Self-bondage, chińskie takate kote

Poniżej przedstawimy sposób wykonania self-bondage w „chińskie takate kote”

Ten rodzaj wiązania omawiam dokładnie w rozdziale „wiązania podstawowe/uprzęże

Pierwszy etap to przygotowanie liny

  

Etap ten ilustruje  poniższy film:

Gdy lina jest już gotowa układamy ją na karku, podciągając węzeł jak najwyżej

Następnie rozpoczynamy spiralne owijanie ramienia

   

Po owinięci do połowy jednego ramienia owijamy w ten sam sposób drugie ramie

Zwisającą na dole część liny umieszczamy za sobą

Teraz nawijamy na obie ręce pozostałą część liny

Gdy lina zostanie całkowicie nawinięta na przedramiona wsuwamy dłonie w zwisającą od karku pętlę

Po umieszczeniu rąk w pętli zaciskamy ją

Związanie jest gotowe, teraz jeśli pętla została wystarczająco mocno zaciśnięta uwolnienie się bez użycia noża będzie niemożliwe.

Jeśli chcemy zabezpieczyć się i zapewnić sobie możliwość uwolnienia się z wiązania możemy wykonać węzeł stryczkowy pętli zaciskającej nadgarstki w wersji z dodatkową pętelką bezpieczeństwa

Jeśli umieścimy pętlę w zasięgu palców będziemy mieli możliwość rozwiązania węzła stryczkowego i wysunięcia nadgarstków z poluzowanych oplotów

Całość wiązania przedstawia poniższy film:

 

 

Self-bondage, związanie w hog tie

Poniżej przedstawiam sposób związania self-bondage w hog tie.

Na początek przygotowujemy następujące elementy:

1. Linka na oploty na nadgarstki.  Końce można połączyć węzłem wantowym.

2. Linka na oplot nóg w kostkach

3. Ściągacz – wykonanie przedstawia poniższy film

Wiązanie rozpoczynamy od wykonania oplotu nóg

Następnie do tego oplotu mocujemy pętlę ściągacza

Siadamy w klęku na stopach

Zakładamy na rękę linkę tworzącą oploty  nadgarstka

Pętlę na końcu ściągacza zakładamy na oploty nadgarstków i wstępnie zaciskamy

Układamy ręce za plecami i wsuwamy w pętlę drugi nadgarstek, w taki sposób by znalazł się on po drugiej stronie pętli ściągacza tworzącej cinch. Sposób działania takiego oplotu omawiam w rozdziale „związanie nadgarstków z użyciem cinch’a”

Ciągnąc za linkę ściągacza napinam więzy łączące stopy z nadgarstkami

Po ułożeniu się na boku mogę jeszcze bardziej zacisnąć  ściągacz

Wiązanie jest gotowe

Poniższy film przedstawia sposób wykonania tego wiązania:

 

Self-bondage, związanie w kulę

Przedstawię poniżej sposób postępowania prowadzący do samodzielnego związania „w kulę”.

Związanie to opisuję szczegółowo w rozdziale o podstawowych wiązaniach.

Aby wykonać to  związanie w self-bondage należy wcześniej przygotować sobie następujące elementy więzów:

1. ściągacz ( z pętli łatwej  regulacji lub jako ściągacz z pierścieniami)

2. oploty nadgarstków – z linki z połączonymi końcami (np. węzłem wantowym)

3. linka do oplotów na stopach

4. pętle łączące ramiona z udami ( ich wykonanie przedstawia poniższy film)

Mając przygotowane wymienione wyżej elementy  elementy rozpoczynamy wiązanie siedząc na krawędzi łóżka lub krzesła.

Umieszczamy na udach przygotowane wcześniej pętle. Ich rozmiar wcześniej dobieramy doświadczalnie

Oplatamy linką nogi w kostkach

Linkę ściągacza wykorzystujemy do wykonania cinch’a na oplocie stóp

   

Teraz – od przodu, jak na fotografii – wkładamy ramię w pętlę ułożoną wcześniej na udzie

Wsuwamy nadgarstek w przygotowane wcześniej oploty

Zakładamy na oploty pętlę ściągacza, co pozwoli nam uzyskać związanie nadgarstków poprzez zastosowanie cinch’a.

