www.fgks.org   »   [go: up one dir, main page]

Charyzmat nr 38

Page 1

www.oaza.przemyska.pl /oazaprzemyska

ISSN 2450-7695 • Kupując nasze pismo wspierasz cele statutowe Ruchu Światło-Życie w Archidiecezji Przemyskiej

Pismo Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Przemyskiej • nr 38 • 15 marca 2021r. • Cena 4 zł

KORZENIE I SKRZYDŁA

12

Nakładem Światło-Życie, w roku 2019 ukazała się książka autorstwa pani Doroty Seweryn pt. „Nasze korzenie”. O książce i nie tylko o niej, z jedną z najbliższych współpracownic ks. Franciszka Blachnickiego rozmawiał w Krościenku ks. Bartłomiej Zakrzewski.

6

9

20

AMEN. Biuletyn Diakonii Liturgicznej

DOJRZAŁOŚĆ W LITURGII Odpowiedź na pytanie: czy dojrzałość w ogóle dotyczy przeżywania liturgii? INSPIRACJĄ SĄ SŁOWA Wywiad z Karolem Janigą, oazowiczem i poetą.

OAZA U PIJARÓW Oazowicze z diecezji przemyskiej i lubelskiej w Krakowie.

LITURGICZNE Q&A Co powinniśmy wiedzieć o bierzmowaniu.


2

CHARYZMAT

STRONA REDAKCYJNA

Od Redakcji rodzy Czytelnicy, na początek przepraszamy i prosimy D o usprawiedliwienie miesięcznego opóźnienia w wydaniu najnowszego numeru naszego kwartalnika. Przygląda-

liśmy się dokładnie, w jakim czasie trafiają do Was kolejne egzemplarze i doszliśmy do wniosku, że z korzyścią dla wszystkich przesuniemy cykl wydawniczy o miesiąc. W ten sposób spotkamy się z Wami nie tylko w pełni Wielkiego Postu oraz przed samym Bożym Narodzeniem, ale również przed wakacjami i zaraz po nich. Będziecie mieli zatem możliwość zabrać ze sobą na rekolekcje numer czerwcowy, a do wrześniowego przysłać własne zdjęcia, wspomnienia i świadectwa. Pamiętajcie, że na naszych łamach zawsze jest miejsce dla Was i Waszych przyjaciół. Ten numer „Charyzmatu” oddajemy do Waszych rąk w niezwykłym czasie. Rozpoczęliśmy w archidiecezji obchody 100. rocznicy urodzin i chrztu czcigodnego Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. Widzieliście już zapewne pierwsze filmiki „Prosto z serca o Ojcu” i może nawet korzystacie z nakładki na zdjęcie profilowe na FB? To jeden z naszych pomysłów, zataczających coraz szersze kręgi. Dla tych bardziej przywiązanych do mediów tradycyjnych mamy wywiad z panią Dorotą Seweryn, jedną z najbliższych współpracownic ks. Blachnickiego. Rozmowa miała miejsce na Kopiej Górce w Krościenku, a przeprowadził ją ks. Bartłomiej Zakrzewski. Zachęcamy do lektury. Czas płynie nieubłaganie, świadków będzie wśród nas coraz mniej. Pozostaną wspomnienia, filmy, książki i takie rozmowy, jak ta z Krościenka. Wiele wspomnień wśród członków Ruchu w archidiecezji obudziła także inna rocznica, o której dla Was piszemy. Na początku stycznia sześć lat temu zmarł młodo animator Grzegorz Mroczka. Liczne grono jego przyjaciół lub po prostu ludzi, z którymi Pan Bóg zetknął go na oazowych drogach, dało świadectwo o jego pięknym i świętym życiu. W bieżącym numerze proponujemy Wam wspomnienie spisane przez ks. Mateusza Odachowskiego o życiu pełnią życia, wierze bez patosu i życzliwej złośliwości. Poza wspomnieniami proponujemy teksty aktualne i ważne z punktu widzenia formacyjnego. Możecie zatem przeczytać m.in. o wspólnotach w Kolosach i Efezie; tekst jest kontynuacją materiału autorstwa pana Andrzeja Koperskiego, który przedstawiliśmy w poprzednim numerze. O Słowie pisze mocno ks. Mateusz Rutkowski, a o pozaoazowych pasjach członków Ruchu Julia Sroczyk Rozmawia z Karolem Janigą. Karol od niedawna współpracuje z naszą diakonią i mamy nadzieję, że zostanie na dłużej. Liczymy też na zainteresowanie Czytelników artykułem nieco bardziej naukowym, bo przybliżającym zasady pisowni słownictwa religijnego. Być może nie wszyscy zdają sobie sprawę, że jest to istotna materia, będąca przedmiotem prac Komisji Języka Religijnego Rady Języka Polskiego przy Prezydium PAN. Dbałość o język i poprawność komunikacji jest elementem Nowej Kultury; nasza redakcja korzysta z publikowanego dokumentu dość często. Stąd też pomysł, by podzielić się nim z szerszym gronem odbiorców. Życzymy miłej lektury i zapraszamy do częstych odwiedzin naszych mediów społecznościowych, a za kolejnym numerem „Charyzmatu” rozglądajcie się już w czerwcu. Diecezjalna Diakonia Komunikowania Społecznego.

CHARYZMAT pismo Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Przemyskiej. Wydawca: Diecezjalna Diakonia Komunikowania Społecznego. Adres: 37-700 Przemyśl, ul. św. bpa Pelczara 4, tel. 166760966, dks@przemysl.oaza.pl Redakcja: Monika Jasina (red. naczelny, tel. 668179414, e-mail: mjasina@przemysl.oaza.pl); Julia Sroczyk e-mail: sroczykjulia@gmail.com Skład i grafika: Aneta Socha, Anita Wiercioch, Paweł Socha, Przemysław Dziob. Prenumerata: Paweł Socha, email: charyzmat@przemysl.oaza.pl. Dodatek „AMEN” redaguje Diecezjalna Diakonia Liturgiczna. Dodatek "GŁOŚCIE" redaguje Diecezjalna Diakonia Misyjna. Kupując nasze pismo wspierasz cele statutowe Ruchu Światło-Życie w Archidiecezji Przemyskiej. Dziennikarze, redakcja oraz technicy pracują nieodpłatnie. Nakład 700 egz.


SŁOWO MODERATORA

ks. Bartłomiej Zakrzewski Moderator Diecezjalny Ruchu Światło-Życie

„Mówię wam, bracia, czas jest krótki. […] Przemija bowiem postać tego świata” (1 Kor 7, 29.31). Bardzo szybko ucieka czas. Ewangelia, którą słyszeliśmy w III Niedzielę Zwykłą, mocno zapisała się w mojej pamięci. Dał ją Bóg kościołowi w dniu gdy zabrał an. Grześka Mroczkę do siebie. Jakiś niezwykły zryw łaski zgromadził nas wtedy przy jego łóżku w Warszawskim szpitalu. Ktoś mi wtedy powiedział, że wystarczy modlitewna pamięć, że nie ma co się szarpać i jechać tyle kilometrów. Pomyślałem wtedy, że niecały rok wcześniej Grześka było stać na to, aby przyjechać z Warszawy do I LO w Jarosławiu, aby powiedzieć młodym świadectwo o swej chorobie i odkrywaniu w tym Bożej miłości, a potem zaraz wrócić. Czyż nie właśnie tacy gwałtownicy, których stać na ofiarę z siebie zdobywają Królestwo Boże? Poczułem wewnętrzną potrzebę obecności. Pojechałem. Wspólnota i moc Słowa Bożego to moje osobiste doświadczenie Pana w passze Grześka. „Bliskie jest królestwo Boże” (Mk 1,15a). Tego właśnie doświadczyliśmy, ja i wszyscy tam zebrani. Bliskość rzeczywistości nieba, świętych, tego, czego oko ludzkie nie widziało. I wierzymy dziś, już szósty rok po jego śmierci, że Grzesiek już ogląda „twarzą w twarz”. Trzeba nam się śpieszyć w nawróceniu i służbie, aby być gotowym w każdej chwili! „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1,15b). rugiego stycznia miaD łem wielki zaszczyt spotkać się i przeprowadzić wywiad

z Panią Dorotą Seweryn, jednym z najbliższych współpracowników Czcigodnego Sługi Bożego księdza Franciszka Blachnickiego. Jej książka pt.: „Nasze korzenie” dała mi wiele światła, co do posługi w Ruchu. Wydarzenia tam opisane są niezwykłym świadectwem działania Boga. Chciałbym przytoczyć jeden fragment, jakże aktualny dla nas, w obecnej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Mowa o pielgrzymce św. Jana Pawła II do Polski w 1979 r. „Termin papieskiej pielgrzymki nieuchronnie się zbliżał, a na Kopiej Górce z robotami byliśmy jeszcze «w lesie». Ojciec Franciszek zawołał nas wtedy na naradę i powiedział: «Trzy

rzeczy są niepewne. Po pierwsze, czy Ojciec Święty przyjedzie do Krościenka. Po drugie, ilu ludzi przyjedzie do nas na to spotkanie z Papieżem. Po trzecie, czy zdążymy z tymi pracami. Musimy tak robić, jakby to wszystko miało się stać. Trzeba po prostu ufać, wierzyć i modlić się. Nie wolno nam zmarnować żadnej godziny ani dnia. Postarajmy się być ze wszystkim gotowi, a resztę zostawmy Panu Bogu».” W ślad za ks. Blachnickim muszę stwierdzić: trzy rzeczy są niepewne. Po pierwsze, czy pandemia „pozwoli”, żeby oazy wakacyjne się odbyły. Po drugie, ilu ludzi przyjedzie na oazy. Po trzecie, czy zdążymy z pracami w Collegium Marianum. W związku z tymi problemami powtórzę słowa naszego Założyciela. „Musi-

my tak robić, jakby to wszystko miało się stać. Trzeba po prostu ufać, wierzyć i modlić się. Nie wolno nam zmarnować żadnej godziny ani dnia. Postarajmy się być ze wszystkim gotowi, a resztę zostawmy Panu Bogu.” Dlatego na naszej stronie pojawiły się „Intencje moderatora”. Zapraszam cały Ruch do gorliwej modlitwy w tych sprawach. Kolejne zadanie dla wszystkich, to zachęta aby indywidualnie zapraszać na wyjazd na rekolekcje. Nie wolno nam z tego zrezygnować! Tylko osobiste świadectwo jest w stanie przekonać i zachęcić drugiego do wyjazdu. I ostatnia kwestia to nasza wspólna odpowiedzialność za Centrum Ruchu Collegium Marianum w Przemyślu. W miesiącach poprzedzających wakacje, jak Bóg

CHARYZMAT

3

pozwoli, rozpoczniemy przygotowanie budynku do użytku. Trzeba będzie wykonać wiele niełatwych prac. Będziemy w odpowiednim czasie zapraszać wszystkich chętnych wolontariuszy do pomocy. Liczę na gotowych do poświęceń oazowiczów. Niech nasza gorliwość w powyższych sprawach będzie żywym upamiętnieniem setnej rocznicy chrztu i urodzin Czcigodnego Sługi Bożego księdza Franciszka Blachnickiego. Trzeba w tym miejscu jeszcze wspomnieć o finansach. Collegium Marianum zostanie oddane bez wyposażenia wnętrza, tj. pokoi, nowej kaplicy i nowej auli. Zaś ołtarz Niepokalanej ze starej kaplicy poddajemy renowacji. Oprócz tego od niespełna roku nie funkcjonują nasze ośrodki rekolekcyjne Helusz i Rzepedź. Do kasy Ruchu również nie było większych wpływów z powodu odwołania rekolekcji. Sytuacja jest podobna jak za czasów ks. Franciszka Blachnickiego, kiedy podjął decyzję kupna domu na Kopiej Górce. Poszedł do ówczesnego proboszcza Krościenka nad Dunajcem, księdza Krzana i powiedział „Księże Proboszczu, kupuję dom. Mam już wszystko załatwione. Został mi tylko jeden drobiazg: nie mam pieniędzy”. I skończyło się tak, że nie mając pieniędzy kupił dwa domy, jeden na Kopiej Górce a drugi na Jagiellońskiej. Oczywiście za łaską Boga i z pomocą ludzi. A szczegóły można wyczytać we wspomnianej już przez mnie książce Pani Doroty Seweryn. Mam nadzieję, że Opatrzność Boża podobnie zadziała w naszej obecnej sytuacji. 

Od 15 lutego nasze dane podatkowe za rok ubiegły znajdują się w systemie Ministerstwa Finansów. Z fiskusem trzeba rozliczyć się do końca kwietnia. Niezależnie od tego, czy będziecie robić to elektronicznie w systemie e-PIT, czy w sposób tradycyjny pamiętajcie, że 1% należnego podatku można przekazać na Ruch Światło-Życie Archidiecezji Przemyskiej. Wystarczy w odpowiednim polu formularza wpisać numer KRS, który znajdziecie poniżej. I nie zapomnijcie wypełnić rubryki „cel szczegółowy”, bo tylko wówczas Wasze pieniądze trafią tam, gdzie chcieliście je przekazać. Wydarzenia ubiegłego roku odcisnęły swoje piętno na sytuacji finansowej Ruchu w archidiecezji. Nie odbyły się rekolekcje, ośrodki stały puste, mniejsze dochody rodzin przełożyły się na mniejsze wsparcie w ramach np. „owocu jednego dnia”. Wszystkim żyje się teraz trudniej. Rozumiemy to. Nasza prośba o odpisanie 1% podatku na cele Oazy Przemyskiej nie spowoduje jednak żadnego uszczerbku w Waszych finansach. Podatek dochodowy musi zapłacić niemal każdy, a od decyzji zainteresowanego zależy, czy całość tej kwoty wpadnie do wielkiego, wspólnego worka z napisem „budżet państwa”, czy też jakaś część zasili konkretny cel dla niego ważny, bliski sercu. Liczymy na Twoją decyzję! I niech Pan wynagrodzi Twoją ofiarność.


4

CHARYZMAT

Z ŻYCIA RUCHU

KALENDARIUM LISTOPAD

kolekcyjnym w Rzepedzi. 19 grudnia oraz 30 stycznia swoją obecnością i śpiewem, Od 1 listopada do 8 grudnia Ruch modlitwę uświetniła Diecezjalna Diakonia Światło-Życie w całej Polsce, jak i poza jej Muzyczna RŚŻ. granicami podjął sztafetę modlitewną „Pokój Tobie, Polsko, Ojczyzno moja”. Była to GRUDZIEŃ akcja modlitewna, w której powierzaliśmy Bogu naszą Ojczyznę w związku z trwająW ramach Rejonowych Dni Wspólnocymi w tym czasie protestami, jak również ty przygotowane zostały konferencje naprosiliśmy o łaskę szybkiego ustania pan- wiązujące do tematów podejmowanych demii koronawirusa. Każdego dnia modli- na DW. W październiku było to słowo ks. twę podejmował Ruch z innej diecezji; Oa- Bartłomieja Zakrzewskiego „Eucharystia za Przemyska podęła swoją część sztafety przestrzenią przenikania się światła i ży6 grudnia. Do 24-godzinnej modlitwy włą- cia”, w grudniu zaś ks. Piotra Stefańskiego czyli się wszyscy przedstawiciele naszego „Podstawa dojrzałości chrześcijańskiej”. Ruchu – dzieci, młodzież, dorośli, rodziny 8 grudnia, w Uroczystość Niepokai kapłani. lanego Poczęcia NMP – święto patronalFormacja w ramach Szkoły Animato- ne Ruchu Światło-Życie, rozpoczęliśmy ra trwa mimo przeszkód epidemiologicz- Archidiecezjalną Nowennę do Jasnogórnych. W weekend, 13 i 14 listopada, odby- skiej Jutrzenki Wolności, która zainicjowały się dwa kursy formacyjne online. Kurs ła obchody 100. rocznicy urodzin i chrztu „Ewangelizacja” dla pierwszego roku oraz Czcigodnego Sługi Bożego ks. Franciszkurs „Patriotyzm” dla drugiego roku. ka Blachnickiego. W pierwszy dzień nastąpiło uroczyste jej zainaugurowanie w ColOd 14 listopada Diecezjalna Diakonia legium Marianum pod przewodnictwem Ewangelizacji RŚŻ prowadzi projekt Biesz- abpa Adama Szala, księży moderatorów czadzkie Strumienie Mocy. Jest to coty- diecezjalnych RŚŻ i Domowego Kościoła godniowa wspólna modlitwa uwielbienia, oraz pary diecezjalnej DK. Wydarzenie to medytacja Słowa Bożego oraz różaniec było transmitowane dzięki pomocy dieceprowadzony wprost z kaplicy w Domu Re- zjalnego Radia FARA. Przez dziewięć dni

wszyscy, którzy włączyli się w nowennę, zobowiązali się do odsłuchania rozważań Słowa Bożego przygotowanych przed księży moderatorów, odmówienia modlitwy do Jasnogórskiej Jutrzenki Wolności, jednej części różańca oraz podjęcia jednego dnia postu w dowolnej formie. Również 8 grudnia odbyła się Msza Święta w intencji Ruchu Światło-Życie w kościele oo. Karmelitów w Przemyślu. Tego samego dnia Domowy Kościół Gałąź Rodzinna Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Przemyskiej od 8 grudnia 2020 r. podjął 9-miesięczną nowennę wynagradzającą za grzechy popełnione w naszej Ojczyźnie. Regularnie odbywają się rekolekcje z cyklu „Oaz Modlitwy”. Ostatnie spotkania z powodu wprowadzonych obostrzeń miały formę spotkań online na platformie ZOOM. STYCZEŃ Wraz z początkiem roku 2021 rozpoczęliśmy współpracę z Tygodnikiem Niedziela Przemyska. Raz w miesiącu będą zamieszczane tam felietony dotyczące naszego Ruchu. Jest to kolejna forma obchodów #100latOjca.

