarów” (Wyd. Prószyński i S-ka). Mieszka w Warszawie.

Program realizowany jest w oparciu o usługi i branże rozwijające się na obszarach wiejskich, takie jak: - budownictwo, - przedsięwzięcia związane z dziedzictwem kulturowym, - energetyka odnawialna i konwencjonalna i związane z nią usługi, - przetwórstwo żywności w tym wyrób i sprzedaż wysokiej jakości żywności tradycyjnej, rozwój grup producenckich w zakresie związanych z nimi przetwórstwa, - turystyka i powiązane z nią usługi, - tzw. „srebrna gospodarka”, - inne (transport, logistyka i utrzymanie dobrej jakości terenów zielonych).

• szkolenia grupowe w ramach, których uczestnikom przysługiwało stypendium szkoleniowe w następujących zawodach: - pracownik terenów zielonych – dla 9 osób

Uczestnikami Programu „GRYF” mogą być osoby bezrobotne mieszkające na obszarach wiejskich oraz kobiety zamieszkujące tereny miejskie powiatu starogardzkiego, posiadające II profil pomocy.

W chwili obecnej Urząd nie prowadzi naborów do niniejszego Programu. W połowie listopada dobiegła końca realizacja wszystkich zaplanowanych form wsparcia. Ostateczna efektywność zatrudnieniowa w całym projekcie będzie znana na początku 2017 roku. Natomiast efektywność, jaką osiągnięto w szkoleniach, w 2 miesiące po zakończeniu realizacji tej formy wsparcia, wynosi: 53,2% (z czego w szkoleniach grupowych osiągnięto efektywność na poziomie: 48,0%, zaś w szkoleniach indywidualnych: 80,0%), w stażu dotychczas osiągnięto efektywność w wysokości: 75%. Wszystkie osoby zainteresowane udziałem w Programie GRYF zapraszamy już na początku 2017 roku, wówczas będzie można wziąć udział w kolejnej edycji projektu!

Podsumowanie Programu „GRYF”

28 30| 2016„Gryf”

• staże, w ramach których uczestnikom przysługiwało stypendium stażowe – dla 12 osób;

W ramach Programu „Gryf” zrealizowane zostały następujące formy aktywizacji:

- brukarz – dla 8 osób

- operator wózków jezdniowych – dla 9 osób

Okres realizacji Programu: 09 lutego 2016 – 31 grudnia 2016 roku.

- opiekunka z j. niemieckim – dla 10 osób;

to regionalny program wspierający tworzenie nowych miejsc pracy poprzez aktywizację zawodową i wspieranie zatrudnienia osób bezrobotnych oraz roz wój przedsiębiorczości w oparciu o wykorzystanie lokalnych zasobów i potencjału regionu, a w szczególności usług i branż rozwijających się na obszarach wiejskich. W 2016 roku Powiatowy Urząd Pracy w Starogardzie Gdańskim pozyskał na realizację tego programu 532 800,00 zł, co pozwoliło na aktywizację 78 osób bezrobotnych

• dotacje na rozpoczęcie działalności gospodarczej – dla 4 osób.

- operator koparko-ładowarki – dla 8 osób

- zbrojarz-betoniarz – dla 8 osób

• szkolenia indywidualne w ramach, których uczestnikom przysługiwało stypendium szkoleniowe w zawodach wskazanych przez osoby bezrobotne – dla 10 osób;

Starsi kibice pamiętają Zbigniewa Rompę, który w swojej karierze wychował wielu medalistów krajowego i europejskiego czempionatu. Do nich należą także Łukasz Rusiewicz i Tomasz Zaborowski, którzy po śmierci swego trenera przejęli po nim schedę szkoląc młodych adeptów boksu. W boksie amatorskim, który dawniej dużo więcej znaczył niż obecnie, znakomicie

Trenerski team

który sprawdza się w pracy z młodzieżą, ale też z grupą trenującą dla rekreacji , bo na zajęciach „wylewaniu potów” towarzy szy świetna atmosfera.

radził sobie szczególnie Tomasz Zaborow ski, który na swoim koncie miał dwa tytuły mistrza Polski seniorów, a także medale medale w kategoriach młodzieżowych. Łukasz Rusiewicz został mistrzem Polski młodzików a także brązowym medalistą Mistrzostw Polski seniorów. Popularny „Rusek” zdecydował się później na karierę w ringu zawodowym, gdzie stoczył wiele pojedynków ze świetnymi pięściarzami. Ich doświadczenie przydaje się w ich pracy trenerskiej. Wraz z Tomaszem Berlikiem i Łukaszem Wirwickim tworzą świetny team,

Na sukcesy sportowe składają się nie tylko praca i talent poszczegól nych zawodników, ale też wkład tre nera. Tyczy się to praktycznie każdej dyscypliny sportu, także i boksu. Młodzi pięściarze klubu Polmet Be niaminek Starogard zdają sobie do brze z tego sprawę ucząc się boksu od Łukasza Rusiewicza i Tomasza Zaborowskiego, którzy przez lata walcząc na ringu wypracowali sobie dobrą markę.

BOKS POLMET STAROGARD zapra sza na treningi dzieci, młodzież oraz osoby dorosłe w każdy poniedziałek (godz. 18.00, wtorek (godz. 18.00 i 19.30), czwartek (godz. 18.00 i 19.30) oraz piątek (godz. 18.00).

292016 | 30

30 30| 2016

Ul. pelplińska 36 al. wojska polskiego 27 os. konstytucji 3 maja 13 ul. kopernika 16 ul. kopernika 22 ul. skarszewska 7 ul. chojnicka 3 ul. Jagiełły 25 ul. Skłodowska 7

Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.