Znów, ruchem od przodu, umieszczamy drugie ramię w pętli ułożonej wcześniej na udzie

Wsuwamy drugi nadgarstek w oploty, umieszczając go po drugiej stronie cinch’a

Teraz zsuwamy się z siedziska i dalej albo siedzimy w kucki, albo przechodzimy do pozycji klęczącej

Następny etap to ściągnięcie linki skracającej ściągacz. Jeżeli będziemy to wykonywać w pozycji kucznej, to uda się uzyskać ściągnięcie znacznie mocniejsze niż przy napinaniu ściągacza w pozycji klęczącej.

Teraz należy ułożyć się na boku

i wtedy można jeszcze mocniej dociągnąć  ściągacz.

Wiązanie jest już gotowe.

Ten sposób wiązania jest bardzo skuteczny. Kryje w  sobie pewną pułapkę. Otóż do momentu zmiany pozycji na leżącą, związanie wydaje się być niezbyt mocne. Wszystko jednak zmienia  się radykalnie po ułożeniu się na boku. Liny naciągają się mocno, co może być bolesne.
Możliwość ruchu, zmiany pozycji i jakiegoś przemieszczania się znika, albo ogranicza się w zaskakującym stopniu.
Jeśli podłoże będzie miękkie (łóżko) to możliwość przemieszczania będzie jeszcze mniejsza niż na twardej podłodze. Zatem jeśli sposobem na uwolnienie ma być np. nóż, to nie można zakładać, że w warunkach self-bondage,  dotrzemy do niego przesuwając się w więzach.

Musi być on dostępny z miejsca gdzie ułożymy się na boku!

Całość wiązania przedstawia poniższy film:

Zwalniacz z kostki lodu

Poniżej przedstawię zwalniacz, którego działanie oparte jest na wykorzystaniu topniejącej kostki lodu.

W prezentowanym przypadku chcę,  aby zwalniacz sprawił, że po pewnym czasie uzyskam dostęp do noża, który pozwoli mi przeciąć krępujące rękę więzy.
Ponieważ nóż jest ciężki, a ja nie chcę/nie mogę  użyć znacznej ilości kostek lodu, to tu pokonam ten problem wykorzystując mechanizm dźwigni.

Podwieszam na lince drążek, na jednym jego końcu mocuję nóż, a na drugim przywiązuję oplecioną linką kostkę lodu.  Tą kostkę umieszczam w kubku, aby woda z topiącej się kostki niczego nie pomoczyła. Mogę zastosować pojedynczą kostkę oplecioną linką – zwolnienie nastąpi gdy topniejąca kostka wysunie się z oplotów, mogę wykorzystać dwie zespolone ze sobą kostki – zwolnienie nastąpi gdy stopi się ich połączenie. Mogę wykorzystać garść kostek zawiniętych w tkaninę – zwolnienie nastąpi gdy kostki stopią się do tego stopnia, że waga pozostałych w zawiniątku kostek nie wystarczy do utrzymania dźwigni w równowadze.

         

Ustawiam teraz całość konstrukcji tak, aby wiszący na jednym końcu dźwigni nóż był poza zasięgiem palców, a po przechyleniu dźwigni stał się dostępny. Reguluję wzajemne położenie elementów przesuwając miejsce przywiązania linek wzdłuż drążka, a dodatkowo mogę wyregulować długość linek, na których wisi nóż lub kostka lodu, poprzez nawinięcie linki na koniec drążka.

Gdy lód stopi się na tyle, że kostka wysunie się z oplotów, lub waga nieroztopionego lodu będzie mniejsza od potrzebnej do utrzymania dźwigni w równowadze, nóż znajdzie się w zasięgu ręki i można będzie przeciąć linę.

    

Działanie zwalniacza przedstawia poniższy film:

 

Zwalniacz ze świecy

Prezentowany dalej zwalniacz, którego działanie oparte jest na stapiającej się świecy jest jednym z najprostszych, ale i najskuteczniejszych rozwiązań jakie spotkałem.