#wracamy Trwają zapisy na wakacyjne rekolekcje. Mamy wielką nadzieję, że w tym roku nic nam nie przeszkodzi i znowu spotkamy się z Jezusem we wspólnocie. Zdecydowałeś już? #Wracasz? A Twoi znajomi? Nawet jeśli wciąż się zastanawiasz, mamy dla Ciebie plakat, który możesz powiesić w gablotce parafialnej, salce swojej wspólnoty lub w Twoim pokoju. Pora zaplanować wakacje! Co będziesz robił? Bo my #wracamy. Plakat znajdziesz na rozkładówce. wypnij


NOWA KULTURA

CHARYZMAT

5

Aneta Socha DKS

ROK RUCHU W RUCHU

Przeżywamy wyjątkowy rok. Zastanawiam się, ile osób to zauważyło. Ilu członków naszego Ruchu to sobie uświadomiło. Może czas, aby to zobaczyć, zrozumieć i przejść do działania? Nie takiego dla kogoś, bo patrzą. Nie dla zaistnienia wśród swoich. Nie po to, by się dobrze poczuć. Mamy okazję poznać nasz Ruch od nowa, z zupełnie innej strony, może jeszcze nieodkrytej perspektywy. Dokonać analizy naszego „ja” w odniesieniu do bycia członkiem jednego z największych ruchów Kościoła Katolickiego i zrozumieć, jak wielką dostaliśmy łaskę, jak wiele otrzymaliśmy, jak dużo zyskaliśmy.

Msza Święta w Kościele pw. Królowej Polski w Jarosławiu, fot. Aneta Socha o moje „ja” kiedyś i dziś jest T bez wątpienia inne, jestem pewna, że lepsze a zawdzię-

czam to właśnie przynależności do Ruchu Światło-Życie. To właśnie ten Ruch kształtuje mnie od dwudziestu lat i to właśnie w nim zrozumiałam słowa jego założyciela, Czcigodnego Sługi Bożego ks. Franciszka: „Nie można budować bez fundamentu. Fundamentem jest Chrystus”. Powiedział też słowa: „Bóg nie chce niczego od nas, ale chce nas” i po latach formacji dzisiaj mogę powiedzieć, że zgadzam się w pełni z tymi słowami. Nic nie straciłam, a jedynie zyskałam i to bardzo wiele – autentyczną relację z Bogiem, piękne relacje w moim małżeństwie i rodzinie, pokój serca i radość z życia. Okazją do refleksji i wdzięczności za Ruch oraz wartość przynależności do niego jest obchodzona w tym roku 100. rocznica urodzin ks. Franciszka, która przypada na 24 marca. Wcześniej jeszcze obchodziliśmy rocznicę narodzin dla nieba – 27 lutego. W wielu miejscach Polski, a być może i poza jej granicami, uczczono ten fakt różnego rodzaju obchodami. Tak działo się również i w mojej parafii pw. NMP Królowej Polski w Jarosławiu, gdzie zgromadziliśmy się na uroczystej Mszy św. z piękną

CZAS PANDEMII ZMIENIŁ OBLICZE ŚWIATA, RÓWNIEŻ NASZEGO RUCHU W RUCHU. NIE POWINIEN JEDNAK ZMIENIAĆ NASZYCH SERC I CZYNÓW. oprawą muzyczną, którą tworzyli członkowie Ruchu, a słowo wspominające życie i dzieła ks. Franciszka wygłosił ks. Paweł Storek, moderator Oazy Dzieci Bożych i Oazy Młodzieżowej. Przed nami także beatyfikacja Czcigodnego Sługi Bożego, na której ogłoszenie czekamy z wielką nadzieją i radością. To dobry czas, by zatrzymać się nad słowami naszego założyciela: „W dzisiejszym świecie nie ostoi się katolicyzm połowiczny, tradycyjny – a nawet tak zwany „głębszy”, intelektualny, ale paktujący ze światem – to wszystko utonie w morzu nowoczesnego pogaństwa. Ostoi się tylko katolicyzm pełny, autentyczny, ewangeliczny, nadprzyrodzony […]”. Dobry czas, by te słowa wziąć głęboko do serca i żyć nimi na co dzień, bowiem, „w tych, którzy uwierzyli nie może być lęku”. Przeżywając czas Wielkiego Postu warto uświadomić sobie słowa Sługi Bożego: „Nie

traktuję Boga poważnie, jeśli nie mam dla Niego czasu” i zrozumieć, że czas dawany Bogu nigdy nie jest czasem zmarnowanym. Ta prawda na pewno znajdzie swoje potwierdzenie,

gdy będziemy chcieli ją zweryfikować. Warto się o tym przekonać. Przygotowując się do najważniejszych świąt w roku liturgicznym warto jeszcze raz na nowo odkryć ich wartość. Przypomina nam o tym założyciel naszego Ruchu pisząc: „Należy dążyć do tego, aby pojęcie Triduum Paschalne weszło do świadomości wiernych jako jednolity, zwarty czas, zaczynający się w Wielki Czwartek wieczorem, a kończący w Wielką Niedzielę wieczorem, będąc w całości świątecznym i najuroczystszym w ciągu roku obchodem tajemnicy naszego odkupienia”. Czas pandemii zmienił oblicze świata, również naszego ruchu w Ruchu. Nie powinien jednak zmieniać naszych serc i czynów, które zakotwiczone w Bożej miłości znajdą sposoby realizacji myśli i założeń ks. Franciszka, nawet w tych mało sprzyjających warunkach. Obchodzone ważne rocznice powinny nam o tym przypominać i przynaglać do ruchu i działania. Czcigodny Sługo Boży Księże Franciszku Blachnicki, wstawiaj się za nami. 

Schola oazowa, fot. Aneta Socha


6

CHARYZMAT

MŁODZIEŻ

Julia Sroczyk DKS

Inspiracją są słowa Ks. Jan Twardowski napisał, że „Poezja rodzi się z dojrzałości”. Ruch Światło-Życie wychowuje swoich członków do dojrzałego chrześcijaństwa. O tym, jak Oaza pomaga w codzienności oraz o pasji rozmawialiśmy z Karolem, oazowiczem-poetą.

Charyzmat: Oaza w czasie pandemii... Jak podchodzisz do obecnej sytuacji pod względem spotkań oazowych? Karol Janiga: Czas jest bardzo wymagający. Powszechnie wiadomo, że brak fizycznej obecności zdecydowanie utrudnia dbanie o relacje we wspólnocie. Troszcząc się o starszych, którzy gromadzą się w budynku parafialnym, czyli tam gdzie spotykała się też nasza Oaza, zawieszono do odwołania spotkania młodzieżowe. Kolejnym wyzwaniem dla naszej wspólnoty jest fakt, że część animatorów, w tym ja, znajduje się na ostatniej prostej do egzaminów maturalnych, co oznacza dodatkowy nakład nauki, a w połączeniu z codziennymi obowiązkami pochłania to dużo czasu. Jeszcze przed pandemią nasza diakonia uświadomiła sobie, że zaniedbaliśmy poniekąd własną formację intelektualną w parafii. Wirus jednak przeszkodził nam w podjęciu konkretnych kroków, mających na celu zmianę tej sytuacji. Przestrzegając ograniczeń kontaktowych, postanowiliśmy wykorzystać bieżący czas i rozwiązać wspomnianą sprawę. Wraz z częścią kadry zaczęliśmy uczestniczyć w Kręgach Liturgicznych przez Internet oraz aktywnie wspierać rozmaite przedsięwzięcia parafialne, w których potem okoliczni mieszkańcy, wraz z naszymi oazowiczami, mogli brać udział lub cieszyć się ich efektami.

fot. archiwum prywatne

Trudniej jest się obecnie zmotywować do uczestnictwa w spotkaniach, w porównaniu do „normalnych czasów”? Wbrew temu, co by mogło się wydawać, o motywację do uczestnictwa jest łatwiej, gdyż wystarczy tylko zasiąść przed

komputerem lub telefonem i się połączyć. Zawsze jest to jakaś forma kontaktu z człowiekiem. Wcześniej brak motywacji wiązał się z koniecznością wyjścia z domu, podczas gdy bardzo chciałoby się w nim zostać. Wiadomo, „normy” świat wirtualny nie zastąpi, ale zawsze to coś. Już po kilku zdalnych spotkaniach zaczyna się doceniać i tęsknić do tego, co było wcześniej. Jakbyś miał wybrać jedną rzecz, jaką daje Ci trwanie w Ruchu Światło-Życie, to co byś wybrał? Ruch pokazuje mi obraz Kościoła, którego nie da się zobaczyć w mediach. Dzięki Oazie zobaczyłem mnogość kapłanów, osób konsekrowanych i świeckich, którzy całym sercem angażują się we wspólnotę, a którzy bardzo często pozostają niewidoczni, w cieniu. Dostrzegłem ogrom troski i poświęcenia siebie, swojego czasu i pieniędzy, nie tyle dla oaz wakacyjnych i posługi w diakonii, ile dla samych uczestników. I oczywiście najważniejsze – spotkałem ludzi, którzy pokazali mi, że Chrystus żyje, a wszystko, co robią jest z miłości do Boga i bliźnich. Postawa ich wszystkich, obraz żywego Kościoła, motywuje i ponagla, aby samemu zacząć działać. Po doświadczeniu wspólnoty nie da się stać bezczynnie. Twoim zdaniem, jak ważne jest w życiu młodego człowieka posiadanie różnego rodzaju pasji, hobby? Nie muszą to być „różnego rodzaju pasje”. Wystarczy jedna. Myślę, że potrzeba człowiekowi, szczególnie młodemu, czegoś, czemu poświęci swój czas wolny, a co nie będzie leże-


MŁODZIEŻ niem przed laptopem, bądź telewizorem. Ważne, by robił to wyłącznie dla siebie, a nie dla przyszłej korzyści. Mam wrażenie, że gdy już jakiś przeciętny, młody Kowalski postanowi znaleźć sobie hobby, to szuka pod kątem czegoś możliwego do wykorzystania choćby w szkole lub w pracy. Sam kiedyś kierowałem się tymi kryteriami. Pasja powinna być, przede wszystkim dla mnie, dla mojej satysfakcji, rozwoju i odpoczynku. Dopiero potem zastanawiam się, czy da się ją jakoś jeszcze wykorzystać. U Ciebie jest to… Myślę, że w pierwszej kolejności poezja. Mam tu na myśli raczej pisanie wierszy, aniżeli czytanie ich. Aczkolwiek, raz na jakiś czas przyjemnie jest sięgnąć po innych poetów. Z innej beczki, bardzo lubię też odstresowywać się, korzystając z gier komputerowych. Porozmawiajmy może o wierszach. Dlaczego akurat one? Przyznam, że sam jestem zaskoczony, że właśnie na wiersze padło. Raczej nie byłem i nie jestem wielkim fanem litera-

i było niesamowitą motywacją do pchnięcia tej poetyckiej machiny. Wspierany i wspomagany przez nauczycielkę wcześniej wspomnianego przedmiotu, swoją drogą jest to przecudowna osoba, stopniowo zaczynałem pisać i wysyłać wiersze na konkursy literackie. Od tego czasu stale rozwijam swoje umiejętności. W pewnym momencie zorientowałem się, że talent przerodził się dodatkowo w pasję. Taka ot historia wierszy w moim życiu. Nie uważasz, że w obecnych czasach twórczość poetycka, zwłaszcza w wykonaniu chłopaka, to pewnego rodzaju "obciach"? Osobiście nigdy nie odczułem wstydu z tego powodu. Odkąd pamiętam towarzyszy mi wsparcie rodziny, nauczycieli oraz przyjaciół. Polska historia literatury zdaje się też mieć w swoich szeregach sporą reprezentację mężczyzn, mających na swoim koncie taką twórczość, więc nie sądzę by to było problemem. Zauważyłem jednak, że poeci i sympatycy rymów na ogół w Polsce kojarzeni są z nadwrażliwością i użalaniem się nad sobą. Myślę, że to

PASJA POWINNA BYĆ, PRZEDE WSZYSTKIM DLA MNIE, DLA MOJEJ SATYSFAKCJI, ROZWOJU I KU MOJEMU ODPOCZYNKOWI. tury. Możliwe nawet, że gdyby nie rozpoczęcie tej drogi z mocnym przytupem, nie zostałbym przy tym na dłużej. Już tłumaczę. Swój pierwszy wiersz napisałem w październiku 2017 roku. Byłem wtedy w gimnazjum. Poszukiwałem sposobu na podniesienie oceny z historii o stopień. Nadarzyła się okazja – konkurs historyczny o zasięgu ogólnopolskim, a jak się później okazało międzynarodowym. Tematem przewodnim była wojna polsko-bolszewicka 1919-1920. Spośród kategorii: film, projekt znaczków pocztowych, komiks, praca plastyczna i poezja, tylko ta ostatnia wydawała mi się warta świeczki. Ostatecznie wysłałem trzy wiersze tematyczne na ów konkurs. Kilka miesięcy później do szkoły przyszła wiadomość – przyznano mi I miejsce. Sprawiło mi to ogromną radość

pozostałości po romantyzmie i bohaterach romantycznych, takich jak Kordian Słowackiego i Werter Goethego. Do niedawna szczególna emocjonalność pojmowana była jako jedna z charakterystycznych cech wielu młodych kobiet, co również mogło nieco zacierać w głowie obraz poety-chłopaka. To wydaje się już zmieniać. Wena przychodzi automatycznie, czy jest to u Ciebie wieloetapowy proces? Moje ulubione wiersze powstały pod wpływem nagłego przypływu weny. Najczęściej wygląda to tak, że w głowie zakołaczą mi rymy, słowa lub frazy, które fenomenalnie odnalazłyby się w lirycznym gronie. Zdarza się, że towarzyszy temu radosne wykrzyknienie - „eureka”. Bywają też przy-

padki wieloetapowego podchodzenia do jednego utworu. Zwykle dzieje się to wtedy, kiedy bardziej mi zależy na konkretnym przesłaniu, aniżeli na formie i nastroju wiersza. Zdarza Ci się stworzyć wiersz np. podczas czekania na autobus? Co robisz w sytuacji, gdy niespodziewanie wpadnie Ci do głowy pomysł, a okoliczności nie pozwalają na spokojne ułożenie całości? Dwa lata temu, niosąc krzyż na czele ministrantów, w trakcie Drogi Krzyżowej w parafialnym kościele, doznałem olśnienia. Zawitał w mojej głowie konkretny pomysł. Po zakończeniu nabożeństwa chciałem go prędko zapisać, ale ksiądz w zakrystii powiedział, że wychodzimy na Mszę Świętą i na niej mam się teraz skupić. Chyba się to nie udało, gdyż przez calutką godzinę powtarzałem sobie jak litanię ów motyw w głowie, a nawet już układałem pierwsze wersy, starałem się je zapamiętać, gdyż pomysły bywają bardzo ulotne. Był to akurat wiersz z przesłaniem religijnym, więc uznałem to za formę modlitwy (śmiech). Przyczynił się nawet do sukcesu w lokalnym konkursie poetyckim. Zdarzało mi się też wielokrotnie rozpoczynać lub kończyć wiersze czekając na autobus lub jadąc nim. Mam cały notatnik, pełen niedokończonych wierszy. Na jakie tematy najłatwiej jest Ci tworzyć? Częstym motywem powracającym w moich wierszach

CHARYZMAT

7

jest noc i jej atmosfera; o niej też mi najłatwiej pisać. Niekoniecznie potrafię wyjaśnić dlaczego. Mogę stwierdzić, że niesamowitą wenę wywołuje u mnie cisza, która zapada wraz ze zmrokiem. Może to brzmieć nieszablonowo, ale mówię tu o ponurym milczeniu, któremu towarzyszy niepokój, swego rodzaju omglona melancholia i niemoc; smutna melodia, którą szczególnie wyczuwam chociażby w wielu wierszach młodopolskiego poety Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Nawet próba opisania tego brzmi bardzo poetycko. Kto i co najbardziej Cię inspiruje do pisania? Słowa same w sobie. Wiąże się to z wcześniejszym pytaniem o wenę. Wystarczy, że zasłyszę, na przykład w piosence lub filmie, jakieś zdanie, które zaczyna pobudzać moją wyobraźnię i - gotowe. Masz może swój wzór spośród znanych poetów? Jest trzech poetów, którzy muszą dzielić ze sobą tytuł mojego wzoru, ale za to w różnych dziedzinach. Niedoścignionym mistrzem rymów jest dla mnie Krzysztof Kamil Baczyński. Bardzo cenię też dobór słów Jacka Kaczmarskiego w jego tekstach. Jestem zaś zahipnotyzowany nastrojem, który panuje w utworach wspomnianego już Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Moim ulubionym wierszem jest jego utwór - „Na Anioł Pański”. ciąg dalszy na str. 8

Dwa kwiaty Pokażę Ci gwiazdę na niebie, Jasną, piękną i wyrazistą, A gdy nań spojrzysz, jak ja na Ciebie, Ujrzysz naszą wspólną przyszłość. Wyniesie nas w górę wiatr strugą cichą Nad korony leśne, a ziemia krucha Skryta pod księżycem, szepcze wichrom, Co próbują nas podsłuchać: Nie czas jeszcze. I zaskoczy łąkę najzwyklejsza sowa, Bo pod pierzyną nocy zacznie szlochać; Spójrz tylko – powiem – zobacz: Ona też nie umie wyznać, że kocha.


8

CHARYZMAT

Z ŻYCIA RUCHU

ciąg dalszy ze str. 7

Posiadasz ulubiony styl pisania? Jak u Ciebie wygląda sytuacja z rodzajami wierszy – korzystasz z różnych opcji, czy raczej trzymasz się ustalonego schematu? Najprzyjemniej pisze mi się czterozwrotkowce z niedokładnymi rymami krzyżowymi. Brzmi fachowo, ale prostym tego przykładem są „Wróble” Baczyńskiego: „Niebo się ziemi skłania / leżąc śniegiem na drzewach, / oczy mrużysz, zasłaniasz, / piórka w blasku nagrzewasz.” Jeśli chodzi o rodzaje wierszy, to lubię eksperymentować z formą. Dotychczas mogę pochwalić się posiadaniem na swoim koncie kilku fraszek i tercyn, a znajdą się też: raki, sonet i erotyk. Chciałbyś kiedyś wydać tomik, zbiór wierszy, może już teraz je jakoś publikujesz? Chciałbym wydać tomik dla własnej satysfakcji. Jeszcze niedawno była okazja wydać takowy, ale wygląda na to, że pandemia ją zaprzepaściła. Troszkę nad tym ubolewam. Gdyby plan się powiódł, to miałbym zabawną anegdotkę, gdyż z pewnością nawiązałbym na maturze do jednego ze swoich wierszy. Lubię się dzielić swoją twórczością. Jeśli chodzi o publikacje, to na bieżąco z nowymi wierszami przeważnie są moi dobrzy znajomi, rodzina oraz polonistka. Często też biorę udział w konkursach literackich, więc zdarza mi się pojawiać na różnych stronach internetowych. Jestem nawet ujęty w jednym z wydań antologii pokonkursowej. Plany na przyszłość wiążesz z pisaniem? W tym roku matura, rozważasz studia w tym kierunku, czy zostawiasz to wyłącznie jako pasję? Przewiduję, że z pisaniem pozostanę w takim rytmie, w jakim jestem teraz; będzie to w głównej mierze tworzenie dla przyjemności. Pisarstwo raczej nie jest czymś, czym chciałbym się zajmować w przyszłości. Wybór dalszej drogi po maturze jest dla mnie wielką niewiadomą, ale ufam Opatrzności Bożej. 

fot. archiwum prywatne


Z ŻYCIA RUCHU

CHARYZMAT

9

ks. Mateusz Odachowski SJ

W NOC PRZEJŚCIA Miał 24 lata, ale jego duchowa dojrzałość znacznie wyprzedziła wiek wynikający z metryki. Odszedł sześć lat temu; jego przyjaciele do dziś mówią, że znali osobiście świętego. okładnie trzynaście lat teD mu w listopadowy wieczór wybraliśmy się z moją dziew-

czyną na dyskotekę do Sarzyny. Zamiast klubu… parafialna salka, a impreza rozkręcana przez starszego, o parę miesięcy, kolegę. Normalny, uśmiechnięty, pogodny, towarzyski. Podszedłem. Szybko złapaliśmy kontakt i zaczęliśmy żartować. Chwilę później zaczął mi już docinać. Od razu się polubiliśmy. Dokładnie sześć lat temu w nocy z 24 na 25 stycznia byłem na weselu (już bez dziewczyny), na którym jednak niewiele tańczyłem i z którego niewiele pamiętam. Nie, nie dlatego, że przesadziłem z „czystą”. Myślami byłem przy kimś, kogo mi tam brakowało. Tej nocy byłem przy zapalonym kibicu Legii Warszawa, który często maszerował na Łazienkowską, by zasiąść na tzw. żylecie, trybunie dla najbardziej zagorzałych kibiców. Zapalał innych swoją miłością do Legii. Żył każdym meczem, z pasją opowiadał o zawodnikach. Tej nocy byłem przy człowieku, który pchnął mnie do tego, by przez teatr opowiedzieć Ewangelię naszym kolegom i koleżankom ze szkoły. Grał w tym przedstawieniu główną rolę, a po nim dzielił się swoją historią. Później napisał: „Szukamy jak najdoskonalszych metod do przekazania Dobrej Nowiny, by dotrzeć do jak największego grona odbiorców.

A tak naprawdę chyba czegoś cały czas nam brakuje. Czego? Nie wystarczy iść, trzeba biec!”. Grzesiek biegł wytrwale w maratonie swojego życia. Nie zatrzymywał się, wiedząc, że nie ma zbyt wiele czasu. Miał zawsze cel przed oczami. Nie uważał za stratę czasu podróż z Warszawy do Przemyśla, aby podzielić się swoim świadectwem z kandydatami do bierzmowania i zaraz wracać do stolicy. Tej nocy byłem przy człowieku, który potrafił cierpieć po cichu i nie tracił w tym wiary. Usłyszał swoją diagnozę jako dzieciak z szóstej klasy podstawówki. Żył jednak tak, jakby nie był naprawdę chory. Kochał życie. Został animatorem, rozkochał się w liturgii. Studiował geodezję w Warszawie i był we wspólnocie u św. Anny, gdzie regularnie podwoził Agnieszkę, która tak go wspomina: „Zabierał mnie z Żoliborza i zawoził na Krakowskie Przedmieście. Nie wiedziałam, że był chory, dowiedziałam się o tym dopiero po śmierci Grześka”. Swoim cierpieniem nie obarczał innych. Przeżywał je w relacji do krzyża. Mówił: „Mam nadzieję, że kiedyś Pan Jezus mi to wytłumaczy albo chociaż przytuli. I to mi wystarczy”. Tej nocy byłem przy człowieku, który miał czas dla innych. By pomóc, by coś zorganizować, by zagrać w piłkę, by usiąść spokojnie przy pizzy w leżajskim Da Grasso, a póź-

GRZESIEK BIEGŁ WYTRWALE W MARATONIE SWOJEGO ŻYCIA.

MOŻNA GŁĘBOKO WIERZYĆ, ALE NIE MUSI TEGO CECHOWAĆ RELIGIJNY PATOS.

niej dalej biec. Zmęczenie rosło, ale on nie zwalniał. Założył z Radkiem bloga „Deosfera”, na którym co jakiś czas dzielił się swoimi przeżyciami. Pytał: „Z czym kojarzy się bieganie? Z pasją, wytrwałością, zapałem, siłą, walką ze swoimi słabościami. Spacerki trzeba odstawić na bok (będziemy mieli na nie czas w niebie). Dziś trzeba biec z Chrystusem, by móc powiedzieć za św. Pawłem: «W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem»”. Tej pasji i wytrwałości nigdy mu nie brakowało. Tej nocy byłem przy człowieku dojrzałym, który przez swoją postawę uczył mnie, że wystarczy „szczypta ewangelicznej soli, nie kilogram”, tj. że można głęboko wierzyć, ale nie musi tego cechować religijny patos. Bardzo dobrze robiła mi jego normalność, w której częstował mnie co jakiś czas swoimi ironiczno-sarkastyczno-uszczypliwymi komentarzami, które leczyły moją ewangelizacyjną nadgorliwość. Praktykowaliśmy regularnie naszą słowną liturgiczno-ewangelizacyjną wojenkę. On nazywał mnie „gwiazdorem nowej ewangelizacji” i zawsze na powitanie pytał, czy machałem już dzisiaj flagą. Ja zaś odpowiadałem: „Idź lepiej chłopczyku, wyprasuj sobie komeżkę i ogarnij to, co trzeba w mszale.” Tej nocy nie było mi jednak do żartów. Mój dobry kolega walczył ostatkiem sił na ringu swojego życia. „Jego Twarz była

opuchnięta, wielkie opatrunki w nosie, nieustające krwotoki... Odpisałem mu, że wygląda jak bokser, ale najbardziej to przypominał mi wtedy twarz Jezusa z całunu” – pisze w wspomnieniu Radek. Nasz przyjaciel toczył bój do ostatnich chwil, mając nadzieję, że zwycięży. Tej nocy nie wypuszczałem różańca z dłoni. Modliłem się o uzdrowienie, ponaglany przez kolejne sms-y. Przed czwartą nad ranem dostałem wiadomość: „Grzesiek nie żyje”. Poszedłem na adorację, na której przyszły łzy smutku i… radości. Radości, którą zrozumiałem dopiero na pogrzebie (najpiękniejszym, na jakim byłem), gdy zaśpiewałem nad jego trumną: „O, śmierci. Gdzie jesteś, o śmierci? Gdzie jest twe zwycięstwo? Zmartwychwstał Pan!”. Radości, bo spotkałem człowieka, który potrafił w tak młodym wieku żyć pełnią życia i udał się do miejsca, gdzie realizuje obecnie w pełni swój potencjał, a jego cierpienie zostało na zawsze otulone przez chwalebne rany Jego Pana i Przyjaciela. Radości, która choć trochę mnie ośmiela, by przy innych trudnych pożegnaniach zaglądać raz po raz śmierci w oczy. Wtedy zawsze nucę sobie to świętopawłowe zawołanie z listu do Koryntian i… odczuwam jakąś przedziwną ulgę. Ulgę, która zabiera lęk, wlewa zaufanie i mówi mi o nadziei spotkania z Nim i z tymi, których pokochałem tu na ziemi. 


10

CHARYZMAT

FORMACJA

We wspólnocie – Kolosy i Efez św. Paweł, apostoł narodów, misjonarz, dotknięty przez Zmartwychwstałego Jezusa, pragnął. z natchnienia Ducha św., założonym przez siebie i swoich uczniów gminom przekazać przede wszystkim kerygmat wiary w Chrystusa jako Pana i Zbawiciela, a także wykładnię życia moralnego. Dużą część tych prawd objawionych zawierają m.in. Pierwszy List do Koryntian, List do Kolosan oraz List do Efezjan. Nauczanie Pawła stało się więc istotną podstawą życia wspólnoty Kościoła i chrześcijańskich wspólnot domowych.

WSPÓLNOTA CHRZEŚCIJAN W KOLOSACH Kolosy były miastem położonym w Azji Mniejszej, w krainie Frygii, która w pierwszych wiekach naszej ery była prowincją rzymską. W pobliżu znajdowały się ważne ośrodki: Laodycea i Hierapolis. W tym rejonie szerzył misje chrześcijańskie Epafras, uczeń Pawła, kolosanin, przypuszczalnie Grek z pochodzenia. To on założył kościół w Kolosach i Laodycei. Chrześcijanie w Kolosach, wywodzący się z nawróconych, licznych tamtejszych plemion pogańskich, a także pod wpływem szerzącego się tam judaizmu, przeżywali trudności z przyjęciem nowej wiary i związanych z nią zasad postępowania. Przypuszczalnie dlatego Epafras, pragnąc podbudować swoje nauczanie autorytetem Pawła, przybywa do niego, do więzienia rzymskiego, składa mu sprawozdanie i skłania go do napisania listu. Drugim informatorem Pawła mógł być też Onezym, zbiegły niewolnik kolosanina Filemona. KOŚCIÓŁ W KOLOSACH W OCZACH ŚW. PAWŁA I PRZESTROGI APOSTOŁA Św. Paweł braci chrześcijan w Kolosach określa jako „świętych i wiernych” (Kol 1,1-2). Wiara ich, która „owocuje i wzrasta”, wyraża się w miłośc,i jaką darzą swych współwyznawców, za co czeka ich nagroda w niebie. Apostoł świadom zagrożenia nawrotami do praktyk Starego Testamentu, uleganiem różnym pseudofilozofiom greckim, w trosce o wiarę kolosan, pod-

kreśla bezwzględne pierwszeństwo Chrystusa, Jego Boską godność i dokonane przez Niego dzieło odkupienia (Kol 1, 1522). Zachęca, aby nadal trwali we wierze, postępowali w życiu zgodnie z nauką Chrystusa. Ostrzega, aby nikt ich nie zwodził „pozornym dowodzeniem” (Kol 2, 4) opartym „na ludzkiej tradycji, na żywiołach świata, a nie na Chrystusie" (Kol 2, 8). Wyjaśnia, że w świetle Bożego planu odkupienia, nie są najważniejsze reguły Prawa (Kol 2, 16), czy wiara w aniołów jako stróżów Prawa Mojżeszowego (Kol 2,18), ale nowe życie z Chrystusem i w Chrystusie (Kol 3, 1- 4) . Św. Paweł daje wykładnię moralną tego nowego życia, dla każdego z osobna i całej wspólnoty Kościoła. Zachęca do umartwień, zadania śmierci „rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy, chciwości jako bałwochwalstwu". Wzywa do odrzucenia „gniewu, zapalczywości, złości, znieważania, złej mowy, kłamstwa" (Kol 3, 5- 9). Jako jedno w Chrystusie, chrześcijanie mają być: „współczujący, dobrzy, pokorni, cisi, cierpliwi, znoszący jedni drugich, wybaczający, a przede wszystkim miłujący się nawzajem, mający w sercach pokój, wdzięczni". W szczerej trosce o współbraci mają nawzajem siebie nauczać i napominać ( Kol 3, 11-16). Apostoł wzywa wspólnotę do gorliwej modlitwy dziękczynienia. Wobec niechrześcijan wierni powinni postępować mądrze. Mowa wobec nich ma być miła, pożyteczna (Kol 4, 2.5-6).

W ŚWIETLE BOŻEGO PLANU ODKUPIENIA NAJWAŻNIEJSZE JEST NOWE ŻYCIE Z CHRYSTUSEM I W CHRYSTUSIE.

GMINA CHRZEŚCIJAŃSKA W EFEZIE Efez w starożytności to jedno z dwunastu miast jońskich w Azji Mniejszej. Leżało przy ujściu rzeki Kaystros do Morza Egejskiego, na terenie obecnej Turcji. Za czasów Pawła Efez był stolicą rzymskiej prowincji Azji. Apostoł podczas swoich podróży misjonarskich, najprawdopodobniej trzykrotnie gościł tu i nauczał, najdłużej w latach 55-58. Rosnąca liczba osób przyjmujących nową wiarę spowodowała zmniejszenie zamówień związanych z kwitnącym na tym terenie kultem Artemidy. Nie spodobało się to rzemieślnikom, którzy urządzili manifestację. Tłum porwał wówczas kilku towarzyszy św. Pawła. Po tych wydarzeniach św. Paweł opuścił Efez. Chrześcijaństwo w Efezie jednak przetrwało. PRZESŁANIE PAWŁA DO WIERNYCH CHRZEŚCIJAN W EFEZIE Podobnie jak inne gminy wczesnochrześcijańskie, kościół w Efezie narażony był na różne prądy pseudofilozoficzne, wpływy gnozy, wewnętrzne rozłamy i powroty do pogańskiego stylu życia. Dlatego św. Paweł, uwięziony w Rzymie, skierował do wiernych jeden swój list, przypuszczalnie nie tylko do Efezjan, ale i do sąsiednich kościołów. Główne przesłanie zawarte w Liście to nauczanie o istocie Kościoła, o jego mistycznym charakterze, w którym Chrystus jest głową, a wierni członkami Ciała Chrystusowego. Nawróceni poganie i Żydzi, przez chrzest obmyci krwią Chrystusa, stanowią Kościół, w którym realizuje się Boży plan zbawienia. Odkupienie wyjednał nam Chrystus przez swoją zbawczą ofiarę na Krzyżu. Św. Paweł ukazuje wyższość Chrystusa uwielbionego ponad wszystkie byty duchowe, Chrystusa będącego źródłem wszelkich łask i miłosierdzia. Chrystus jest nie tylko głową

Andrzej Koperski Kościoła, ale i całego wszechświata. Zachowanie jedności, dzięki charyzmatom, darom Ducha św., jest istotą trwania Kościoła. Paweł wzywa, aby chrześcijanie postępowali: „z cała pokorą i cichością, cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości” (Ef 4, 2). Apeluje o zachowanie jedności w Kościele ze względu na Chrystusa, o wykorzystanie dla dobra wspólnoty wszelkich darów, którymi każdego z osobna obdarzył Bóg (Ef 4, 7-16). Chrześcijanie, włączeni przez chrzest do Kościoła są zobowiązani prowadzić nowe życie „na obraz Boga, w sprawiedliwości i świętości” (Ef 4, 24b). Chrześcijanie mówią prawdę, nie gniewają się, nie kradną, uczciwie pracują, unikają wrzaskliwości, znieważania, złości. Są dla siebie nawzajem dobrzy, miłosierni, przebaczają sobie. Mają naśladować Chrystusa w Jego miłości (Ef 4,25-5,2). Św. Paweł przestrzega przed nadużyciami w dziedzinie seksualnej, tak typowymi dla pogan, aby człowiek nie był niewolnikiem pożądań, co jest równoznaczne z bałwochwalstwem (Ef 5,3-7). Zaleca życie w światłości Bożej, w trzeźwości ciała i rozumu (Ef 5,8.17-18). Apostoł uzbraja wiernych do nieustannej walki duchowej z mocami zła. Tym, co pozwala wytrwać i zwyciężyć jest wiara, Słowo Boże i modlitwa (Ef 6,10-20). ZASADY ŻYCIA DOMOWEGO Pisząc do Kolosan św. Paweł naucza, że żony mają być poddane mężom, mężowie mają miłować żony. Dzieci winny być posłuszne rodzicom. Ojcowie niech nie rozdrażniają swoich dzieci. Niewolnicy mają być posłuszni panom, wszelkie obowiązki spełniać z serca. Panowie powinni zaś postępować sprawiedliwie z niewolnikami. Efezjan Paweł zachęca, aby mąż i żona „byli sobie poddani w bojaźni Chrystusowej" i żyli we wzajemnej miłości. Relacje małżeńskie widzi w odniesieniu do relacji: Chrystus-głowa i Jego ciało-Kościół. Mąż ma miłować żonę, jak siebie samego, a żona ze czcią odnosić się do męża (Ef 5, 21-33). Ma to być miłość ofiarna, taka, jak miłość


FORMACJA

GMINY WCZESNOCHRZEŚCIJAŃSKIE NARAŻONE BYŁY NA WPŁYWY GNOZY, WEWNĘTRZNE ROZŁAMY I POWROTY DO POGAŃSKIEGO STYLU ŻYCIA.