Do wykonania takiego zwalniacza potrzebujemy  świecy, cienkiej linki (np. dratwa) i przedmiotu, który wkłujemy w świecę – igła, spinacz biurowy, itp.

Na lince zawieszamy nóż/klucz i podwieszamy tak, aby znalazł się on poza zasięgiem dłoni, a po zwolnieniu linki opadł w miejsce w którym będzie dostępny.
Drugi koniec linki przywiązany jest do pręcika wbitego z boku w świeczkę.
Gdy świeczka nadtopi się w miejscu wbicia pręcika, wysunie się on i zwolni linkę.
Czas zwłoki regulujemy miejscem wbicia pręcika w świeczkę.

     

Chcąc zabezpieczyć się przed mało prawdopodobnym, ale jednak możliwym zsunięciem się noża z łóżka poza zasięg dłoni, tworzę dodatkowe zabezpieczenie.
Jest to linka poprowadzona od pręcika na świecy do zaczepu nad łóżkiem. Jeśli nóż się zsunie to linka znajdzie się w zasięgu palców i pozwoli na dotarcie do noża.

     

Nóż mocujemy nad miejscem gdzie chcielibyśmy aby opadł, wysokość na jakiej go umieszczamy sprawia, że jest on poza zasięgiem palców i można szybko ją wyregulować skracając w razie potrzeby linkę w miejscu przywiązania do noża/kluczy.
W przypadku noża zadbajmy, aby nie spadł on ostrzem w dół i nie poczynił jakiś szkód.
Jeśli nóż byłby na tyle ciężki, że wyrywałby pręcik ze świecy, lub ją przewracał, to możemy temu zaradzić owijając parokrotnie linkę wokół zaczepu. Należy tylko doświadczalnie upewnić się, że regulacja będzie poprawna.
W przypadku stosowania kluczy, które mogą być zbyt lekkie, aby system dobrze zadziałał, trzeba po prostu doczepić do kluczy odpowiedni dodatkowy ciężar.

Całość działania  zwalniacza przedstawia poniższy film:

 

 

O zwalniaczach

W self-bondage zwalniacze zwłoczne ( w literaturze anglojęzycznej : release) to urządzenia i sposoby na zwolnienie, udostępnienie po pewnym czasie, zwłoce przedmiotów umożliwiających uwolnienie się.  Czyli na przykład kluczy, noża, itp.

Ideą ich stosowania jest umożliwienie  uwolnienia się z skutecznych więzów, ale dopiero po pewnym czasie.

Najprostszym przykładem uzyskania takiej zwłoki jest sytuacja gdy niezbędny do uwolnienia się klucz (lub nóż) jest umieszczamy w pewnej odległości od związanej osoby, tak że musi ona tam w jakiś sposób dopełznąć, do skakać, doczekać się ciemności by dyskretnie przedostać się do klucza, itp.

Czasami stosuje się cały łańcuch zwalniaczy, które po kolei realizując swoje zadania pozwalają na stopniowe zbliżanie się do ostatecznego uwolnienia.

Przykładem może być sytuacja gdy do uwolnienia potrzebny jest nóż, aby się do niego dostać, trzeba przesunąć się w koniec pomieszczenia. Aby to było możliwe trzeba otworzyć kłódkę na łańcuchu, który nie pozwala na przemieszczenie się do noża. Kłódka jest zamkiem szyfrowym, ale pomieszczenie jest zaciemnione. Dopiero po pewnym czasie włączy się lampa sterowana wyłącznikiem czasowym (albo nadejdzie świt) – będzie można ustawić szyfr na kłódce, uwolnić się z łańcucha i dopełznąć do noża, który umożliwi przecięcie więzów na rękach i pełne rozwiązanie się.

Realizując wszelkie działania self-bondage z użyciem zwalniaczy, trzeba upewnić się, że wszystkie elementy zadziałają jak trzeba, że nie pojawią się nawet dość mało prawdopodobne okoliczności, które nie pozwolą na uwolnienie się.

Oto parę podstawowych zagrożeń z jakimi trzeba się liczyć:

- Plan zakłada, że klucz/nóż zawieszony poza zasięgiem ręki po zadziałaniu zwalniacza opadnie i będzie dostępny.