Chrystusa do Kościoła. Dzieci mają być posłuszne rodzicom i czcić ojca i matkę. Ojcowie, nie pobudzając dzieci do gniewu, mają obowiązek wychowywać je w karności (Ef 6, 1-4). Paweł zachęca niewolników do posłuszeństwa „panom jak Chrystusowi”, zaś panowie muszą mieć świadomość, że wszyscy są równi wobec sprawiedliwości Stwórcy ( Ef 6,5-9). ZNACZENIE TEKSTÓW ŚW. PAWŁA DZISIAJ. Nauczanie św. Pawła kierowane do pierwotnego Kościoła jest ciągle aktualne zarówno dla całej wspólnoty chrześcijańskiej, jak i dla każdego lokalnego Kościoła z osobna. Kościół doświadczony rozłamami w postaci schizmy, reformacji, w powodzi różnorodnych nurtów filozoficznych, światopoglądów, mocą Chrystusa i Ducha Świętego trwa dwa tysiące lat. Zachował swój pierwotny charakter, nakreślony przez św. Pawła. Kościół jest jeden, święty, powszechny tzn. katolicki i apostolski ( KKK 866-869). Apostoł apelował o posłuszeństwo w Kościele, ważne i dziś dla zachowania hierarchicznego porządku i prymatu papieża. Zagrożenia, które nękały pierwsze wspólnoty chrześcijańskie, nie są obce współczesnym wyznawcom. Są grupy, które nie akceptują nauczania Kościoła np. w kwestiach homoseksualizmu, aborcji, antykoncepcji, in vitro, celibatu i kapłaństwa kobiet. Kościół stanowczo stoi jednak na straży depozytu wiary. Przez swoje nauczanie wyrażone w dokumentach soborowych, encyklikach, adhortacjach, listach pasterskich, analogicznie jak św. Paweł nieustannie zachęca do trwania przy Chrystusie i przestrzegania zasad życia chrześcijańskiego, do stałego pogłębiania wiary. Dla św. Pawła kluczowym był fakt zmartwychwstania Jezusa, które jest nadzieją na życie wieczne i zmartwychwstanie tych, którzy trwają przy Chrystusie. Dla nas jest to credo, nasze wyzna-

CHARYZMAT

nie wiary. Wobec rozprzestrzeniającego się zła, nie straciły na aktualności wezwania Apostoła do wzajemnej miłości, pokoju, życia w czystości. Bardzo jasno, w kontekście dyskusji o celibacie, brzmi nauczanie św. Pawła o istocie życia bezżennego. Człowiek wybierając dobrowolnie taki sposób życia, daje świadectwo służenia jedynie Bogu. Pawłowe wezwanie „strzeżcie się rozpusty”, w kontekście troski Apostoła o ciało, które też jest przeznaczone do zmartwychwstania, jest szczególnym ostrzeżeniem dla dzisiejszego pokolenia. W dobrobycie ludzie tworzą sobie, niekiedy nieświadomie, różnych doraźnych bożków, a św. Paweł przestrzegał przed bałwochwalstwem. Apostoł daje pouczenia koryntianom, aby godnie spożywali Ciało i Krew Chrystusa, aby liturgia przebiegała w należytym porządku. Stąd Kościół wymaga, aby Komunię świętą przyjmować będąc w pełnej łączności z Kościołem i w stanie łaski uświęcającej (KKK 1415). Wreszcie troska Pawła o wspólnotę w Jerozolimie, to pierwowzór dla wspierania i w dzisiejszych czasach Kościołów w potrzebie, zarówno naszych jak i w krajach misyjnych. Nauka Pana Jezusa, a kolejno Apostoła Pawła o małżeństwie, stała się podstawą do uregulowań kwestii małżeńskich we współczesnym Kościele, głównie w zakresie nierozerwalności małżeństwa, tak mocno kontestowanej, a wręcz negowanej we współczesnym świecie. Św. Paweł uczył chrześcijan przeżywać życie rodzinne „w Panu”. Miłość męża do żony obrazował oblubieńczą miłością Chrystusa do Kościoła. Sakrament małżeństwa toruje małżonkom i ich dzieciom drogę do świętości. Dzisiejszym rodzinom potrzeba powrócić do źródeł, budować miłość małżeńską i pokój w rodzinie w oparciu o Chrystusa, o co tak mocno apelował Następca Apostołów, Sługa Boży, Ojciec Św. Jan Paweł II. 

DZISIEJSZYM RODZINOM POTRZEBA POWRÓCIĆ DO ŹRÓDEŁ, BUDOWAĆ MIŁOŚĆ MAŁŻEŃSKĄ I POKÓJ W RODZINIE W OPARCIU O CHRYSTUSA. Efez, fot. pexels.com

11


12

CHARYZMAT

TEMAT NUMERU

KORZENIE I SKRZYDŁA

ks. Bartłomiej Zakrzewski

Nakładem Światło-Życie, w roku 2019 ukazała się książka autorstwa pani Doroty Seweryn pt. „Nasze korzenie”. O książce i nie tylko o niej, z jedną z najbliższych współpracownic ks. Franciszka Blachnickiego rozmawiał w Krościenku ks. Bartłomiej Zakrzewski

Ks. Bartłomiej Zakrzewski: Ks. Franciszek Blachnicki, nie mam co do tego wątpliwości, jest prorokiem naszych czasów. Pani Doroto, czy on takim się urodził, czy takim się stał? Dorota Seweryn: Myślę, że się takim stał. Ale to dlatego, że Pan Bóg tego chciał. Gdy Bóg planuje człowieka, wyznacza mu pewne zadania, wie, czego będzie od niego oczekiwał. Więc i dla Ojca Pan Bóg miał od początku konkretny plan i dlatego tak prowadził go przez życie, żeby on ten plan wypełnił. Czy to znaczy, że Bóg, który ma plan także dla każdego z nas chce, abyśmy też byli dzisiaj prorokami? To bardzo trudne pytanie. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam… Gdy myślę o Ojcu Franciszku, widzę każde wydarzenie, od dnia jego urodzin, jako Boże prowadzenie. My chyba tego w swoim życiu nie dostrzegamy. Robimy różne rzeczy, załatwiamy, planujemy i jesteśmy przekonani, że to wyłącznie nasza sprawa. A w tym obecny jest Pan Bóg. On prowadzi naszą historię. Mnie przyszło to na myśl, gdy czytałem Pani książkę „Nasze korzenie”. Spisała Pani wydarzenia z czasów wspólnej z Ojcem pracy i nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Ojciec Franciszek widział palec Boży w każdym wydarzeniu – nawet wówczas, gdy upuściła Pani torebkę z pieniędzmi w autobusie. To spojrzenie proroka. Nigdy się o tym tak do końca nie dowiedział (śmiech). Nie byłam w stanie powiedzieć Ojcu, że byłam tak nierozsądna, nieodpowiedzialna, żeby nie powiedzieć mocniej. No ale na szczęście torebka nie zginęła, a były w niej pieniądze, i to po-

życzone, na kupno naszego domu tutaj, na Kopiej Górce. W książce pisze Pani, że żona właściciela wcale nie chciała sprzedawać domu i dlatego Ojciec Franciszek zaczął się rozglądać za innym budynkiem, myśląc o tym przy ul. Jagiellońskiej. I już po chwili, bez wielkich pieniędzy, mieliśmy w Krościenku dwa domy, bo niechętna na początku właścicielka pierwszego domu zmieniła zdanie. W tym też był palec Boży, prawda? Nie ma rzeczy, w której Pan Bóg byłby nieobecny. Nawet w sprawach jak najbardziej ludzkich, naszych upadkach czy pomyłkach. Pan Bóg tam jest obecny i potrafi z tej ludzkiej słabości wyprowadzić dobro. Na tych przykładach to znakomicie widać. I na tym zależało mi, gdy pisałam „Nasze korzenie”. Chciałam, żeby ludzie zobaczyli tę Bożą obecność, zobaczyli, że Bóg jest naszym Ojcem, który z każdej rzeczy potrafi wyprowadzić dobro. Bardzo się cieszę, że Ksiądz tak właśnie widzi te wszystkie opisane historie, jako palec Boży, Bożą obecność. Zobaczyłem też w Pani książce Ojca Franiczka jako proroka, bo moim zdaniem potrafił on widzieć rzeczy takimi, jak widział je Bóg. To widać w opowiadanych przez Panią historiach. Mocno poruszyła mnie zwłaszcza postawa Ojca w dniu likwidacji Krucjaty Wstrzemięźliwości – kazał śpiewać Magnificat, widział to jako łaskę, zwycięstwo Niepokalanej. To dlatego, że była w nim niezłomna i niezachwiana wiara. A była w nim od momentu gdy w celi skazańców, oczekując na wykonanie wyroku śmierci, dwudziestojed-

ZAWSZE ZOSTAWIAMY SOBIE JAKIŚ MARGINES BEZPIECZEŃSTWA NA WSZELKI WYPADEK, JAKBY SIĘ JEDNAK NIE UDAŁO, NIE STAŁO, NIE SPEŁNIŁO. fot. Krystian Kukuczka


rozłóż

wypnij

umieść




rozłóż

wypnij

umieść


TEMAT NUMERU noletni wówczas Franciszek otrzymał ją jako łaskę. Kilka lat później napisał w swoim testamencie, że od tego momentu nie miał już żadnych wątpliwości, co do wiary. Żadnych. Wiele rzeczy później przeżył, ale jego wiara była zawsze taka sama: Bóg jest, jest miłością i wszystko, co się dzieje, dzieje się z Jego dopuszczenia, Jego woli. Dlatego właśnie nic po ludzku nie mogło Ojca załamać. Jeżeli to jest wola Boża, to znaczy, że Bóg o tym wie i wyprowadzi z tego to, co będzie uważał, że należy dalej czynić. Jak w przypadku wspomnianej przez Księdza likwidacji Krucjaty Wstrzemięźliwości: tyle dobrych owoców, tyle tysięcy uratowanych ludzi nie pije, wszystko się zaczyna zmieniać, a tu nagle jeden dzień i nic nie ma. Ani budynku, ani narzędzi pracy, które zostały zabrane. I do tego słowa „Wynoście się, tu nie macie co robić. Wasze dzieło skończone”. Tylko absolutna wiara i ufność nie pozwoliły się załamać i wierzyć, że jeśli Bóg do tego dopuścił, to nie dla mojej krzywdy, ale z pewnością dla mojego dobra, którego jeszcze nie znam, nie widzę. Bóg Ojciec, który mnie kocha nie może zrobić czegoś, co będzie moją krzywdą. Mimo, że na zewnątrz może tak to wyglądać. Czy Ojciec Franciszek, mając taką wiarę i ufność, o jakiej Pani mówi, był chodzącym ideałem? Ojciec był człowiekiem normalnym (śmiech). Gdy trzeba było się zdenerwować, to się zdenerwował, pozłościł. Ale nawet wtedy – piszę o tym w książce – nigdy nikogo nie obraził, nie obrzucił niecenzuralnymi słowami. Zresztą na co dzień też takich słów nie używał. Nikogo nie poniżał. Ileż to razy mnie się od niego oberwało (śmiech). Współpracowałam z Ojcem niemal od początku. I od początku było widać, że jesteśmy bardzo różni, na dwóch przeciwstawnych biegunach. Ja byłam takim typem, który o wszystkim myśli, czuwa i jest przekonany, że musi się starać, zabezpieczać, oszczędzać. Ponieważ zajmowałam się sprawami gospodarczymi wiedziałam, że bez końca toniemy w długach. Z domu wyniosłam przekonanie, że długów mieć nie należy i żyje się z tego, co mamy. A Ojciec był prorokiem, który wierzył. Bezgranicznie wierzył, że jeśli taka jest wola

CHARYZMAT

13

Boża, to wszystko potoczy się tak, jak powinno. Jak to wyglądało w życiu codziennym? Mieliśmy centralne ogrzewanie. Było już zimno na zewnątrz, więc trzeba było palić, by ogrzać dom. Wiedziałam, że nie ma pieniędzy na zakup opału, a zapasów pozostała niewielka resztka. Więc w piecu centralnego ogrzewania paliłam oszczędnie, utrzymując raczej niskie temperatury w pomieszczeniach. Wszyscy się skarżyli, że chłodno, zimno… A ja tłumaczyłam, że za chwile w ogóle nie będzie co wrzucić do pieca, że została nam już resztka opału. Na co Ojciec powiedział mi „Jak możesz chcieć, żeby ci Pań Bóg coś dał, jak Ty ciągle jeszcze coś masz? Wrzuć ostatnią łopatę (śmiech). Jak dasz wszystko, to Pan Bóg ci da!”. Czy to nie podobna historia, jak ta z jedzeniem? Kiedy przyszła Pani do Ojca mówiąc, że już nie ma pieniędzy na zakupy, a on… Powiedziałam Ojcu, że w kasie jest tylko 50 groszy, no i za to ja chleba nie kupię! Wtedy zapytał: „Głodna jesteś?”. Nie jestem, ale co będzie jutro. „Jak nie jesteś głodna, to się nie martw. Myślisz, że Pan Bóg zapomniał o swoich dzieciach, które dla Niego żyją i pracują? Że nas głodem zamorzy? Nie martw się”. Odeszłam naburmuszona. Klika godzin później odwiedził nas ksiądz, znajomy Ojca. Wychodząc położył na stole sto złotych mówiąc, że na pewno nam się przydadzą. I tak Pan Bóg potwierdził słowa Ojca, a on sobie oczywiście nie darował i zapytał mnie po wszystkim krótko „No i co?”. A my dzisiaj, w Ruchu Światło-Życie, potrafimy tak ufać Panu Bogu jak ks. Blachnicki? Skoro jesteśmy jego duchowymi dziećmi, powinniśmy to chyba umieć? Działać i ufać jak Ojciec działał i ufał… Coś z tego jest w nas. Ale nie całkowicie. My nie mamy takiej wiary, jaką miał Ojciec. Nam takiej wiary brakuje i dlatego zawsze zostawiamy sobie jakiś margines bezpieczeństwa na wszelki wypadek, jakby się jednak nie udało, nie stało, nie spełniło. No bo wyjdę na wariata, tak? U Ojca silna wiara i zaufanie powiązane były jeszcze

fot. Krystian Kukuczka

z czymś niezmiernie ważnym: poddaniem woli Bożej. Każdy jego plan opierał się na tym, że jeśli Pan Bóg chce, jeśli się Panu Bogu będzie podobało – to na pewno przyjdzie z pomocą, osłoni, ochroni. Ale jeśli to nie jest Jego wolą, nie będzie miał w tym upodobania, to ja tego też nie chcę. Niech się wszystko rozwali, zniszczy, niech się nie stanie. To było niesamowite, autentyczne zgadzanie się na wolę Bożą. Tak potrafi tylko święty. Jak w przypadku Namiotu Światła tutaj, na Kopiej Górce? Zna Ksiądz tę historię z książki, więc tylko krótko nawiążę. Kiedy przyszła kontrola, Ojca akurat nie było. Więc to ja usłyszałam od nich, że Namiot Światła należy rozebrać, ponieważ jest budowany bez pozwolenia. Miałam to Ojcu przekazać. Dodali jeszcze, że jak nie rozbierzemy sami, to wjadą buldożery i rozwalą wszystko. Ja natychmiast oczami wyobraźni zobaczyłam te buldożery i spowodowaną przez nie ruinę. Pomyślałam: tyle pracy włożonej, tyle rzeczy zrobionych, tyle pieniędzy poszło, których ciągle brakowało, a oni to rozwalą! Nie mogłam się doczekać, kiedy Ojciec przyjedzie i mu to powiem. No i powiedziałam, po swojemu, że Ojciec sobie jeździ, a tu takie

rzeczy się dzieją! Dopiero po chwili przyszła mi refleksja, że przecież nie dla przyjemności jeździ. Samo życie… W nerwach opowiadałam całą historię. Im bardziej ja się denerwowałam, tym bardziej Ojciec był spokojny. Zawsze czekał, aż się wygadam i wyzłoszczę do końca. A potem powiedział do mnie, że faktycznie władze mają wszelkie możliwości do tego, aby Namiot Światła zniszczyć. „Ale ty się nic nie martw. Jeżeli wolą Bożą jest, aby to było, to Pan Bóg sam obroni, a oni nic nie zrobią”. Więc budowaliśmy dalej. Po kolejnej kontroli, sprawę oddano do sądu, następna kontrola zlecona przez sąd okazała się dla nas przychylna. Problemem jednak stała się podmurówka, która wskazywała na to, że budowa ma charakter stały. Nie kazano jednak rozbierać i nie grożono już wyburzeniem. Dostaliśmy tylko karę w wysokości 5 tys. złotych. Oczywiście nie mieliśmy takich pieniędzy. „Na karę nie będę pożyczał” – stwierdził Ojciec i włożył nakaz do szuflady. Po zmianach na szczytach władzy w Polsce i ogłoszeniu amnestii, problem nałożonej na nas kary został rozwiązany. Nie musieliśmy płacić. Tak oto Namiot Światła, jego istnienie, podobało się Bogu. Dodam jeszcze, że Ojciec gdy zgadzał się z wolą Bożą ciąg dalszy na str. 14


14

CHARYZMAT

TEMAT NUMERU do końca życia nie ma na samym początku, to – podobnie jak w przypadku sakramentu małżeństwa – deklaracja jest nieważna. Panu Bogu nie może podobać się ofiara uczyniona z założeniem przyjętym z góry, że kiedyś zostanie wycofana, odebrana. Ludzie bardzo chętnie rozmydlają teraz warunki krucjaty, tłumaczą sobie tak, żeby było łatwiej się usprawiedliwić… Choćby sprawa „terminu”. Ojciec mówił jednoznacznie, że krucjata będzie trwała tak długo, jak długo będzie trwał problem. Zatem zobowiązanie członkowskie jest do końca trwania krucjaty.

fot. Krystian Kukuczka ciąg dalszy ze str. 13 był gotów również na rezygnację, na odstąpienie od dzieła. Miał tę wewnętrzną wolność. Bo przecież Bóg zawsze mógł powiedzieć nie, na różne pomysły czy przedsięwzięcia. Napisała Pani w książce, że nie każdy potrafi zrozumieć ks. Franciszka. On sam w swoim testamencie napisał, że jest jeszcze mało ludzi w Polsce, którzy otrzymali łaskę zrozumienia całościowej wizji Ruchu. Myśli Pani, że ta łaska wciąż czeka na odkrycie? Myślę, że jeszcze nam do tego daleko (śmiech). Trzeba widzieć całość, a my widzimy jednak po kawałeczku, prawda? Tylko oaza, tylko młodzież, tylko krucjata… Po kawałeczku. Nam się wydaje, że „nasz” kawałeczek wystarczy; reszta będzie, czy nie będzie, wszystko jedno. A jednak to ma być całość. Ludzie Ruchu powinni pamiętać, że nie każdy się wszystkim zajmuje, ale każdy wszystko przyjmuje. A skoro przyjmuje, to tym żyje. Spójrzmy choćby na krucjatę, ile jest pytań „czy muszę”? W tym pytaniu już coś nie gra… No tak, krucjata nie jest wtedy owocem, a staje się przymuszeniem. Niestety tak, a powinno być powiedziane: ja chcę. To jest mój Ruch, ja tym żyję. Tak samo w przypadku obrony życia – też są różne zdania, nawet w Ruchu. To znowu odejście od naszego charyzmatu. W moim

Chyba też zły duch działa, usiłując zniweczyć to dzieło. Żeby nie osiągnąć celu. To są rzeczy, które mnie bolą jako osobę, która od początku była w tym wszystkim. Widziałam całą pracę, słyszałam, co Ojciec mówił… A teraz się to co raz życiu powinny być i abstynen- bardziej zmiękcza i zmiękcza, cja, i służba życiu, i ewange- na wszystkie strony. lizacja, i misja, i co tylko Bóg zechce. Ja nie mam być wszę- Podobny los spotyka obecnie dzie, ale mam to wszystko przy- kwestię ochrony życia od jąć, zaakceptować, tym żyć. poczęcia. Czytając Pani Gdyby tak było, to nikt by nas książkę poznałem historię śp. nie pokonał. Teresy Bracik, która zmienia sposób patrzenia na życie Nie działa to zatem tak, że nienarodzonych. każdy sobie z Ruchu wybiera, Słyszę, że na ulicznych proco mu pasuje, prawda? testach pod znakiem czerwonej To zawsze powinna być ca- błyskawicy są ludzie z Ruchu. łość. Księża prowadzący oazy Zapytam tylko, gdzie tu rozum, jako pierwsi powinni tym żyć. gdzie myślenie? Pyta Ksiądz Nie na zasadzie, że tylko popro- o Teresę… Pracowała w rewadzę rekolekcje. Ojciec był au- stauracji. Członkiem Krucjaty tentyczny, tak żył jak nauczał, Wstrzemięźliwości została zadlatego ludzie do niego lgnęli. raz po jej powstaniu. Była więc A dzisiaj… Tak, nam dzisiaj da- zobowiązana do tego by – jak to leko do łaski zrozumienia cało- głosił Ojciec – nie pić, nie kupościowej wizji. wać i nie częstować alkoholem. Więc natychmiast zrezygnowaZapytam więc o spojrzenie ła z pracy. Nawiasem mówiąc, Ojca na kwestię abstynencji. zrobiła kurs katechetyczny i do Można napotkać pogląd, końca swojego życia była kateże członek (a więc nie chetką. W krucjacie wówczas kandydat), może w każdej mieliśmy od razu obronę życia. chwili od swojego przyrzeczenia odstąpić. Od razu? Czy jest to spojrzenie No tak. W 1956 r. wyszła właściwe, zwłaszcza w chwili ustawa zezwalająca w Polprzyjmowania na siebie sce na zabijanie dzieci nienatakiego zobowiązania? rodzonych. Krucjata powstała Boli mnie takie myślenie. rok później. Najpierw powstaPrzecież podpisuję świado- ły dwa apostolaty: trzeźwości mie, że będę trwać całe życie. i czystości, tam w Katowicach, Może się zdarzyć, że postano- gdzie się to wszystko zaczynawienie się zmieni. Nawet przy- ło. Apostolat czystości miał za kazania Boże przekraczamy, zadanie walczyć z nieskromną upadamy. W żadnym wypadku modą, wszelką nieczystością nie można jednak podejmować i stanąć w obronie dzieci niekrucjaty od razu z założeniem, narodzonych. Oba apostolaty że nie wytrwam w abstynen- zostały połączone w jedną Krucji i kiedyś odstąpię. Jeżeli te- cjatę Wstrzemięźliwości. Terego przekonania, że chcę trwać sa rozumiała, że – jako członek

Krucjaty – zobowiązana jest przyjąć całość programu, zatem także obronę życia. Dla niej było to coś tak ważnego, że postanowiła swoje życie oddać za te dzieci. Bóg jej ofiarę przyjął. Przez jakiś czas mieszkałyśmy razem w Krościenku, w domu przy ul. Jagiellońskiej. Terasa była zawsze radosna, wesoła, pogodna, lubiła żartować. Kiedyś zauważyłam, że usta jej się śmieją, ale oczy nie… Były poważne. Myślałam, że może ją w jakiś sposób uraziłam, może ma do mnie jakiś żal? Zapytałam ją o to wprost. Wtedy pokazała mi guza na piersi, który był już wielkości śliwki. Nowotwór. Powiadomiony o wszystkim Ojciec kazał natychmiast ratować jej życie. Poszłam z nią do lekarza. Doktor był bardzo zdenerwowany. Nie mógł pojąć, jak młoda, mądra, inteligentna osoba dopuściła do tak zaawansowanego rozwoju choroby. Nie było już możliwości leczenia. Teresa oddała życie całkiem świadomie. Pan Bóg przyjął jej ofiarę za dzieci nienarodzone. Sytuacja była przerażająca. Czasem krzyczała z bólu, ale wszystko znosiła z miłością, w duchu ofiary. Jak na tę chorobę patrzył Ojciec Franciszek? On potrafił patrzeć na to wszystko zupełnie innymi oczyma. Teresa należała do naszej wspólnoty, ale była jeszcze przed ślubami. Wtedy Ojciec powiedział „Pozwolimy jej złożyć śluby”. Odbyło się to przy łożu chorej. Więc umierała już jako oblubienica Chrystusa, w 33 roku życia. Na pogrzebie Ojciec mówił pięknie, porównując ofiarę Teresy za dzieci nienarodzone do ofiary Jezusa, który oddał życie za nas. Mam nadzieję, że będzie to wielkie światło dla naszych oazowiczów. Niech jej ofiara będzie świadectwem, jak bardzo zdecydowanie mamy stać w obronie życia. Po inne historie zapraszam do książki pani Doroty Seweryn „Nasze korzenie”. Dodam tylko, że podczas pobytu w Rzymie jedna z członkiń naszej wspólnoty miała okazję zapytać Ojca Świętego, kiedy będzie beatyfikacja naszego Założyciela. Św. Jan Paweł II żartem odrzekł, że z pewnością przed południem (śmiech). I na poważnie dodał, że wtedy, kiedy będziemy zachowywać cały jego charyzmat. Zatem wiele zależy od nas. 


FORMACJA

CHARYZMAT

15

ks. Mateusz Rutkowski moderator Diakonii Ewangelizacji moderator Szkoły Nowej Ewangelizacji

Jesteśmy dziećmi potężnego Boga „Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili.” J 1,11-13 „/Światło/ przyszło do swojej własności” (J 1, 11). Podczas jednej z medytacji Słowa, Duch Święty zatrzymał mnie nad tym krótkim zdaniem i nie pozwolił mi czytać dalej. Odkryłem w tym wersecie niesamowitą prawdę, która pozwoliła mi na nowo uświadomić sobie prawdę fundamentalną – jesteśmy wielkimi szczęściarzami, bo należymy do Boga, a On troszczy się o wszystko co do Niego należy! Spróbujmy ten temat rozwinąć… Czytając powyższy werset w Biblii, po grecku, znajdziemy tłumaczenie, że Słowo przyszło do swoich. W przekładzie „Tysiąclatki” jest napisane, że przyszło do swojej własności. Jezus mówi: jesteś mój. Przychodzę do Was, bo jesteście moimi. Traktuję Cię jako kogoś bardzo bliskiego i przychodzę do Ciebie. Jesteś moją rodziną, dziedzictwem, królestwem, przyjacielem. Jesteście dla mnie kimś bardzo ważnym, więc chcę przyjść do Was. Jesteście mi tak drodzy, że staję się jednym z Was i umieram za Was. Nie wolno nam o tym zapomnieć. Spójrzmy na nasze rodziny, każdy z nas ma jakichś bliskich, którzy są dla niego bardzo ważni. My chcemy, żeby nasi bliscy byli z nami, oni chcą abyśmy byli z nimi. Nawzajem się wspieramy i cieszymy swoją obecnością. Gdy są jakieś problemy, choroby, trudności przychodzimy sobie z pomocą. Bóg mówi: nie skupiam się na Twoim grzechu, słabości, niemocy…, ale przychodzę do Ciebie człowieku, martwię się o Ciebie, interesuje się To-

bą… Jedną z największych manipulacji diabła jest wmawianie nam, że nie interesujemy Boga i tak naprawdę nikt się nami nie przejmuje. Nie wolno nam zapomnieć, że Bóg traktuje mnie i Ciebie jako swoją rodzinę, czyli kogoś bardzo ważnego. W wersecie 11b Ewangelii św. Jan przypomina „swoi Go nie przyjęli”, ale w kolejnym 12 wersie dodaje, że są tacy, którzy otworzyli się na Jezusa i Go przyjęli. Zarówno za czasów Jezusa, jak i dzisiaj nadal są tacy, którzy przyjmują Słowo. Czy ja do nich należę? Nie tylko przyjmuję Słowo, ale i wierzę? Te dwa elementy są niezwykle istotne, bo to właśnie wtedy to Słowo daje mi światło, moc i pozwala stać się dzieckiem Boga. Naszym zadaniem jest przyjąć Jezusa, a Jezus to znaczy Bóg- zbawia. Czy ja wierzę, że Bóg zbawia? Nie chodzi o to, czy się modlę, chodzę na adorację Najświętszego Sakramentu, przeżywam Namiot Spotkania, regularnie się spowiadam, uczestniczę w Eucharystii, formuję np. w Oazie, byłem na wielu rekolekcjach, kursach. Pytanie: czy Jezus jest moim Panem, czy mam doświadczenie Żywego Boga i poddałem Mu swoją codzienność? Problemem nas – chrześcijan jest to, że tak często zapominamy, że należymy do Boga. Kolejnym problemem jest zaś to, że my nie przyjmujemy tego Słowa, nie wierzymy, że ono także dzisiaj działa i zbawia. Nie wierzymy w żywego Ojca! Jan wyraźnie nam podpowiada: uwierz, przyjmij Słowo, a staniesz się dzieckiem

Boga, któremu niczego nie zabraknie. Chyba nie trzeba mówić, co dzieje się z człowiekiem, który nie ma poczucia, że jest kogoś, że komuś na nim zależy, że ma rodzinę, która go kocha. Bez oparcia w bliskich człowiek w życiu jest bardzo słaby. Wiele naszych problemów duchowych wynika z tego, że zapomnieliśmy czyimi jesteśmy dziećmi. Jeśli zapomnimy, że jesteśmy dziećmi potężnego Boga w niebie, konsekwencje

do nas, ponieważ mamy wolną wolę. Bóg chce nam dać najwspanialsze rzeczy, ale nie chce robić tego na siłę. Daje nam wybór. My w swojej wolności musimy tego zapragnąć. Dzisiaj trzeba podjąć decyzję: czy ja chcę chodzić blisko Boga? Czy ja chcę zanurzać się w tym źródle? W nim zaspokajać swoje największe pragnienia? Czy ja tego pragnę? Czy ja z tej wolności będę umiał dobrze skorzystać? Czy tęsknię

fot. pexels.com tego będą miały wpływ na całe nasze życie. Tracę poczucie bezpieczeństwa, tego że ktoś ze mną jest i mnie wspiera, że jest przy mnie wspaniały Tata. Zapominam o tym i zaczynam się bać, błądzić. Diabeł tylko czeka, aż my zaczniemy zapominać z czyjego rodu jesteśmy. Przez chrzest zostaliśmy włączeni do tego cudownego Rodu. Nieustannie uświadamiaj to sobie. Módl się w ten sposób, dziękuj Bogu, że możesz być z Jego rodu. Bóg chce nas zrodzić, ale żeby to zrobić potrzebuje, żebyśmy go przyjęli i uwierzyli w Imię Jezusa. W wersecie 13 ( J 1) słyszymy: „którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili”. Popatrzmy na Maryję. Maryja przyjęła słowo, które przyniósł Gabriel. Uwierzyła temu słowu i wtedy począł się w niej Jezus. Bóg marzy, aby rodzić dzieci. Bóg marzy, aby jak najwięcej ludzi stało się Jego dziećmi. Dziećmi pełnoprawnymi, uczestniczącymi w obfitości Jego łask i błogosławieństw. Lecz decyzja należy

za życiem na innym poziomie? Czy chcę tak bardzo przybliżyć się do Boga, by poczuć się kochanym? Dziecko, które zostało odcięte od mamy i taty i długo się z nimi nie widziało, zaczyna być smutne, przygnębione, nie rozwija się. Tak samo jest z relacją z Bogiem. W momencie, kiedy ja nie mogę się do Niego „przytulić” , bo oddziela nas grzech, nie będę tworzył z Nim relacji zacznę karłowacieć, będę smutny, słaby, niespokojny, zagubiony i nieszczęśliwy. Św. Paweł do strażnika więzienia mówi: „uwierz w Pana Jezusa, a zbawisz siebie i swój dom” (Dz 16,31). Wydaje się to takie proste, a w praktyce czasem tak ciężko uwierzyć, że to Imię – Jezus, może dzisiaj przyjść i działać wielkie rzeczy w moim życiu, wybawiać mnie z moich trudności. Może pierwszym krokiem jaki podejmiesz, aby uwierzyć w to wszystko, będzie częste powtarzanie sobie: Jestem Jego ukochanym dzieckiem! Jestem dziedzicem Jego Obietnic! Jestem kimś wyjątkowym w Jego oczach! Na to Ci błogosławię +


16

CHARYZMAT

NOWA KULTURA

Autor: ks. prof. Jerzy Gocko SDB

Materiał opublikowano: https://www.kul.pl/art_3460.html

ZASADY PISOWNI SŁOWNICTWA RELIGIJNEGO Dokument opublikowany na stronie internetowej KUL jest cenną wskazówką nie tylko dla dziennikarzy. Znajdziemy tu wyjaśnienie wielu wątpliwości i solidną dawkę wiedzy.