I tak się dzieje, tylko że ten bezcenny przedmiot odbija się od podłoża i nieoczekiwanie ląduje dalej niż zasięg palców.

Uratować nas wtedy może odpowiednio zastosowana linka bezpieczeństwa

Inne przykłady:

Zastosowano zwalniacz z użyciem świecy, ale w pomieszczeniu nagle pojawia się przeciąg i gasi świecę.

Zastosowano zwalniacz oparty na działaniu topiącego się lodu, ale zwolniona z bryłki lodu linka zaczepia się o jakąś przeszkodę i próba jej uwolnienia kończy się zerwaniem linki.

Zastosowano zwalniacz działający w oparciu o jakieś urządzenie elektryczne – np. wyłącznik czasowy, który zapali lampę i umożliwi otwarcie zamka szyfrowego. Tylko, że przyszła burza i w okolicy wyłączono prąd.

Zatem w warunkach self-bondage nie zawsze mogąc liczyć na pomoc, pozostaje kłaść jeszcze większy nacisk na przewidywanie i wyobraźnię, niż przy zabawach w bondage z partnerem, a przynajmniej dostrzegać swoiste zagrożenia.

I jeszcze warto mieć przygotowany „Plan B” J

Ściągacze

Ściągacze są to używane w praktyce self-bondage proste urządzenia pozwalające naciągnąć odcinek więzów łączących jakieś dwa elementy.

Może to być na przykład kwestia podciągnięcia do góry związanych rąk, przyciągnięcia związanych nadgarstków do stóp, itp.

Urządzenie które to umożliwia opiera się na zasadzie, że w jedną stronę linka przesuwa się swobodnie, a w drugą przesunąć się nie daje.

Jednym z takich urządzeń jest sprzączka występująca w różnych sprzętach sportowych, pozwalająca na regulowany naciąg taśmy.

Poniżej przedstawię sposób wykonania ściągacza z wykorzystaniem dwóch metalowych pierścieni.

Do wykonania tego ściągacza potrzebujemy dwa pierścienie o średnicy otworu 2-3 razy większej od średnicy linki, oraz dwa odcinki linki.

Koniec jednej z linek przekładamy przez oba pierścienie

Łączymy pierścienie razem wiążąc linkę

Przekładamy drugą linkę przez pierścienie

Przeplatamy dalej linkę

Ściągacz jest gotowy, a poniżej zasada jego działania

Poniższy film pokazuje sposób wykonania ściągacza z pierścieni:

Ten sam efekt jak w ściągaczu z pierścieniami możemy uzyskać wykonując węzeł umożliwiający skracanie utworzonej  pętli poprzez ściąganie końca linki.

Wykonanie takiego węzła przedstawia poniższy film:

A zastosowanie tak powstałej pętli w połączeniu z pętlą zaciskową cinch ilustruje kolejny film:

 

 

związanie nadgarstków metodą przeplotu

Do wykonania tego związania będzie nam potrzebna linka, której końce połączymy ze sobą. Najlepiej węzłem wantowym.

Teraz owijamy parokrotnie linką jeden nadgarstek

Gdy nawiniemy tak około połowy długości pętli, skręcamy linę na kształt ósemki

W powstałe drugie „oczko” ósemki wsuwamy drugą rękę

Teraz nawijamy pozostałą część pętli na drugą rękę, przekręcając linki tak, by zachowany był układ linek w kształt ósemki

Gdy pętla zostanie w ten sposób nawinięta wsuwamy dłoń pod jeden z oplotów na drugim nadgarstku

Następnie powtarzamy tą czynność, najlepiej raz na jednym, a raz na drugim nadgarstku, aż do chwili gdy oploty łączące nadgarstki tak się zacisną, że dalsze wsuwanie dłoni pod oploty nie będzie już możliwe, nie będzie też możliwe wysunięcie nadgarstków z więzów.

   

Ten sposób skrępowania nadgarstków jest zdumiewająco skuteczny. Pozwala związać nadgarstki rąk ułożonych tak z przodu jak i za plecami. Oploty zaciskają się dość mocno, co może być bolesne. Samodzielne uwolnienie się staje się niemożliwe bez użycia noża.

Łatwo wpaść w pułapkę, jeśli się o tym zapomni i nie zapewni sposobu na uwolnienie.

Sposób wykonania tego związania przedstawia poniższy film:

Związanie nadgarstków z użyciem cinch’a

Do wykonania tego związania będziemy potrzebować:

- Linkę do oplecenia nadgarstków,
- Linkę do wykonania cinch’a
- Linkę pomagającą w zaciśnięciu cinch’a

Z krótkiego odcinka linki wykonujemy pętlę zaciskającą się (np. węzeł stryczkowy), będzie ona tworzyła cinch (zacisk oplotów).

Łączymy ze sobą końcami odcinek linki na tyle długi, aby parę razy owinął złączone nadgarstki. Do tego połączenia doskonale nadaje się węzeł wantowy. Zwijamy linkę w parokrotną pętlę.

Zakładamy te pętle na jeden z nadgarstków.  Sprawdzamy  rozmiar pętli, w razie potrzeby korygujemy poprzez ilość oplotów, albo skrócenie linki w miejscu połączenia końców.

Teraz pora na cinch.  Do końca linki tworzącej pętlę cinch’a przymocowana jest długa linka , którą naciągając będziemy mogli wspomóc zaciskanie cinch’a.

Zakładam cinch na oploty ułożone na nadgarstku

Wsuwamy nadgarstek w oploty po drugiej stronie cinch’a

Zaciskamy cinch, pomagając sobie linką przywiązaną do końca linki tworzącej cinch

Odczepiamy niepotrzebną już linkę pomagającą nam zacisnąć pętlę cinch’a.
Możemy ją też pozostawić, dowiązując np. do związanych wcześniej stóp, itp.

Teraz nadgarstki są już związane. Jeśli poprawnie dobierzemy rozmiar pętli na nadgarstkach to wyciągnięcie rąk z oplotów  będzie niemożliwe. Drugi istotny element to takie wykonanie pętli cinch’a aby nie rozsuwała się ona samoczynnie. Jest to kwestia odpowiedni mocnego zaciśnięcia węzła tworzącego pętlę. Jeśli te warunki zostaną spełnione pozostanie dla uwolnienia się możliwość sięgnięcia po nóż.

Całość związania przedstawia poniższy film:

O self-bondage

Terminem self-bondage określa  się wszelkie praktyki polegające na samounieruchamianiu się (wiązanie, skuwanie kajdanami, itp.).

Można powiedzieć , że bondage i self-bondage istnieją tak jak istnieje erotyzm i autoerotyzm.

Self-bondage ze względu na swoją specyfikę – konieczność samodzielnego wykonania, bez udziału innych osób – wymaga zastosowania specyficznych technik unieruchamiania, przyrządów, narzędzi i przede wszystkim pomysłowości.

W tej dziedzinie bondage występują też swoiste zagrożenia, które mogą przynieść groźne skutki. Z drugiej strony balansowanie na granicy ryzyka jest dla wielu fanów self-bondage istotną jego wartością.

Dalej zajmiemy się zatem dwoma głównymi zagadnieniami:

- jak się samemu unieruchomić,

- jak się samemu uwolnić.

Podstawowym narzędziem do unieruchomienia w self-bondage jest oczywiście lina i / lub łańcuchy z zamkami, a także kajdanki.

Aby uwolnić się ze skutecznego związania liną musimy uzyskać dostęp do narzędzia pozwalającego przeciąć  linę – nóż, nożyczki.

W przypadku łańcuchów i kajdan musimy uzyskać dostęp do klucza i mieć możliwość jego wykorzystania.

Szczególnie w przypadku zabaw z kajdankami trzeba pamiętać  o mogących wystąpić kłopotach z ich samodzielnym otwarciem. Może się bowiem okazać, że nasze manualne możliwości, uszczuplone np. zdrętwieniem, emocjami, itp. nie pozwalają na umieszczenie kluczyka w otworze i uwolnienie się z zamknięcia.
Zupełnie inaczej manipuluje się kluczykiem mając ręce z przodu i widząc co się robi, a zupełnie inaczej przebiega to przy rękach skutych z tyłu.