1. PRZEBIEG PRAC W dniach 21 I 2003 roku, 25 II 2003 roku i 25 III 2003 roku odbyły się posiedzenia zespołu roboczego Komisji Języka Religijnego Rady Języka Polskiego przy Prezydium PAN, w których udział wzięli zarówno członkowie Komisji, jak i goście zaproszeni jako eksperci w dziedzinie normy ortograficznej. Celem spotkań nie była zmiana istniejących przepisów ortograficznych, lecz przedstawienie propozycji ujednolicenia pisowni słownictwa religijnego, uściślenia niektórych reguł, niekiedy podanie dodatkowego uzasadnienia istniejących norm. Za pożądane uznano ograniczenie użycia wielkiej litery, jednak z zachowaniem możliwości jej zastosowania ze względów grzecznościowych, emocjonalnych lub dla podkreślenia szczególnej ważności. Na posiedzeniu 21 I 2003 roku obecni byli (w porządku alfabetycznym): prof. dr hab. B. Dunaj, o. dr hab. Z. Kijas prof. PAT, prof. dr hab. M. Kucała, prof. dr hab. W. Pisarek, prof. dr hab. E. Polański, dr hab. R. Przybylska, o. dr hab. W. Przyczyna oraz mgr A. Sieradzka-Mruk jako protokolantka. Na posiedzeniu 25 II 2003 roku obecni byli (w porządku alfabetycznym): o. prof. dr hab. J. Dąbek, prof. dr hab. B. Dunaj, red. K. Gołębiowski, prof. dr hab. M. Kucała, prof. dr hab. W. Pisarek, prof. dr hab. E. Polański, dr hab. R. Przybylska, o. dr hab. W. Przyczyna oraz mgr A. Sieradzka-Mruk jako protokolantka. Na posiedzeniu 25 III 2003 roku obecni byli (w porządku alfabetycznym): o. prof. dr hab. J. Dąbek, prof. dr hab. B. Dunaj, o. dr hab. Z. Kijas prof. PAT, prof. dr hab. M. Kucała, prof. dr hab. W. Pisarek, prof. dr hab. E. Polański, dr hab. R. Przybylska, o. dr hab. W. Przyczyna oraz mgr A. Sieradzka-

-Mruk jako protokolantka. Niewielkie zmiany ustaleń wprowadziła Komisja Języka Religijnego na swym V posiedzeniu w dniu 6 XI 2003 r. Następnie propozycje rozstrzygnięć normatywnych zostały poddane pod dyskusję na II zebraniu Komisji Onomastyczno-Ortograficznej, które odbyło się 16 I 2004 w Warszawie, oraz na III zebraniu Komisji Onomastyczno-Ortograficznej, które odbyło się 5 III 2004 w Warszawie (zebrania prowadził prof. dr hab. E. Polański, protokołował dr T. Karpowicz). W toku dyskusji wprowadzono również kilka zmian. Propozycje ustaleń były konsultowane z Radą Naukową Konferencji Episkopatu Polski oraz z Komisją ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Episkopatu Polski. Rada Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk zatwierdziła poniższe ustalenia na posiedzeniu plenarnym w dniu 7 V 2004 roku. 2. USTALENIA PISOWNI 2.1. NAZWY SAKRAMENTÓW ŚWIĘTYCH Nazwy sakramentów świętych, np.: chrzest, bierzmowanie, komunia święta, piszemy zasadniczo małą literą (wyjątki : Eucharystia, Najświętszy Sakrament, Przenajświętszy Sakrament). Możliwe jest także użycie wielkiej litery ze względów religijnych, np. wyrażenie Komunia Święta użyte jako synonim Najświętszego Sakramentu, albo ze względów emocjonalnych, np. jako nazwa uroczystości, która jest ważnym wydarzeniem w życiu człowieka, np. I Komunia Święta, Chrzest Święty, Konfirmacja (u protestantów).

2.2. NAZWY OKRESÓW LITURGICZNYCH Nazwy okresów liturgicznych piszemy w zasadzie małą literą, np.: adwent, wielki post, oktawa (wyjątek: Wielki Tydzień). Możliwe jest jednak także użycie wielkiej litery, zwłaszcza w tekstach o charakterze religijnym. 2.3. NAZWY ŚWIĄT Nazwy świąt piszemy dużą literą (wszystkie człony nazwy) np.: Boże Narodzenie, Wielkanoc, Środa Popielcowa (i Popielec), Wniebowzięcie, Boże Ciało, Zielone Świątki, Zaduszki, Dzień Zaduszny, Niedziela Wielkanocna, Niedziela Zmartwychwstania, Poniedziałek Wielkanocny, Wielki Czwartek, Wielki Piątek, Wielka Sobota. Wyrazy: święto, dzień zapisujemy małą literą, jeśli nie są integralną częścią nazwy (jeśli mogą być pominięte, a nazwa będzie zrozumiała), w przeciwnym wypadku stosujemy dużą literę: święta Bożego Narodzenia, święta Wielkanocy, dzień Wszystkich Świętych, ale Dzień Zaduszny (jeśli chodzi o święta wielkanocne, oba wyrazy piszemy małą literą, ponieważ jest to peryfraza Wielkanocy). Wyraz Wigilia piszemy dużą literą jako nazwę dnia poprzedzającego Boże Narodzenie, natomiast wigilia małą literą w znaczeniu nazwy wieczerzy, przyjęcia, oraz jako nazwę dnia poprzedzającego inny dzień. Wyraz gwiazdka, który może być zarówno nazwą dnia (dni) świątecznych, jak i nazwą zwyczaju, w obu znaczeniach piszemy małą literą ze względu na odcień potoczności. Nazwy obrzędów, zabaw i zwyczajów związanych z danym świętem piszemy małą literą, np.: andrzejki, mikołajki, pawełki, dyngus, lany poniedziałek. Nazwy typu: pierwszy piątek miesiąca, szabat (szabas, sabat)

piszemy małą literą, podobnie jak niedziela. 2.4. NAZWY GODNOŚCI, TYTUŁÓW, URZĘDÓW KOŚCIELNYCH Nazwy te piszemy zasadniczo małą literą, np.: ojciec, ksiądz, papież, biskup (z wyjątkiem tekstów okolicznościowych, listów itd. - wówczas stosujemy wielką literę ze względów grzecznościowych lub emocjonalnych). Piszemy ojciec święty małymi literami, dopuszcza się jednak stosowanie wielkiej litery ze względów emocjonalnych, czyli Ojciec Święty. Pełne oficjalne nazwy jednoosobowych urzędów piszemy dużą literą (wszystkie człony), np.: Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Nazwy członków i członkiń zakonów piszemy małą literą, np. oo. franciszkanie, małe siostry Jezusa (nie są to nazwy zakonów jako instytucji, tylko nazwy członków) . 2.5. NAZWY INSTYTUCJI I JEDNOSTEK ORGANIZACYJNYCH KOŚCIOŁA Piszemy tylko wielką literą Kościół w znaczeniu organizacji, instytucji, ogółu wiernych. Określenia odłamów wyznaniowych piszemy małą literą, czyli Kościół katolicki, Kościół prawosławny, Kościół ewangelicko-augsburski. Natomiast jeśli mamy do czynienia z oficjalną zarejestrowaną nazwą własną organizacji, piszemy dużą literą wszystkie człony, np.: Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny w RP, Kościół Ewangelicko-Augsburski w RP, Kościół Starokatolicki Mariawitów w RP, Kościół Rzymskokatolicki oraz Kościół Katolicki (obie nazwy funkcjonują jako oficjalne). Nazwy kościelnych jednostek administracyjnych, np.:


NOWA KULTURA

archidiecezja krakowska, parafia, prowincja, kustodia, a także nazwy urzędów, np.: kuria metropolitalna, kapituła generalna piszemy w zasadzie małą literą, chyba że są to oficjalne nazwy, wówczas piszemy dużą literą wszystkie człony, np.: Kuria Metropolitalna Archidiecezji Krakowskiej, Prowincja św. Antoniego z Padwy i bł. Jakuba Strzemię (również wyrażenia typu: XIX Kapituła Generalna traktujemy jako nazwy własne). Nazwę episkopat piszemy zasadniczo małą literą w znaczeniu ogółu biskupów, możliwe jest jednak również użycie wielkiej litery (Episkopat) w odniesieniu do instytucji, którą jest Konferencja Episkopatu Polski. Piszemy episkopat polski, uznając polski za przymiotnik, lub episkopat Polski, mając na myśli rzeczownik w dopełniaczu. 2.6. NAZWY BUDYNKÓW I OBIEKTÓW Nazwy te piszemy małą literą, np.: kościół, bazylika, katedra, sanktuarium. W przypadku nazw własnych piszemy dużą literą tylko ten człon, od którego zaczyna się właściwa nazwa własna, np.: kościół Mariacki, kościół Dominikanów i (kościół Ojców Dominikanów), kościół Świętego Marka (ale skrót piszemy zawsze małą literą, zatem: kościół św. Marka, kościół oo. Dominikanów), kościół pod wezwaniem (pw.) Świętego Wojciecha, sanktuarium Świętego Józefa (wyjątkowo Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, ponieważ rzeczownik sanktuarium jest w tym wypadku integralną częścią nazwy własnej), kościół Na Skałce (ale katedra na Wawelu, katedra wawelska - ponieważ to nie jest właściwa nazwa własna). Powyższe nazwy jako napisy umieszczone na budynku zaczyna się od dużej litery, ponieważ jest to początek nowego tekstu. Możliwa jest również pisownia kościół dominikanów, jeśli dominikanów nie jest nazwą własną budynku, lecz jedynie wyrażeniem określającym kościół, który należy do dominikanów, a może nosić jakąś inną nazwę, nieistotną w kontekście.

Rzeczownik bazylika wyjątkowo pisze się dużą literą w nazwach siedmiu bazylik patriarchalnych, zwanych również większymi (Bazylika Świętego Jana Chrzciciela na Lateranie, Bazylika Matki Boskiej Większej, Bazylika Świętego Pawła za Murami, Bazylika Świętego Piotra, Bazylika Świętego Wawrzyńca w Rzymie, Bazylika Świętego Franciszka w Asyżu i Bazylika Najświętszej Maryi Panny od Aniołów w Asyżu), ponieważ w tym wypadku rzeczownik ten stanowi część nazwy własnej. 2.7. NAZWY MODLITW Nazwy gatunkowe modlitw piszemy małą literą, jak litania, akt strzelisty, natomiast nazwy własne konkretnych modlitw traktujemy jak tytuły utworów literackich, czyli tylko pierwszy wyraz zapisujemy dużą literą, np.: Gorzkie żale, Litania do Najświętszej Maryi Panny. Godzinki mogą być zarówno nazwą gatunkową, jak i własną - odpowiednio do tego zapisujemy dużą lub małą literą (częściej dużą, bo zazwyczaj mamy na myśli konkretne Godzinki ku czci Najświętszej Maryi Panny). Podobnie np. Modlitwa za zmarłych (jako tytuł konkretnej modlitwy) lub modlitwa za zmarłych (jako nazwa odmiany gatunkowej). W nazwach: Modlitwa Pańska, Anioł Pański zapisujemy dużą literą również drugi człon, ponieważ jest to przymiotnik dzierżawczy. 2.8. NAZWY NABOŻEŃSTW Nazwy nabożeństw (w tym mszy św.) zapisujemy zasadniczo małą literą, np.: msza święta, liturgia święta (jako odpowiednik mszy św. w Kościele prawosławnym), roraty, suma, pasterka, droga krzyżowa, różaniec, nabożeństwo majowe. Możliwe jest także użycie wielkiej litery w stosunku do nazw Msza Święta, Liturgia Święta, zwłaszcza w tekstach o charakterze religijnym. Nazwy części mszy świętej zapisujemy małą literą, np. liturgia eucharystyczna, sanctus (ale jako tytuł modlitwy Sanctus piszemy dużą literą).

2.9. NAZWY OSOBOWE Wielką literą piszemy nazwy własne (wszystkie człony), np.: Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty, Jezus Chrystus, Jahwe, Jehowa, Matka Boska, Bogurodzica, Madonna (tylko w odniesieniu do Matki Boskiej), św. Jan Ewangelista, św. Jan Chrzciciel, św. Jan z Dukli (przyimki wchodzące w skład nazwy piszemy małą literą, chyba że występują w pozycji początkowej nazwy). Zestawienie święty mikołaj pisze się małą literą, jeśli nie chodzi o konkretnego świętego, np. Wynajął świętego mikołaja, Tata przebrał się za świętego mikołaja, Przed świętami na ulicach i w supermarketach pojawia się mnóstwo świętych mikołajów. Jednowyrazowe określenia Boga, np.: Opatrzność, Mesjasz, Odkupiciel, Zbawiciel piszemy dużą literą. Peryfrazy Boga pisze się wariantywnie dużą lub małą literą, np.: Ojciec Niebieski / ojciec niebieski, Słowo Wcielone / słowo wcielone, Trzy Osoby Boskie / trzy osoby boskie. Powyższa zasada stosuje się również do peryfrastycznych określeń Matki Boskiej, np.: Gwiazda Zaranna / gwiazda zaranna, Pocieszycielka Strapionych / pocieszycielka strapionych, Królowa Anielska / królowa anielska. Dodatkowe określenia identyfikujące, zwykle związane z konkretnym wizerunkiem, piszemy dużą literą, np. Matka Boska Nieustającej Pomocy, Matka Boska Śnieżna. Zaimki odnoszące się do Boga również można zapisywać dużą lub małą literą, np. On / on, Jego / jego, Twój / twój. Zaimki zwrotne się / siebie piszemy małą literą. Jeżeli nazwa osobowa nie jest jednostkowa, zasadniczo używamy małej litery, np.: apostoł, anioł, archanioł, anioł stróż, szatan. Natomiast piszemy wielką literą, jeśli nazwa ta stanowi indywidualizujący składnik nazwy własnej, np.: św. Paweł Apostoł, św. Michał Archanioł. Nazwę Antychryst / antychryst, piszemy wariantywnie dużą i małą literą (ale w znaczeniu przenośnym oczywiście tylko małą literą). Roz-

CHARYZMAT

17

różnienie to ma oparcie we właściwościach fleksyjnych rzeczowników, bowiem rzeczownik oznaczający istotę jednostkową nie odmienia się przez liczby. Pierwszy człon nazw: ojcowie Kościoła, doktorowie Kościoła piszemy w małą literą (drugi człon zawsze dużą, wbrew słownikowi ortograficznemu!). 2.10. NAZWY (TYTUŁY) UTWORÓW (KSIĄŻEK, ROZPRAW, ARTYKUŁÓW, PIEŚNI, DZIEŁ SZTUKI, DOKUMENTÓW ITP.) W nazwach tych piszemy dużą literą pierwszy wyraz tytułu (również incipitu, np. W żłobie leży). W tytułach ksiąg uznanych za objawione w danej wspólnocie religijnej używamy dużej litery we wszystkich członach z wyjątkiem przyimków, zgodnie z rozpowszechnionym zwyczajem językowym, np.: Księga Mądrości, Księga Wyjścia, Pieśń nad Pieśniami, Pierwsza Księga Królewska, Księgi Wedy, także oczywiście: Pismo Święte, Stary Testament, Nowy Testament (skróty ST, NT zapisujemy bez kropek). Wyraz Ewangelia jako nazwę księgi i jednocześnie opis życia Chrystusa piszemy dużą literą (np. Ewangelia św. Jana, cztery Ewangelie). W stosunkowo rzadszych użyciach piszemy ewangelia jako nazwa gatunku literackiego oraz jako nazwa części mszy świętej, (np. Przyszedł do kościoła po ewangelii). Wyraz Dekalog zapisujemy dużą literą jako nazwę własną (tytuł) tekstu (natomiast w znaczeniach przenośnych, np. zbioru zasad życiowych jakiejś osoby piszemy wspomniany wyraz małą literą). Podobnie zapisujemy Dziesięć Przykazań (Bożych) i Dziesięcioro Przykazań (Bożych) jako tytuł, np. w katechizmie, ale używa się także pisowni małą literą: dziesięć (lub dziesięcioro) przykazań (Bożych), jeśli chodzi o konstrukcję składniową, połączenie liczebnika z rzeczownikiem, np. Na co dzień pamiętał o siedmiu z dziesięciu przykazań. ciąg dalszy na str. 18


18

CHARYZMAT

Z ŻYCIA RUCHU

ciąg dalszy ze str. 17 Nazwy przekładów Biblii Septuaginta i Wulgata piszemy dużymi literami. Nazwy dokumentów, jak: encyklika, adhortacja, konstytucja, dekret, list pasterski, piszemy dużą literą tylko wtedy, gdy są one konieczną i nieodłączną częścią tytułu, np. Konstytucja o Kościele w świecie współczesnym. Natomiast jako nazwy gatunkowe zapisujemy wymienione wyrazy małą literą. 2.11. NAZWY WYDARZEŃ ZBAWCZYCH Nazwy wydarzeń, np.: zwiastowanie (ale Zwiastowanie jako nazwa święta oczywiście wielką literą), sąd ostateczny, ostatnia wieczerza piszemy małą literą, istnieje jednak możliwość użycia wielkiej litery ze względów religijnych (dla podkreślenia szczególnej ważności), np.: wcielenie lub Wcielenie, odkupienie lub Odkupienie. 2.12. NAZWY RZECZY MAJĄCYCH CHARAKTER SYMBOLI RELIGIJNYCH ORAZ NAZWY MIEJSC Nazwy rzeczy, np. krzyż, różaniec zapisujemy małą literą, możliwe jest także użycie dużej litery, zwłaszcza w stosunku do wyrażenia Krzyż Święty. Wieczernik traktujemy jako nazwę własną miejsca i piszemy dużą literą. Również wyrażenie Gwiazda Betlejemska uważa się za nazwę własną (także dla odróżnienia od gwiazda betlejemska w znaczeniu 'roślina, zwana też poinsencją'. Nazwy miejsca: Ziemia Święta, Ziemia Obiecana piszemy dużymi literami (ale: ziemia obiecana w znaczeniu przenośnym).

Anna Podczaszy 2.15. NAZWY POJĘĆ ABSTRAKCYJNYCH Nazwy pojęć piszemy małą literą z możliwością użycia wielkiej litery (dla podkreślenia ważności pojęcia), np. łaska Boża / Łaska Boża, opatrzność Boża / Opatrzność Boża, męka Pańska / Męka Pańska, królestwo Boże / Królestwo Boże, Boża prawda / Boża Prawda, Boże miłosierdzie / Boże Miłosierdzie (wyrazy: Boży, Pański w powyższych nazwach piszemy dużą literą jako przymiotniki dzierżawcze). Nazwy: Stare Przymierze, Nowe Przymierze piszemy wielkimi literami, podobnie jak Stary Testament, Nowy Testament. Nazwy: historia zbawienia, ofiara mszy świętej, katolicka nauka społeczna, tradycja apostolska piszemy zasadniczo małą literą. Wyrażenie tradycja piszemy małą literą w znaczeniu zbioru zwyczajów, ale jako źródło Objawienia - dużą literą: Tradycja. Wyrażenie prawo Mojżeszowe piszemy małą literą, ale jako nazwę Pięcioksięgu - dużą literą (przymiotnik Mojżeszowy piszemy dużą literą jako dzierżawczy). Nazwę New Age zapisujemy tylko w taki sposób, bez wariantów.

2.16. NAZWY SOBORÓW Nazwy soborów piszemy wariantywnie małą lub wielką literą (wszystkie człony), ponieważ mogą być rozumiane zarówno jako nazwy wydarzeń historycznych - wówczas małą literą, np. W czasie soboru watykańskiego II zmarł Jan XXIII, jak i jako nazwy instytucji (zorganizowanych zgromadzeń), np. Sobór Watykański II uchwa2.13. NAZWY OBCHODÓW, lił Konstytucję o liturgii (możliROCZNIC I JUBILEUSZY wy jest także inny szyk wyrazów Nazwy typu: Światowy z liczebnikiem porządkowym Dzień Młodzieży, Rok Święty, w pozycji inicjalnej, np.: II SoRok Jubileuszowy piszemy du- bór Watykański). żymi literami (ale jako nazwa niejednostkowa - małymi lite- 2.17. INNE NAZWY rami, np. lata święte, lata jubiNazwy takie, jak: ciało leuszowe). i krew Pańska, chleb życia, lud Boży, naród wybrany piszemy 2.14. NAZWY RUCHÓW małymi literami z możliwością RELIGIJNYCH użycia dużej litery ze względów Nazwy te piszemy dużymi li- religijnych, emocjonalnych itp. terami tylko wtedy, gdy są ofi- Wyrazy Boży / boży, Boski / bocjalnymi nazwami organizacji, ski w zależności od kontekstu np. Odnowa w Duchu Świętym, mogą być pisane dużą lub małą Ruch Światło-Życie. Natomiast literą (jako przymiotnik dzierjako określenia potoczne - ma- żawczy od imienia własnego łymi literami, np. charyzmaty- dużą literą, jako przymiotnik cy, oaza. jakościowy - małą literą).

OAZA U PIJARÓW uch Światło-Życie zwaR ny także Oazą, to jeden posoborowych ruchów odnowy

Kościoła rzymskokatolickiego. Powstał on w Polsce, a jego założycielem był Czcigodny Sługa Boży ksiądz Franciszek Blachnicki. W ramach tej wspólnoty utworzyła się w Krakowie kilka lat temu grupa oazowiczów pochodzących z archidiecezji przemyskiej i diecezji lubelskiej, a przebywających obecnie w Krakowie ze względu na

Zdjęcia z archiwum parafialnego


Z ŻYCIA RUCHU

studia czy pracę. Rok temu znaleźliśmy swoje miejsce do spotkań przy parafii należącej do Ojców Pijarów, pod opieką ojca Edwarda Leśniaka. Spotykamy się w każdą środę i obecnie realizujemy program 10 Kroków ku dojrzałości chrześcijańskiej. Naszymi stałymi punktami są Eucharystia, spotkania w grupach oraz mała „agapa” na koniec, polegająca na spędzeniu razem czasu przy herbacie i pysznościach zaserwowanych przez ojca Edwarda. Od początku poczuliśmy w parafii ducha oazoweg. Nic w tym dziwnego, skoro właśnie tutaj, w parafii pw. Najświętszego imienia Maryi, w roku 1976 odbył się rejonowy Dzień Wspólnoty pod przewodnictwem

założyciela naszego Ruchu, księdza Franciszka Blachnickiego. Organizatorami spotkania byli wówczas młodzi z oazy studenckiej, ale w spotkaniu uczestniczyli również oazowicze z parafii św. Anny, św. Mikołaja, Najświętszego Salwatora oraz z duszpasterstwa Ojców Redemptorystów i Franciszkanów Konwentualnych. W archiwum parafialnym zachowały się zdjęcia z tego niesamowitego wydarzenia. Jesteśmy dumni, że właśnie w takim miejscu możemy kontynuować naszą formację i przede wszystkim pogłębiać żywą relację z Panem Jezusem. Czcigodny Sługo Boży, księże Franciszku Blachnicki, wstawiaj się za nami! 

CHARYZMAT

MODLITWA ZA WSTAWIENNICTWEM SŁUGI BOŻEGO KS. FRANCISZKA BLACHNICKIEGO Boże, Ojcze Wszechmogący, dziękujemy Ci za Twojego kapłana Sługę Bożego Franciszka, którego w niezwykły sposób obdarzyłeś łaską wiary konsekwentnej, tak iż swoje życie oddał niepodzielnie na Twoją służbę. Dziękujemy Ci za to, że pozwoliłeś mu gorąco miłować Twój Kościół i zrozumieć, że najgłębszą zasadą jego żywotności i płodności jest oblubieńcze oddanie siebie w miłości Twojemu Synowi, na wzór Niepokalanej, Matki Kościoła. Dziękujemy Ci również za to, że przez tego kapłana wzbudziłeś na polskiej ziemi Ruch Światło-Życie, który pragnie wychowywać swoich uczestników do posiadania siebie w dawaniu siebie i w ten sposób przyczyniać się do wzrostu żywych wspólnot Kościoła. Bądź uwielbiony Boże, w Słudze Bożym księdzu Franciszku, w jego życiu i dziele, i racz wsławić swoje Imię, udzielając mi przez jego wstawiennictwo łaski................ o którą najpokorniej proszę. Amen

19


20

CHARYZMAT

AMEN DODATEK DIAKONII LITURGICZNEJ

Dojrzałość w… liturgii

ks. Arkadiusz Wojnicki DDL

Kiedy patrzy się na temat bieżącego roku formacyjnego Dojrzałość w Chrystusie, można sobie zadać pytanie – czy dojrzałość w ogóle dotyczy przeżywania liturgii? rzywykliśmy do tego, że liP turgiczną „dojrzałość” osiąga się przez zdobywanie

kolejnych stopni – czy to stopni formacyjnych, czy to kolejnych sakramentów inicjacji czy diakonii, czy większej wiedzy albo po prostu doświadczenia kolejnych liturgii w których się uczestniczyło. Czy można jednak zrobić coś, żeby być w liturgii „bardziej”, żeby jej przeżywanie stało się dojrzalsze niż było dotąd? Święty Jan Paweł II postanowił odpowiedzieć na to pytanie w Liście apostolskim Spiritus et Sponsa wydanym z okazji 40. rocznicy uchwalenia Konstytucji o liturgii świętej Sacrosanctum concilium Soboru Watykańskiego II. OBLUBIENICA MUSI BYĆ DOJRZAŁA «Duch i Oblubienica mówią: „Przyjdź!” A kto słyszy, niech powie: „Przyjdź!” I kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie» (Ap 22, 17). Te słowa z Apokalipsy rozbrzmiewają w mym sercu, gdy wspominam, że 40 lat temu, 4 grudnia 1963 roku, mój czcigodny poprzednik papież Paweł VI ogłosił Konstytucję o liturgii świętej Sacrosanctum Concilium. Czyż bowiem liturgia nie jest właś-

cze jako kardynał Karol Wojtyła dokonał 11 czerwca 1973 roku, a którego tekst przygotował Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki. Czytamy w nim: Wyznajemy… że zjednoczenie z Tobą w postawie oblubieńczego oddania się Chrystusowi jest i pozostanie zawsze jedyną, prawdziwą i najgłębszą zasadą żywotności i płodności Kościoła-Matki. Kościół o tyle razem z Tobą będzie Kościołem-Matką, o ile w poszczególnych swoich członkach będzie wraz z Tobą Oblubienicą oddaną Panu w wierze i miłości. Można zatem powiedzieć: Kościół o tyle potrafi dojrzale nie tylko sprawować liturgię, ale w ogóle spełniać swoje funkcje jako miejsca spotkania Boga z człowiekiem (jakby-sakramentu), o ile jest Oblubienicą. To warunek sine qua non dojrzałości w liturgii: przekonanie, że wchodzę w relację z Bogiem z perspektywy oblubieńczej. Na płaszczyźnie antropologicznej można tutaj śmiało przenieść – mutatis mutandis – cechy oblubieńczej miłości międzyludzkiej, wśród których trzeba wymienić na pierwszym miejscu: wyłączność, afektywność i zaangażowanie. W tych trzech sferach święty Jan Paweł II wyznacza trzy sfery działalności

KOŚCIÓŁ O TYLE POTRAFI DOJRZALE SPEŁNIAĆ SWOJE FUNKCJE JAKO MIEJSCA SPOTKANIA BOGA Z CZŁOWIEKIEM, O ILE JEST OBLUBIENICĄ. nie zgodnym głosem Ducha Świętego i Oblubienicy — Kościoła świętego, wołających do Chrystusa Pana: «Przyjdź!»? Czyż liturgia nie jest owym czystym i niewyczerpanym źródłem «wody żywej», z którego każdy spragniony może darmo czerpać Boży dar (SS 1) – rozpoczyna Ojciec Święty. Nie da się w tym miejscu nie dostrzec analogii do konstytutywnego dla nas tekstu poświęcenia Ruchu Światło-Życie Niepokalanej Matce Kościoła, którego jesz-

Kościoła, które należy kontynuować, oraz trzy perspektywy na trzecie tysiąclecie. CZAS TYLKO DLA BOGA Pierwszą cechą miłości oblubieńczej jest dokonanie wyboru polegającego na całkowitym oddaniu. W tę rzeczywistość wpisuje się umieszczone na szczycie Dekalogu przykazanie: Nie będziesz miał cudzych bogów przede mną. W praktyce oznacza to tyle, co dokonanie wyboru – zarówno pozytywne-

go (wybór Boga), jak i negatywnego (odrzucenie wszystkich innych „bogów”). Hebrajski idiom ʼal-pānāya, dosłownie tłumaczony jako „przed moją twarzą”, pokazuje nam, że ten wybór ma się dokonać w sytuacji, w której człowiek staje przed twarzą Boga albo – jak pamiętamy z perykopy o Namiocie Spotkania – „twarzą w twarz” (Wj 33,11), a zatem przede wszystkim w liturgii. Znamy późniejsze określenie tego wyboru: to sacrum – przestrzeń, czas, przedmioty czy gesty „zarezerwowane” dla Boga, a zatem niedopuszczające uczestnictwa jakichkolwiek osób trzecich. Dojrzałość w liturgii rozpoczyna się w momencie, w którym staje się ona przestrzenią stawania z Bogiem „twarzą w twarz”, a mianowicie gdy człowiek uświadomi sobie, że obcuje z Kimś, kto go nieskończenie przerasta. Co ciekawe, św. Jan Paweł II za najbardziej pilne wyzwanie trzeciego tysiąclecia uznaje wyodrębnienie sfery sacrum w przestrzeni czasu – co bez wątpienia powinniśmy traktować jako proroczą intuicję. Bez wątpienia w duszpasterstwie uczyniono wiele wysiłków, aby znaczenie niedzieli zostało na nowo docenione. Niemniej jednak trzeba ciągle o nim przypominać, ponieważ «niedziela, jaką przekazała nam tradycja, zawiera w sobie naprawdę wielkie bogactwo treści duchowych i duszpasterskich. Wszystkie jej znaczenia i powiązania tworzą całość, która stanowi swoistą syntezę życia chrześcijańskiego i warunek dobrego przeżywania go» (SS 9) – wskazuje Ojciec Święty. Idea niedzieli nie ogranicza się jedynie do ściśle pojętej liturgii – Eucharystii celebrowanej w dzień Pański; ten dzień wobec pozostałej części tygodnia stanowi sacrum, które nawet rozlewa się na poprzedzający go wieczór. Umiejętność podziału czasu na „święty” (por. Kpł 23,1) czy też „mocny”, jak nazywamy okresy liturgiczne związane z misterium Wcielenia i Odkupienia, oraz „zwykły” sprawia, że ostatecznie cały czas (chronos) zaczyna być czasem łaski (kairos).

Wyodrębnienie czasu sacrum okazuje się być konieczne także wewnątrz samej liturgii. Święty Papież wskazuje na taki szczególny moment: Doświadczeniem, do którego w naszych wspólnotach należy przywiązywać wielką wagę, jest milczenie. Potrzebujemy go, «aby dać możność wsłuchania się w głos Ducha Świętego przemawiającego do serca, a także by osobistą modlitwę ściślej złączyć ze słowem Bożym i z oficjalną modlitwą Kościoła» (SS 13). Prawdziwie dojrzałe sprawowanie liturgii ma zatem miejsce, gdy w absolutnej wierności in ritibus et precibus pozostawiamy także miejsce na działanie Boga dokonujące się niejako „ponad” normami liturgicznymi, a mianowicie w ludzkich sercach. Chciałoby się rzec, że te dwie, trzy minuty milczenia w trakcie liturgii to nic wielkiego, że to nikogo nie zbawi – sęk w tym, że jednak rzeczywiście może to być ów kairos zbawienia. CELEBROWAĆ Z PASJĄ Wiele mówi się w kontekście umiejętności przewodniczenia liturgii o czymś, co nazywa się ars celebrandi, czyli „sztuka celebrowania”. Jednak samo słowo „sztuka” przywodzi na myśl wszystkie te odczucia estetyczne, które budzą w nas wytwory ludzkiego umysłu z dziedziny architektury, malarstwa, muzyki, literatury czy filmu. To kolejna cecha oblubieńczego związku: pasja. Łacińskie słowo passio oznacza silne uczucie (pochodzi od greckiego pathein, które oznacza tyle, co czuć) i w zależności od zabarwienia może oznaczać ból (stąd opowiadanie o Męce Pańskiej nazywamy „pasją”) lub namiętność (stąd kogoś bardzo zaangażowanego nazywamy „pasjonatem”). To prawda, że tak rozumiana pasja ma w sobie element subiektywny, bo jest związana z bliżej nieokreślonym „podobaniem się”. Tymczasem to właśnie upodobanie weszło w skład klasycznej definicji piękna. Kiedy coraz więcej mówi się w Kościele o pięknie jako źródle teologicznym, a najnowsze Dyrektorium