Warto pamiętać o takim zapinaniu kajdanek, aby dziurki do kluczyka znajdowały się tak, że jedna jest od wewnątrz, a druga od zewnątrz dłoni.

    

Może się okazać, że któreś z ułożeń jest łatwiej dostępne.

  

Następne zagrożenie jakie występuje przy używaniu kajdanek to możliwość ich niepożądanego i nadmiernego zaciśnięcia się na przegubach.  Jeżeli z jakiś przyczyn (np. szamocząc się, przekręcając, itp.) naciśniemy na obręcze kajdanek to mogą się one zacisnąć. Jeśli zacisną się nadmiernie to może pojawić się nie tylko dokuczliwy ból, ale też i odrętwienie, które w rezultacie może utrudnić lub uniemożliwić uwolnienie się.
Większość kajdanek posiada możliwość blokady zaciskania się obręczy.

  

Warto korzystać z tej możliwości, nawet tylko na jednej bransolecie – tej, którą planujemy jako pierwszą otworzyć w trakcie uwalniania się.

Kajdanki „policyjne” są bardzo łatwe w zakładaniu, nie są już jednak tak łatwe do rozpinania w warunkach self-bondage. Kolejną wadą jest niewielka szerokość bransolet i idące za tym dolegliwości związane z naciskiem.
Dobrym rozwiązaniem jest wykonanie samemu kajdan z aluminiowego, szerokiego, płaskownika. Wszystkie materiały są dostępne w sklepach typu „Obi”, a niezbędne narzędzia to wiertarka, młotek, kombinerki, pilnik, piłka do metalu.

Za kwotę 100-150,- zł można tym sposobem zaopatrzyć się w komplet kajdan na ręce, nogi, szyję oraz zestaw łańcuchów i kłódek  w zupełności wystarczający do wszelkich zabaw self-bondage z kajdanami i łańcuchami.

Zagadnieniem, które omówię w osobnym rozdziale są przyrządy i urządzenia pozwalające na dotarcie do kluczy, czy noża, ale dopiero po pewnym czasie – tzw. zwalniacze zwłoczne.
Ideą w tym przypadku jest takie wykonanie unieruchomienia, aby było ono na tyle  skuteczne, że nie można się oswobodzić, aż do czasu kiedy uzyskamy dostęp do wspomnianych narzędzi.
Cechą takich rozwiązań jest wcześniej określony (z różną praktycznie dokładnością) czas przebywania w więzach.
Czasem jest to trudne do zaakceptowania, bo nie daje możliwości uwolnienie się przed założonym czasem w sytuacjach awaryjnych (pożar, wystąpienie zdrętwień, bólu, pojawienie się niepożądanych osób, błędne określenie czasu zwłoki lub nie zadziałanie systemu uwalniania, itp.)
Stosowanym wtedy rozwiązaniem jest możliwość sięgnięcia po klucz, nóż, itp., ale za cenę pewnych wyrzeczeń – np. klucz w pojemniku z farbą, konieczność rozlania jakiegoś paskudztwa, itp. pomysły, które mają skłonić do wytrzymania założonego czasu w więzach, ale dają jakąś tam furtkę na wcześniejsze oswobodzenie się.

Naczelną zasadą przy praktykowaniu self-bondage jest zachowanie daleko idącej ostrożności, doświadczalnego, wcześniejszego, sprawdzania funkcjonowania różnych rozwiązań i pomysłów i uruchomienie wyobraźni – nie tylko w kierunku jak się unieruchomić, ale i co potem?
Jak coś pójdzie „nie tak” to możemy być zmuszeni do krępującego wezwania pomocy, albo w gorszym przypadku takiej pomocy nie uzyskamy lub uzyskamy zbyt późno.

Pamiętajmy: jesteśmy zdani sami na siebie, nie możemy liczyć na czyjąś pomoc, a przedziwne zbiegi okoliczności zdarzają się co jakiś czas – nawet te nieprawdopodobne.