AMEN DODATEK DIAKONII LITURGICZNEJ

ŚW. JAN PAWEŁ II ZA NAJBARDZIEJ PILNE WYZWANIE TRZECIEGO TYSIĄCLECIA UZNAJE WYODRĘBNIENIE SFERY SACRUM W PRZESTRZENI CZASU. o katechizacji wprost wskazuje via pulchritudinis jako metodę katechetyczną, potrzeba wrócić do dojrzałego przeżywania piękna w liturgii. I nie chodzi tu bynajmniej o kosztowne ornaty czy argenterię ani o usilne instalowanie przynajmniej jednej scholi gregoriańskiej w każdym dekanacie – upodobanie polega bowiem na tym, że człowiek odkrywa, że jest w jakiś sposób podobny do tego, co przeżywa. To właśnie upodobanie przeżył Adam, kiedy spojrzawszy na stworzoną przez Boga Ewę wykrzyknął: Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! (Rdz 2,23). W jaki sposób można odkryć nasze podobieństwo względem Boga? Jan Paweł II wskazuje, co można zrobić: Pokarmem życia duchowego wiernych są celebracje liturgiczne. W liturgii powinna być zatem realizowana zasada, którą wyraziłem w Liście apostolskim Novo millennio ineunte: potrzeba «chrześcijaństwa wyróżniającego się przede wszystkim sztuką modlitwy» (SS 10). I dalej: Duszpasterstwo liturgiczne natomiast, poprzez wprowadzanie do poszczególnych celebracji, powinno starać się zaszczepić zamiłowanie do modlitwy. Musi przy tym, rzecz jasna, uwzględniać różne zdolności, wiek i kulturę wiernych; nie może jednak zadowalać się osiągnięciem «minimum». Pedagogię Kościoła winna cechować śmiałość (SS 14). „Sztuka modlitwy” polega zatem na tym, żeby w liturgii odkryć nie tylko pewną integralność i głębię, ale żeby zrozumieć swoje wszczepienie w celebrowaną rzeczywistość. Rzecz jasna, niemożliwe jest odkrycie piękna liturgii bez mistagogii, czyli znajomości znaczenia obrzędów i znaków, z drugiej strony jednak niemożliwe jest przeżycie tego piękna bez do-

strzeżenia swojego osobistego podobieństwa, czyli właśnie „upodobania” sobie w celebracji liturgicznej. ZRODZENI DO LITURGII Ostatnią cechą relacji oblubieńczej jest jej intensywność. Nikt nie mówi o wyłącznym związku, jeżeli dwie osoby spotykają się dwa razy do roku. Nie da się poznać (a w konsekwencji pokochać) drugiego człowieka, jeżeli nie poświęci mu się dużej ilości czasu, uwagi, a nieraz i wyrzeczenia. Tę cechę miłość oblubieńcza dzieli z miłością rodzicielską – bo zupełnie tak samo rodzice poświęcają się swoim dzieciom w procesie rodzenia i wychowania, dając im zupełnie bezinteresownie wszystko to, co mają, by w konsekwencji otrzymać wdzięczność i wzajemną miłość. To pokazuje, że dojrzewanie do liturgii jest pewnym procesem dokonującym się w łonie Kościoła. Dlatego ks. Blachnicki bardzo wyraźnie stwierdził, że oblubieńczy charakter Kościoła prowadzi go do realizowania jego misji macierzyńskiej. To dojrzewanie dokonuje się przede wszystkim na płaszczyźnie duszpasterstwa liturgicznego. Potrzebne jest zatem duszpasterstwo liturgiczne, prowadzone w całkowitej wierności nowym Obrzędom. Dzięki nim udało się wzbudzić zainteresowanie słowem Bożym, zgodnie ze wskazaniami Soboru, który zalecał wprowadzenie «dłuższego, bardziej urozmaiconego i lepiej dobranego czytania Pisma Świętego» (SS 8) – wskazuje św. Jan Paweł II. Nie sposób nie zauważyć, że to duszpasterstwo na przełomie XX i XXI w. łączy się bardzo mocno z odnową biblijną, a co za tym idzie, z postulatem codziennego celebrowania liturgii przez cały Kościół – dzięki temu, że od-

nowiona Liturgia Godzin w językach narodowych stała się powszechnie dostępna. Papież wzywa: Bardzo ważną rzeczą jest uczenie wiernych wspólnego odmawiania Liturgii Godzin, która «jako publiczna modlitwa Kościoła, jest źródłem pobożności i pożywieniem dla modlitwy osobistej». Nie jest ona czynnością indywidualną lub «prywatną, lecz całego Ciała Kościoła (...) Wierni wezwani na Liturgię Godzin i na niej zebrani w jedności serc i głosów, czynią widocznym Kościół sprawujący misterium Chrystusa» (SS 14). Oprócz zaangażowania intensywnego, a zatem celebrowania z pasją, potrzebne jest także zaangażowanie ekstensywne, obejmujące wszystkie dni i pory, nie bez przyczyny nazywanego liturgią uświęcenia czasu. DOJRZEWANIE POD CZUJNYM OKIEM Można zatem zadać pytanie – jak stać się dojrzałym w przeżywaniu liturgii? Święty Jan Paweł II wskazuje na coś, co można nazwać duchowością liturgiczną, a wychowanie do niej odbywa się na podobnych

CHARYZMAT

21

względem Kościoła, rządzonego z pomocą Ducha Świętego (SS 15) – pisze Papież. Duszpasterstwo liturgiczne polega zatem nie tylko na zachęcaniu wiernych do celebrowania liturgii w sposób ważny i godziwy, aktywny i owocny, ale także na czymś w rodzaju liturgicznego „rozeznawania”, czyli na rozpoznawaniu prawdziwych potrzeb Kościoła celebrującego liturgię i realizowaniu ich poprzez właściwy dobór tekstów i form liturgicznych, a także na „kierownictwie” liturgicznym, to jest wykorzystywaniu liturgii w procesie rozwoju życia duchowego. Jednym z najbardziej cennych przykładów takiego „kierownictwa” jest katecheza mistagogiczna, w której treści wiary są nie tylko przekazywane, ale i celebrowane, a misterium gestów i znaków zostaje wyjaśnione słowem pasterza oraz odniesione do rzeczywistości wiary konkretnego człowieka. Z tego wskazania Ojca Świętego płynie konkretny wniosek – potrzeba, abyśmy wszyscy, a zwłaszcza rodzice, duchowni, katecheci i animatorzy, powrócili do systematycznego

„SZTUKA MODLITWY” POLEGA NA TYM, ŻEBY ZROZUMIEĆ SWOJE WSZCZEPIENIE W CELEBROWANĄ RZECZYWISTOŚĆ. zasadach, jak wychowanie do dojrzałej duchowości chrześcijańskiej. W wychowaniu do modlitwy, a w szczególności do życia liturgicznego decydująca jest rola pasterzy. Wiąże się ona z obowiązkiem rozeznania i kierownictwa. Nie należy tego pojmować jako zasady usztywniającej, sprzecznej z naturalną potrzebą duszy chrześcijanina, jaką jest poddanie się działaniu Ducha Świętego, przyczyniającego się w nas i za nami «w błaganiach, których nie można wyrazić słowami» (Rz 8,26). Poprzez kierownictwo pasterzy urzeczywistnia się raczej zasada «gwarancji», która została przewidziana w planie Bożym

„rodzenia” i „wychowywania” wiernych do liturgii i przez liturgię. W roku duszpasterskim, w którym pochylamy się nad Eucharystią jako tajemnicą celebrowaną, potrzeba, aby świeccy odkryli na nowo wartość liturgii sprawowanej codziennie, zaś duchowni w codziennie sprawowanej liturgii odkryli na nowo jej znaczenie – dla siebie i dla zgromadzonych na świętej wieczerzy. Aby to uczynić, potrzeba raz jeszcze pochylić się nad pytaniem – czy nasza relacja z Bogiem jest relacją oblubieńczą? I czy my jako Ruch Światło-Życie, jako Kościół, jesteśmy Oblubienicą? 


22

CHARYZMAT

AMEN DODATEK DIAKONII LITURGICZNEJ

ks. Grzegorz Urban DDL CZ. II

Droga dojrzewania Droga wiary nie ogranicza się do zdobywania informacji. Łaska Chrystusa chce objąć całego człowieka, stąd też odpowiedź na ten dar musi być wyrażona przez całego człowieka. Obrzędy przyjęcia do katechumenatu od samego początku pokazują naśladowcom Chrystusa, iż wiara chrześcijańska nie jest filozofią, światopoglądem, lecz spotkaniem z Miłością Wcieloną i Ukrzyżowaną. łaściwy katechumenat W rozpoczyna się od „obrzędu przyjęcia”. Można go

sprawować wówczas, gdy kandydaci doświadczyli już pierwszej ewangelizacji, weszli na drogę „nawrócenia, wiary i zrozumienia Kościoła” (to kryterium brzmi interesująco). Mowa tu dopiero o początkach, nie oczekuje się od nich w tym momencie życia w pełni chrześcijańskiego, gdyż to dopiero katechumenat ma ich do takiego życia przygotować. GOTOWI? Sam obrzęd przyjęcia do katechumenatu składa się z trzech części: przyjęcia kandydatów, liturgii Słowa i odesłania katechumenów. Zaleca się udział całej wspólnoty lub przynajmniej jej przedstawicieli oraz „poręczycieli”. Obrzęd rozpoczyna się przed wejściem do kościoła lub w innym podobnym miejscu, nie zaś w samym kościele. Ma to znaczenie z punktu widzenia prawdziwości znaku. Kandydaci poprzez obrzęd przyjęcia po raz pierwszy oficjalnie wejdą (choć jeszcze nie w sposób pełny) do wspólnoty Kościoła, której materialna świątynia jest znakiem. Kapłan lub diakon, który przewodniczy obrzędowi, pozdrawia kandydatów, następnie rozpoczyna dialog pytając kandydatów o imię (które nosili do tej pory) lub wzywając ich imiennie. Zasadniczo obrzędu katechumenatu sprawuje się wobec grupy kandydatów, nawet wówczas jednak zachowują one charakter personalny. Wezwanie Boże jest skierowane konkretnie do danego człowieka, jak mówi Biblia, „po imieniu”. Chodzi przecież o wiarę rozumianą jako osobowa relacja z Bogiem. Nawet jeśli w innych momentach pytania są kierowane do całej grupy, pyta-

nie o imię zawsze pozostaje wyrazem personalizmu wiary. Następnie kapłan pyta o oczekiwania kandydata względem Kościoła i o jego motywację. Proponuje się następujący wzór: „C. O co prosisz Kościół Boży? K. O wiarę. C. Co daje ci wiara? K. Życie wieczne”, po czym kandydaci po raz pierwszy wyrażają gotowość „wejścia na drogę wiary” zaś poręczający, którzy towarzyszą i niejako autoryzują zdatność kandydatów, deklarują gotowość wspierania ich w tej drodze. Chociaż może nasuwać to skojarzenie z rodzicami chrzestnymi, Obrzędy Wtajemniczenia Dorosłych rozróżniają te dwie funkcje. ZA KRZYŻEM Wyrażenie gotowości podążania za Chrystusem domaga się konkretnego wyrazu. W obrzędzie przyjęcia jest nim wyrzeczenie się kultów pogańskich. Nie jest to element obowiązkowy, zależy od sytuacji kandydatów. W przypadku osoby, wkraczającej na drogę katechumenatu porzuciwszy ateizm, ryt wyrzeczenia się nie miałby sensu, byłby czymś fałszywym, a tego akurat liturgia próbuje uniknąć. Wyrzeczenie się pogaństwa może być poprzedzone biblijnym gestem tchnięcia (por 2 Tes 2,8) w twarz kandydata i formuła „Panie, odpędź złe duchy tchnieniem ust swoich, nakaż im odejść, bo przybliżyło się Twoje królestwo”. Po krótkiej modlitwie dziękczynnej kapłan zaprasza kandydatów do przyjęcia znaku ich nowego stanu. Wraz z poręczającym kreśli na czole kandydata znak krzyża jako znak Chrystusowego zwycięstwa, po czym może uczynić znak krzyża na uszach, oczach, ustach, piersiach i barkach kandyda-

fot. pexels.com

tów. Gesty te pokazują, jak wiara w Chrystusa dotyka całego człowieka i jednocześnie wzywa go do odpowiedzi całym sobą. W końcu katechumenom wręcza się krzyże, „znak miłości Chrystusa i Jego zwycięstwa nad grzechem, śmiercią i szatanem”. Po modlitwie kapłana o doświadczenie „zbawczej mocy krzyża” przewiduje się możliwość nadania nowego imienia. Wielokrotnie w Biblii nadanie nowego imienia oznacza nowe powołanie, jak chociażby w przypadku św. Piotra (por. Mt 16,18). Obrzęd przyjęcia do katechumenatu przewiduje możliwość zachowania tego zwyczaju, zwłaszcza tam, gdzie zakorzenione są religie niechrześcijańskie. Kończąc pierwszą część obrzędu przy-

jęcia kapłan zaprasza kandydatów, nazywanych od tego momentu już katechumenami, na ucztę słowa Bożego. UCZTA SŁOWA Po wprowadzeniu katechumenów do kościoła wnosi się procesjonalnie księgę Pisma świętego. Następuje liturgia słowa, w której dobór czytań dostosowuje się do sytuacji nowych katechumenów. Po homilii kapłan wręcza katechumenom księgę Ewangelii, aby lepiej poznali i wierniej naśladowali Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Ostatnim elementem liturgii słowa jest modlitwa powszechna w intencji katechumenów. Dla samych katechumenów właściwy obrzęd przyję-


AMEN DODATEK DIAKONII LITURGICZNEJ

cia kończy się odesłaniem. Według starej tradycji katechumeni do momentu przyjęcia chrztu nie uczestniczyli w całej Eucharystii, musieli opuścić zgromadzenie przed rozpoczęciem liturgii eucharystycznej. Nawet jeśli odsyła się katechumenów, ci nie rozchodzą się od razu, lecz pozostają razem z niektórymi wiernymi, aby móc podzielić się radością i duchowymi przeżyciami. Warto zwrócić uwagę jak sam katechumenat nie zacieśnia się jedynie do momentów obrzędowych czy głoszenia nauk, lecz zwraca uwagę także na element ludzki, wspólnotowy. Katechumeni wkraczają bowiem do żywej wspólnoty Kościoła, nie do sformalizowanej instytucji. DŁUGO DOJRZEWAJĄCY Okres katechumenatu powinien trwać wystarczająco długo, aby nawrócenia i wiara katechumena nabrały cech

dojrzałości. W zależności od potrzeb może to być nawet kilka lat, w czasie których poprzez całościowe wychowanie chrześcijańskie (zatem nie tylko nauczanie) wprowadza się katechumenów w tajemnice wiary, życie według Ewangelii, udział w liturgii i posługę. Oczywiście katechumeni do momentu przyjęcia chrztu nie przyjmują innych sakramentów, zasadniczo nie przewiduje się także ich udziału w Eucharystii, co nie znaczy, iż katechumeni w tym czasie pozostają bez opieki Kościoła. Oprócz spotkań o charakterze katechizacyjnym czy wychowawczym przewiduje się dla katechumenów sprawowanie liturgii Słowa, najlepiej w niedziele (z myślą o wdrożeniu się do normalnego rytmu życia chrześcijańskiego). Udział w tych liturgiach Słowa, które ukazują poszczególne wymiary wiary (misterium zbawienia,

modlitwa, moralność) stopniowo powinien przechodzić w uczestnictwo w liturgii Słowa Mszy świętej. Liturgie Słowa sprawowane dla katechumenów mogą zawierać egzorcyzmy mniejsze i błogosławieństwa. Należy pamiętać, iż są to sakramentalia, czyli, jak podaje Katechizm Kościoła Katolickiego: „Są to znaki święte, które z pewnym podobieństwem do sakramentów oznaczają skutki, przede wszystkim duchowe, a osiągają je przez modlitwę Kościoła. Przygotowują one ludzi do przyjęcia głównego skutku sakramentów i uświęcają różne okoliczności życia (…) przez modlitwę Kościoła uzdalniają do przyjęcia łaski i dysponują do współpracy z nią”. (KKK 1667.1670). Wspólnota modli się za katechumenów, prosząc dla nich o wsparcie w duchowym zmaganiu, oddalenia zła i umocnienie w dobru.

CHARYZMAT

Droga wiary nie ogranicza się do zdobywania informacji. Łaska Chrystusa chce objąć całego człowieka, stąd też odpowiedź na ten dar musi być wyrażona przez całego człowieka. Obrzędy przyjęcia do katechumenatu od samego początku pokazują naśladowcom Chrystusa, iż wiara chrześcijańska nie jest filozofią, światopoglądem, lecz spotkaniem z Miłością Wcieloną i Ukrzyżowaną. Duchowe dojrzewanie katechumena opiera się na tajemnicy krzyża i Słowie Bożym, przemodlonym i przemedytowanym indywidualnie i we wspólnocie. Te same elementy zawarto w obrzędzie przyjęcie do deuterokatechumenatu, na początku formacji podstawowej w Ruchu. Nie może ich zabraknąć także w naszym codziennym dojrzewaniu „do miary wielkości według Pełni Chrystusa” (Ef 4,13). 

LITURGICZNE Q&A O bierzmowaniu mówi się, że to sakrament dojrzałości chrześcijańskiej. Co jeszcze powinniśmy o nim wiedzieć?

1. Czy bierzmowanie jest potrzebne do zbawienia? Sakrament bierzmowania nie jest niezbędny do zbawienia, jednak świadoma rezygnacja z jego przyjęcia to de facto odrzucenie łaski Bożej. Bierzmowanie jest jednym z trzech sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego, których jedność powinna być zachowana. Utwierdza on chrzest i równocześnie umacnia łaskę chrzcielną. 2. Czy bierzmowanie jest potrzebne do ślubu? Kodeks Prawa Kanonicznego podaje, że “katolicy, którzy nie przyjęli jeszcze sakramentu bierzmowania, powinni go przyjąć przed zawarciem małżeństwa, gdy jest to możliwe bez poważnej niedogodności” (kan. 1065 § 1). Nie jest to więc obowiązek absolutny. Małżeństwo jest jednak sakramentem misji, więc naturalne powin-

no być, aby przed jej podjęciem przyjąć pełnię chrześcijańskiego wtajemniczenia. 3. Kto może bierzmować i dlaczego? Początkowo chrztu i bierzmowania udzielali biskupi. Gdy jednak Kościół się rozrósł i upowszechniła się praktyka chrztu dzieci, w Kościele rozwinęły się dwie tradycje: Wschodnia i Zachodnia. W obrządku wschodnim zachowano zasadę udzielania obu sakramentów razem, stąd szafarzami zostali prezbiterzy. W obrządku łacińskim natomiast bierzmowanie pozostawiono jako prerogatywę biskupa, aby podkreślić jedność wiernych w ramach kościoła lokalnego (diecezjalnego) (por. KKK 1290-1292). W uzasadnionych przypadkach biskup może jednak upoważnić danego kapłana do udzielenia tego sakramentu. 

fot. pexels.com

23


FOTOGALERIA

Archidiecezjalna nowenna do Niepokalanej Jutrzenki Wolności

Archidiecezjalna nowenna do Niepokalanej Jutrzenki Wolności

Archidiecezjalna nowenna do Niepokalanej Jutrzenki Wolności

Archidiecezjalna nowenna do Niepokalanej Jutrzenki Wolności

Piesza pielgrzymka z Sanoka do Strachociny, fot. W. Winnik

Piesza pielgrzymka z Sanoka do Strachociny, fot. W. Winnik

Piesza pielgrzymka z Sanoka do Strachociny, fot. W. Winnik

Piesza pielgrzymka z Sanoka do Strachociny, fot. W. Winnik


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.